MÓJ Pracownik

3.1K 158 166
                                    


>KARMA<
Siedzę przy biurku w swoim biurze i czekam aż przyjdzie kolejny zadowolony klient.

Moja robota jest prosta przyjmować zlecenia i dawać je odpowiednim ludziom. Choć muszę je najpierw doglądanie przejrzeć czy są dla nas dozwolone. No przecież my nie działamy nielegalnie. Pracujemy jak każda normalna firma. A każdy u mnie zadrótniony jest przydzielany takim zadaniom w których mu idzie najlepiej.

Mimo to całymi dniami siedzę w tym fotelu i nic tylko papiery wypełniam. Idealna robota dla tak pobudzonego człowieka jak ja. Dlatego ostatnio znalazłem sobie tu małą rozrywkę żeby trochę uspokoić nerwy. W tym momencie usłyszałem pukanie do drzwi.

- Proszę! - odpowiedziałem grzecznie tak jak ja potrafię.

Za chwilę pojawiła się w nich mała istotka. Obecny obiekt moich rozmyślań. Pan Nagisa Shiota dwudziestodwuletni płatny zabójca. Pracuję już tu z pół roku i jest moim najlepszym człowiekiem w tym zespole.

- Ej mam pytanko. Czy papiery w sprawie Pana Kuzy są już u ciebie?

Jak zawsze bezpośredni. Na początkującego jest strasznie wyszczekany i to jest w nim ciekawe.

- Ta są. A co taki masz porządek u siebie że nie wiesz gdzie są?

Zrobił oburzoną minę a ja złośliwą. Takie stoicki u nas są na porządku dziennym. A dzięki niemu chodzę spokojny w pracy.

- Shiota? Masz jakieś plany na wieczorną zmianę?

- Po ci to mówi jak i tak sam wiesz.

- Wiem wiem ale mimo to chciałbym żebyś miał chwilę dla mnie.

Zerknął na mnie i myślał. Wiem o czym na znak tylko podniosłem brew do góry rozsiadają się na fotelu.

- Rany ty jesteś taki niewyżyty że po prostu nie wiem jak mogłeś zostać tym dyrektorem. Ale wieczorem czasu nie mam więc co powiesz na teraz?

Nie umiem go rozgryźć raz niewinny raz obojętny. A podczas roboty zimny jak lód. Człowiek jest ja wielkie koło fortuny nigdy nie wiesz co ci przyniesie.

- Teraz to ja nie mam czasu bo za kwadrans mam spotkanie z klientami.

Mówiąc to złapałem za jego dłoń którą opierał o biurko. I podciągnąłem go tak że przeprowadziłem na około i usadowiłem prosto na moich kolanach. Siedział bokiem do mnie a ja złapałem go w talii.

- Widzę że znów masz te swoje zachcianki? - mówiąc to przełoży mi rękę przez ramię i oparł głowę o moją.

- Zachcianki Zachcianki każdy je ma. - dodałem pół szeptem.

- Mhh ale ty je masz za często. Co za dużo to nie zdrowo. Pamiętaj?

On znowu swoje.

- A co ty teraz seksu mi zabraniasz? Co cię ugryzło.

- Mnie nic ale wiesz o czym ostatnio rozmawialiśmy?

Znowu. Po prostu nie wierzę że mu to przeszkadza. A mianowicie...

- Kiedy w końcu powiesz co do mnie czujesz.

Bez sensu i niby co mu to da? Nic to nie zmieni a po za tym między nami nic w sumie nie ma.

- Ale o co ci chodzi? Do czego ci to? Uczucia w naszym układzie nie są brane pod uwagę. Po za tym to chyba nie mieliśmy ich w to mieszać.

- Może i nie ale jak to się z kimś robi to się ich chodź trochę ma? - powiedział a raczej wykrzyczał to. Wstał i poszedł z trzaskiem zamykając drzwi.

No to nie ciekawie ten tym człowieka jest niestabilny. Szybko można go czymś wkurzyć. Ale co ja poradzę że uczuć względem niego nie mam. Traktuje go jak pracownika. Nawet jeśli czasami z nim zrobię coś nieprzyzwoitego to nic między nami nie zmienia.

>NAGISA<
Ten kość jest niemożliwy. To że mnie omamił swoją gadką nie znaczy że może się mną bawić! Też jestem człowiekiem i mam w porównaniu do niego ucznia. A wielki Akabane zachowuje się jak by mu było wszystko wolno. Ale to tak nie działa nie jestem rzeczą której można się tak po prostu pozbyć.

Weszłem do swojego biura i usiadłem na kanapie która jest w każdym pokoju. Zacząłem rozmyślać jak to się stało że wplątałem się w ten romans. Bo inaczej tego nie nazwę przecież faktycznie nic między nami nie ma. Łączy nas tylko łóżko a nie przepraszam KANAPA! Bo jak by inaczej po za firmą jestem dla niego niewidzialny. Nasze spotkania są tylko i wyłącznie w PRACY. Jestem zwykłą odskocznią dla niego od świata rzeczywistego.

Nagle dostałem cynk od szefa a niby kogo innego że mam zadanie. Odblokowałem telefon i ja przeczytałem.

Do Szef:

Masz robotę. Musisz sprzątnąć pewnego gości. Nazywa się Yatamo Sakiteri. I hehehe masz farta pracuje w formie na przeciwko nas więc nie musisz daleko odchodzić. Po skończonym zadaniu przyjdź do mnie musimy pogadać.

Jak zawsze "pogadać" u niego to znaczy zupełnie co innego. Ale robota to robota raz dwa wyeliminuje gości i koniec.

Od razu wziąłem potrzebny sprzęt czyli pistolet i lóż. Ruszyłem w stronę wyjścia i mój wyraz twarzy od razu się zmienił. Który dawał znak że jestem gotowy na każde zabójstwo.

* TIME SKIP*

Jestem już w jego biurze łatwo było go znaleźć. Z resztą dla mnie zawsze to łatwe. Kiedy wszedł nawet nie zdążył zareagować. Zaszyłem go od tyłu a nogą zamykając drzwi. Przyłożyłem mu nóż do szyji i powiedziałem.

- Jakieś ostatnie słowa? - powiedziałem chłodnym głosem.

- A więc to tak już jestem na celowniku? Myślałem że jeszcze za wcześnie ale skoro tak to....

Nie dałem mu dokończyć za dużo gadał nie chciało mi się go słuchać.
Puściłem go i padł na ziemię a z jego szyji wylewała się strumieniem gęsta czerwona ciecz. Rękawiczki były wszystko na swoim miejscu może już wracać do siebie.

Z tymi myślami kierowałem się jak gdyby nigdy nic do wyjścia.

>KARMA<
Czekam na niego z zamiarem powiedzenia mu czegoś. Co może uświadomi go ze uczuć tu nic nie ma.

Nagle wszedł do mnie jak gdyby nigdy nic i usiadł na biurko bokiem. Nie powiem ale wyglądał zachęcająco. Mniejsza o to.

- Może następnym razem łaskawie za pukasz? Chyba że nie wiesz co to słowo znaczy?

- Nie mam czasu na takie drobnostki. A teraz mów o co ci chodzi? Czy to był tylko pretekst żeby mnie tu ściągnąć.

Chłop za bardzo się zaangażował w ten romans i wyobraża sobie nie wiadomo co. Muszę go sprowadzić na ziemię.

- Shiota nic u mnie nie zdziałasz. I ten układ też jest tylko małym nic nieznaczącym elementem.

- A to niby czemu?

Usłyszałem to zdezorientowanie w głowie.

- Ja mam żonę rozumiesz? Nie mogę i nie chcę rządnych problematycznych romansów. Jasne?

Taki szok wymalował mu się na twarzy że aż się zrobił blady. No cóż niech wie kto tu karty rozkłada.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!
Dałam szybciej niż myślałam ale jest pierwszą część nowego opka KarmaGisa. Liczę że się spodoba tak jak poprzednie. Dajcie znać czy się fabuła podoba i cała ten początek. Do następnego papatki Misie!!!!!

Miłość w PracyWhere stories live. Discover now