Prolog

79 11 1
                                    


Głuche krzyki.. Agonalne wrzaski.. Słyszałam je tak niewyraźnie.. Co się stało? No tak.. Ktoś uderzył mnie tak mocno, że na chwilę straciłam świadomość.. Smród palonego ciała doleciał do moich nozdrzy. Delikatnie podniosłam głowę. Kruczoczarne, sklejone od potu włosy opadały mi na twarz, przysłaniając rubinowe tęczówki. Wszystko było takie rozmyte, prawie jak sen.. Nagle moje źrenice rozszerzyły się nienaturalnie gdy ujrzałam stos, na którym żywcem paliła się... Moja mama.. Oczy zaszły mi łzami i zrobiło mi się niedobrze kiedy zobaczyłam jak jej skóra robi się czarna w płomieniach. Nie ruszała się.. Słyszałam też jak ludzie z mojej wioski płaczą i błagają o litość dziwnych mężczyzn, ubranych w czarne płaszcze. Jeden z nich podszedł do mnie, chwycił mnie za włosy po czym wypowiadając dziwne słowa w nieznanym mi języku, przebił mój brzuch ostrzem miecza na wylot. Zaczęłam się krztusić. Mężczyzna z impetem wyciągnął zakrwawioną broń z mojego ciała i rzucił mnie na ziemię. Dławiłam się krwią, topiłam się we własnej szkarłatnej kałuży. Czułam, że słabnę choć nie czułam bólu, byłam sparaliżowana strachem i utrzymywałam przytomność tylko dzięki adrenalinie. Spojrzałam po raz ostatni w stronę mamy, która już nie żyła lecz jej ciało dalej płonęło, wydzielając charakterystyczny smród. Chciałam się stamtąd wydostać, móc zapomnieć o tym co widziałam i co przeżyłam. Milion myśli przelatywało mi przez głowę, doprowadzając mnie do szaleństwa. Tak bardzo pragnęłam zobaczyć teraz tatę.. "Dlaczego go tu nie ma.. Dlaczego... Musi uratować mamę!". Choć tak właśnie myślałam, mimo swojego młodego wieku wiedziałam, że nic nie zdoła przywrócić jej życia. Ogarnęła mnie rozpacz, a jednocześnie wpadłam w furię.. Krzyczałam i płakałam, bezsilna w obliczu wroga. Nagle ziemia pod moimi stopami zaczęła jarzyć się czerwienią, tworząc okrąg wokół mnie. Przestraszyłam się, kiedy w środku zaczęły pojawiać się niezrozumiałe znaki. Instynktownie dotknęłam nieznanego mi światła, poczułam, że to moja jedyna szansa na ucieczkę. Wtedy jakby koło zaczęło zanikać i na jego miejscu pojawiła się czarna dziura.
- Szybko! Łap ją! - Wzdrygnęłam się słysząc za plecami męski głos. Wtedy zauważyłam, że zaczęła pochłaniać mnie nicość..."Przepraszam, mamusiu..." powiedziałam w myślach spojrzawszy po raz ostatni w stronę stosu. Zacisnęłam powieki. Gdy tylko moja ostatnia łza spadła, mieszając się z krwią i piaskiem, zniknęłam w odmętach ciemności.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~  


Prolog za nami, zdaję sobie sprawę, że był na prawdę krótki ale właśnie taki miał być :) Tylko po to, żeby podsycić ciekawość :)) Rozdziały będą bardziej rozwinięte, to mogę obiecać! Wstawię Rozdział 1, jak tylko go dokładnie przeanalizuję. Zapraszam do komentowania, powiedzcie proszę jakie są wasze pierwsze wrażenia? :) Każda opinia pomoże mi się rozwinąć :)

Rozdział 1 i rozdział 2 będą wstępem do właściwej historii. Chcę żebyście dokładnie zrozumieli osobowość i sytuację w jakiej znajduje się główna bohaterka. Mam nadzieję, że wam przypadnie do gustu :)

ZAPOWIEDŹ ROZDZIAŁU 1

Verrine, wraz z ojcem, Belialem wraca do domu po rutynowych odwiedzinach na dworze swojego wuja, Baiuma. Niedane jest jej jednak odpocząć po podróży, jej przybrana, młodsza siostra znowu coś knuje i tym razem, nie są to zwykłe siostrzane wybryki, a zdecydowanie coś więcej i na pewno, nie stoi za tym ona jedna. Czy Verrine uda się wyślizgnąć z jej szponów...?

PółkrwiWhere stories live. Discover now