Rozdział 30

546 33 9
                                    

Perspektywa Mirage

Pół roku później.

O Primusie, to będzie genialny dzień! W końcu, po paru miesiącach intensywnej współpracy z Hide, stworzyliśmy nowe prototypy broni. Na dzisiejszym treningu, za zgodą Optimusa będziemy ćwiczyć władanie nowym sprzętem, i jeśli podczas ćwiczeń nie ulegnie żadnym usterkom, nasze wynalazki wejdą w obrót! Cieszę się jak dziecko, ponieważ to jest moja pierwsza działalność ze zbrojmistrzem. Mimo, że jestem zastępcą Ironhide'a i jego najlepszym przyjacielem, to nigdy wcześniej nie miałem styczności z produkcją broni. Z naszych rąk wyszły działka HI-NO* o trzech lufach oraz sztylety-bumerangi. Działka naładowane są pociskami, które paraliżują przeciwnika i po paru sekundach wybuchają. Dzięki temu zyskuje się czas na dobicie wroga, bądź też całkowite zabicie go. Działania sztyletów chyba nie trzeba tłumaczyć.

W całej tej euforii zapomniałem o treningu! Jak burza wyleciałem ze swojego pokoju i zacząłem maraton w stronę hali treningowej. Niestety mam ten zaszczyt mieszkać na końcu bazy i zawsze spóźniać się na wspólne trenowanie. Jak to dobrze, że każdy już zna mą spóźnialską naturę... 
Po przybyciu do sali zauważyłem, że jest dziś podejrzanie mało autobotów. Nie dostrzegłem ani Optimusa, ani Olimpii, ani Porwola, ale za to, po raz pierwszy od wieków me optyki ujrzały Ratcheta! Cóż za zbieg okoliczności?

- Witam wszystkich bardzo serdecznie! - przywitałem się z obecnymi botami.

- Mirage, spóźniłeś się pół godziny. - skarcił mnie Hide. Oj, wstyd... Posłałem w stronę mecha przepraszające spojrzenie. - Nieważne. Bierz broń i zacznij show. - dodał, tym samym kończąc naszą krótką konwersację.
Z ogromną ekscytacją schyliłem się po działko i nakierowałem je w stronę manekina.
- Obserwujcie uważnie! - zwróciłem ponownie na siebie uwagę.
- Gościu, my już to wiemy. - przerwał mi Jazz, który przy moich słowach przewrócił optykami.
Postanowiłem nie psuć sobie humoru przez młodego autobota, zająłem się zatem tym, co konieczne. Uzupełniłem magazynek broni, po czym upewniłem się, czy wszystko znajduje się we właściwym miejscu. Powoli przystawiłem przedmiot do barku, co kontrastowało z szybkim przeładowaniem i szybkim pociągnięciem za spust broni. Trzy lśniące, złote kule z prędkością światła popędziły w stronę celu, który już po chwili wybuchnął. Niezmiernie zdziwił mnie dźwięk bicia brawo. Niepewnie odwróciłem się z stronę botów, a w każdych optykach dojrzałem podziw. Fakt, schlebia mi to, ale przecież...
- Niesamowite! - krzyknął Smokescreen. - Możesz to powtórzyć i wytłumaczyć nam, jak poprawnie oddać strzał? - poprosił razem z innymi robotami, a mój nastrój był coraz bardziej pozytywny.
Wzruszyłem ramionami i zacząłem wykład:

- Od początku: najpierw uzupełniam magazynek, dokładnie go zamykam i dwukrotnie się upewniam, czy wszystko jest należycie zabezpieczone - starałem się, by każdy z osobna dobrze zrozumiał, o czym mówię. - następnie broń musi spocząć na ramieniu w taki sposób, aby mnie nie uwierała. - pokazałem na swoim przykładzie. - Kolejnym krokiem jest wyznaczenie celu: w tym wypadku spoglądam w lunetę i staram się nie ruszać. Kiedy już mam obiekt na celowniku i jestem pewien, że w niego trafię, szybko przeładowuję działo i w tym samym tempie pociągam za spust. - wykonałem opisaną przez siebie czynność, a następnie zachęciłem resztę do jej powtórzenia.
Po chwili odetchnąłem oraz cofnąłem się do Hide, który wręcz nie mógł wyjść z podziwu.
- Primusie, nieźle... - zaczął z ironią w głosie. - Myliłem się co do ciebie. - usłyszawszy dodane zdanie na mojej twarzy pojawił się grymas.
- Nie zapominaj, że to ty kiedyś byłeś moim uczniem. - postawiłem bota do pionu.
- Ale teraz role się odwróciły. To ja spędzałem dnie i noce trenując, kiedy ty przypisywałeś sobie różne choroby i marnowałeś czas. - cedził słowa głosem pełnym jadu. Tutaj muszę mu przyznać rację.
- Racja, ale właściwie do czego zmierza nasza rozmowa? - tym pytaniem zbiłem swego rozmówcę z tropu. - Pozwól mi cieszyć się tym dniem. Jestem dumny z tego, co wspólnie stworzyliśmy. 
- Tak, dokonaliśmy wielkiego czynu. - przytaknął zbrojmistrz. - Chciałbym razem z tobą się cieszyć, lecz nie mogę. - z jego ust wypadł ciężki oddech. - Pokłóciłem się z Chromią, z tego powodu nie ma we mnie zbyt wiele entuzjazmu. - wyjaśnił smutno i cicho. 
- Ach, stary... - zrobiło mi się szkoda mojego przyjaciela, postanowiłem więc go podnieść na duchu. - Jesteście zgraną parą, zobaczysz, wszystko się ułoży. - powiedziałem pokrzepiająco, a on niemalże od razu się uśmiechnął.
Rozmawialiśmy przez moment, w międzyczasie doglądając ćwiczących autobotów, dopóki nasza czynność nie została przerwana przez wchodzące, pozostałe boty na halę. Pierwsze dwie sylwetki należały do rzecz jasna Optimusa i Olimpii Prime, którzy szli miarowym i dostojnym zarazem krokiem. Zaraz za nimi podążał zastępca przywódcy i Jolt. Po ich minach widziałem, że muszą poinformować nas o czymś bardzo ważnym. Ja, oraz stojący obok mnie, szary mech wyprostowaliśmy się w tym samym momencie. Podobnie zresztą poczyniły wszystkie roboty frakcji autobot.
- Witajcie autoboty. - przywitał się z nami Prime. - Od pewnego czasu, na Ziemii namierzaliśmy dziwne aktywności sił pozaziemskich. Nie chodzi tutaj o boty chronione przez naszego przyjaciela, Cade'a. Na początku rzeczywiście podejrzewaliśmy, że dinoboty rozrabiają, w tym celu skontaktowaliśmy się z Yeagerem. - w tym momencie zamyślił się chwilę. - Nasze najgorsze obawy się sprawdziły: decepticony przybyły na Ziemię. - tym zdaniem Optimus wywołał ogromne poruszenie w nas wszystkich.
Co teraz będzie? Znów nadejdzie wojna? Ponownie nasi bracia i siostry będą padać od strzałów broni? Przywódca, widząc wzburzenie na sali postanowił kontynuować: 
- Na chwilę obecną nie wiadomo, z jakiego powodu nasi wrogowie postanowili odwiedzić tą planetę. Zdążyli już dać o sobie znać poprzez wysadzenie w powietrze kilku budynków. Rząd, po wielu latach doświadczenia nadal nie rozróżnia autobotów od deceptów, zatem wszyscy są zdania, że to właśnie nasza frakcja atakuje planetę. - dodał, budząc wokół siebie oburzenie i chęć mordu na armii Megatrona. 

- Musimy w końcu zrobić coś z tymi natrętnymi conami! - wtrącił się Sideswipe, nie kryjąc swoich chęci do walki. 

- Dokładnie tak, Sidesie. - rzekł czerwono-granatowy mech. - Bywało różnie: ludzie w większości przypadków nienawidzili naszej frakcji, ale spotykaliśmy także tych, którzy nam pomagali, ratowali i byli przyjaciółmi. Zbyt wiele przeżyliśmy na tej enigmatycznej planecie, by jej nie pomóc. Te okropne stworzenia, zwane decepticonami boją się tylko nas, trzeba więc to wykorzystać. - po tych słowach, niektórzy się ucieszyli z powrotu w tamte strony. Ale... czy to na pewno jest powód do radości?

- Optimusie, co teraz? - spytał Hide.

- Czas wrócić na stare śmieci! - przerwał tę poważną chwilę Jazz, a każdy bot obdarował go spojrzeniem pełnym niesmaku. 

- Racja, Jazz. - przytaknął nasz przywódca, tym samym dając nam do zrozumienia... - Wkrótce wyruszamy na Ziemię. - decyzja zapadła, wywołując różne rekcje. -  Bądźmy przygotowani na każde wezwanie. Hide, Dino, treningi. - Prime zwrócił się do nas. W tym samym momencie, wzrok mój oraz zbrojmistrza spotkał się. Wiedzieliśmy, co to oznacza... - Autoboty, do szeregu! - wydał komendę, ustawiliśmy się więc w dwóch długich, równych rzędach. 
Z pierwszego szeregu wystąpił Bumblebee. Primusie, skąd on się tutaj wziął? Dziwne, iż wcześniej go nie zauważyłem. No ale nieważne...

- Melduję, iż transformery są zwarte i gotowe do walki! - oznajmił dla wodza, który mu za to podziękował.
- Jesteśmy autobotami, wygramy tę walkę! - krzyknął Optimus, byśmy mogli po chwili to za nim powtórzyć. - Dziękuję, z mojej strony to wszystko. Teraz udajcie się na spoczynek i regenerujcie siły. - pożegnał nas, by po chwili każdy robot rozszedł się w swoim kierunku.


___________

*połączenie imion Dino(Mirage) i Hide.

Hejka! Jak myślicie, dlaczego decepticony zjawiły się na Ziemii? Co się stanie po ich ponownym spotkaniu z autobotami?

[niedokończona] Człowiek wśród robotów - TransformersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz