19.

242 8 3
                                    


Pewnego deszczowego ranka, gdy Berenike przebrana w mundur wyszła ze szpitala. Nie spodziewała się, że będzie na nią czekać starszy Graff.

- Dzień dobry. - uśmiechnął się wesoło.

- Nie jest wcale dobry. - odburknęła mu cicho. Nie chciała mu się narazać. Caspar Graff pomimo, że był nieziemsko przystojny, to był bardzo agresywny.

- Ktoś tu wstał lewą nogą. I tym kimś nie jestem ja. - wzruszyła ramionami. - Dostałem rozkaz aby zabrać Cię w pewne miejsce. Mam nadzieję, że mi nie odmówisz.

- Jeśli to rozkaz, to chyba nie mam innego wyboru.

Chłopak uśmiechnął się lekko i ruszył w stronę jednego z samochodów. Dziewczyna wsiadła na miejsce pasażera i ruszyli w stronę drugiego obozu. W stronę Brzezinki.

Na rampie panował tłok, jak zwykle. Gdzieś mignęła jej sylwetka Max'a, który też się tutaj znalazł. Blondynka kurczowo trzymała się Caspara, aby nie zgubić się pośród ludzi. Kazali jej stanąć obok doktora Mengele. Facet był także przystojny, ale był też aniołem śmierci. To on decydował kto umierał i kiedy.

Ale teraz Berenike nie znalazła się tutaj przypadkowo. Oni wszystko zaplanowali. Na początku kazali jej patrzeć jak rodziny są od siebie rozdzielane, a potem niektórzy ciągnięci do krematoriów. Do komór gazowych.

W pewnej chwili Mengele zbliżył się do blondynki i szepnął jej na ucho dwa słowa.

- Zabij go. - wstrzymała oddech i zgryzła od środka policzek. Wiedziała, że musi to zrobić, pomimo że nie chciała i było to przeciwko jej wierze. Ale gdyby tego nie zrobiła. Rodzina, Max.. Oni uderzali w punkty za którymi człowiek tęskni najbardziej. Wyciągnęła pistolet zza paska munduru. Podeszła do mężczyzny i przyłożyła mu pistolet do głowy.

Był to starszy już mężczyzna, nie panikował. Modlił się spokojnie do swojego Boga. Odmawiał jakąś modlitwę. Już naciskała na spust, gdy usłyszała głos Max'a. Dobiegał gdzieś z tłumu ludzi, którzy modlili się, płakali, krzyczeli. Nikt na nią nie zwracał uwagi, selekcja dalej trawała.

- Nie musisz tego robić. - usłyszała znów ten głos. Pomyślała, że to tylko jej umysł przywołuje obraz Max'a, który próbuje ją powstrzymać. Tak naprawdę tak nie było. Pociągnęła za spust i zabiła biednego człowieka. Jego ciało osunęło się na podłogę. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Nie potrafiła uwierzyć, że to zrobiła.

Naiwne nadziejeΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα