-Skarbie uważaj na siebie.-Pocałował ją w głowę.-Kocham cię za niedługo wrócimy.-Uśmiechnął się i przytulił swoje dziecko.

-Odsuń się.-Ana odepchnęła męża i porwała córkę w ramiona.-Kochanie dzwoń,pisz dobrze odzywaj się.-Ucałowała jej oba policzki.-Nawet o północy jeśli trzeba będzie.Okej?-Kiwnęła głową.-Jeśli zapomnisz to ja porozmawiam sobie z Larrym.-Szybko zaprzeczyła.

-Będę dzwonić, pisać naprawdę.Tylko jego zostaw.-Rodzice lubili go.Nie raz  kiedy nocował często rozmawiali i śmiali się.Długo nie spał tutaj po ostatnim incydencie.Jeszcze wszystko zwalił na Karola.Horror z jednej strony jest bardzo fajny na takie noclegi, ale z drugiej trzeba mieć na uwadze to, że iż każdy osobnik z którym się go ogląda na inne wrażenia i odruchy.Taki Larry to zawsze podskakuje kiedy coś wyskoczy znienacka.To nie był  dobry pomysł aby dać mu popcorn.Po całym seansie znajdował się niemal wszędzie.Nie za bardo spodobało się to mamie i Soni.Nawet sympatia do Larrego nie pomogła.Gniew był zbyt duży.

-Witam moją ukochaną rodzinkę.-Szatyn wszedł do środka, ale szybko został powalony przez ochroniarza.

-Ej!Przecież posprzątałem po ostatniej sytuacji!Po co ta spina koleś.-Próbował wyrwać się, ale brunet trzymał go i przyciskał do podłogi.

-Mam go przeszukać.-Larry zerknął na niego.

-Najpierw kolacja i wino.-R.R trochę się zmieszał.Pewnie jeszcze nie spotkała go taka akcja.Przywyknie jak każdy.

-Spokojnie Ryder to znajomy, przyjaciel Rose.-Wstał  i puścił chłopaka.Tamtej spojrzał na niego i kierował się w kierunku przyjaciółki.

-On jest normalny?

-Nie martw się to tylko mój ochroniarz.-Poklepała go po plecach.

-Wygląda jak czołg.-Uśmiechnął się.

-Cnie!-Powiedzieli w tym samym czasie.-Teraz to nikt się do ciebie nie zbliż.Żaden łepek nie będzie tak ryzykował.-Wybuchnął śmiechem.-To ryzyko na które stać tylko wariatów lub idiotów.

-A ty do której grupy się zaliczasz?-Rose wyszczerzyła się.

-Poczekaj jak ci w tyłek zleje.

-W dodatku zbok.-Uniosła ręce do góry.-Za co mnie to spotyka.-Skrzywiła się.-Wystarczyłby jeden normalny naprawdę to aż tak wiele.

-Wow mówisz do siebie.-Zagwizdał.-Masz zrytą psyche.

-Larry!-Uderzyła go w bok.

-Sadystka.

-Masochista.-Pokazała  mu język.

-Ugryzę cie.-Kłapnął rękami przed jej twarzą.-Chodź już, bo się spóźnimy.-Przyłożyła obie ręce go policzka i udała zdziwienie.-No co?-Uniósł lekko brwi.

-Ty nie chcesz się spóźnić.W dodatku podwieziesz mnie.-Zachichotał.

-Nie ty będziesz biec za autem.-Walnęła ręką w udo.

-Wiedziałam to by było za piękne.-Przeszła obok i wystawiła mu środkowego palca.

-Wsadź go sobie w tyłek.

-Mówiłam zobczeniec.-Zabrała plecak i wyszła z domu.Usłyszała kroki nie musiała się obracać wiedziała, że idzie za nią.

-Co masz pierwsze?

-Matma.

-Uhuhuh z Cloud.-Pochyliła się w bok i wyciągnęła w jego kierunku palec.

-Jesteś nienormalna.

-Ale to we mnie kochasz.-Skoczyła na jego plecy.Jęknął i złapał ją za nogi.

-Schudłabyś.

-Ciii masz trening przed  eliminacjami.-Wywrócił oczami.Rose objęła rękami jego szyję.

-Po co mi to było.Teraz muszę nosić taką mendę.-Zachichotała.

-Przejdziemy się do szkoły.Wyrobisz sobie kondycję.-Zbulwersowany puścił ją przed autem.Wylądowała na masce samochodu.Położyła się do tyłu i uniosła nogę próbując kopnąć chłopaka.

-Nie za wygonie ci?

-Nie za bardzo.-Złapał ją i zrzucił.

-Do auta.-Otworzył drzwi i z uśmiechem na ustach wrzucił ją do środka.

-Jesteś dziwny.-Śmiała się.

-Nie pyskuj!-Siadł obok niej za kierownicę i ruszył pod szkołę.

Dojechali w piętnaście minut.Rose śpiewała, a Larry krzywił się.

-Śpiewasz gorzej niż ja.

-Nie prawda.Kiedy zostanę sławnym raperem wypomnę ci to w telewizji przed całym światem.

-Yhm.-Mruknęła.Zaparowali na parkingu nieopodal ich liceum.Obrócił się do niej.

-Suki na czwartej.-Obok nich pojawiło się różowe ferrari bez dachu.Na siedzeniach siedziały  cztery dziewczyny.Rose otworzyła drzwi zabierając po drodze plecak i wyszła.Zarzuciła go na ramiona i udała się przed siebie.Nie zwracała na nie uwagi nie miała zbytnio takiej ochoty.Była już przed drzwiami kiedy ktoś przed nią pojawił się tak szybko, że nie zdążyła się cofnąć.Osoba zderzyła się z nią.Poleciała do tyłu próbując złapać równowagę, ale nie udało się.Wylądowała na pupie prosto w kałuży.





Criminal.Powrótजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें