Rose

410 34 3
                                    

Dzisiaj miały być te fajerwerki. Powiedziałam o wszystkim Piper, a ona uznała że muszę być na to przygotowana. Poprosiłyśmy Drew aby znalazła mi coś ładnego - spisała się. Dała mi lekką sukienkę do kolan. Była ona biała z wyszywanymi ręcznie kwiatami. Miała wycięte plecy.
- Wow Drew! Dziękuję!
- To mój obowiązek, dbać o wygląd swój i innych.
Uśmiechnęłam się do niej, a Piper prychnęła. Pobiegłam do łazienki gdzie przebrałam się w sukienkę. Pasowała idealnie. Była wykonana z przyjemnego materiału. Gdy wyszłam Piper powiedziała:
- Jest super. Ubierz jeszcze trampki, te turkusowe, i uczesz się w kucyk.
- Skoro tak mówisz...
Zrobiłam to co nakazała mi Piper, i przyznam, wyglądało to super. Podziękowałam jej, Drew i wyszłam z domku. Wzięłam głęboki oddech i pobiegłam na umówione miejsce przy bunkrze 9. Po chwili już tam stałam. Nie czekałam długo, po po kilku minutach pojawił się Leo.
- Cześć. Ładnie wyglądasz chica.
- Dzięki. To... Idziemy?
- Jasne.
Udaliśmy się na plażę. Były tam porozkładane koce, na niektórych już siedziały pary, trzymające się za ręce lub przytulające się. Zajęliśmy czerwony koc na środku i usiedliśmy na nim. Leo popatrzył na mnie. Uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam uśmiech, ale nagle...
- Leo! Nos ci się pali!
Ten tylko się roześmiał i zgasił płomyk. Po chwili zaczął się pokaz. Fajerwerki układały się w kształty zwierząt. Ujrzałam Festusa- smoka, o którym opowiadał mi Leo. Pojawiały się tam święte zwierzęta bogów - sowy, pawie, gołębie, orły i inne ptaki też. Trwało to około pół godziny. Potem zaczęło się już kończyć, więc zapytałam Leo czy możemy już iść. On jednak się nie zgodził i kazał mi czekać do końca. Objął mnie ramieniem. Był przyjemnie ciepły. Inne pary już odchodziły, ale my cały czas siedzieliśmy wtuleni w siebie. W końcu zostaliśmy tylko my. Fajerwerki stworzyły serduszka, a potem napis
Rose, kocham cię L.V.
Pisnęłam i przytuliłam Leo.
- Ja ciebie też. - szepnęłam, a on złączył nasz usta. Odwzajemniłam pocałunek i wplątałam ręce w jego włosy. Były miękkie i pachniały popiołem. W końcu odłączyliśmy się od siebie, a on zapytał:
- To... Teraz jesteśmy oficjalnie parą?
- Jasne.
Nagle usłyszeliśmy krzyk Piper.
- Ha! Wiedziałam! Grace, wisisz mi dziesięć drachm!
Oboje się roześmialiśmy.
- To... Ja już będę iść. - powiedziałam.
- Okej. To pa.
Pocałowałam go w policzek i odbiegłam. Musiałam wszystko opowiedzieć Piper.

**********

Maraton 4/5
Wybaczcie, że taki krótki i nudny, a zarazem "romantyczny", ale chciałam coś takiego napisać, aby trochę odejść od fabuły. I wstawiam później, chociaż pod poprzednim jest już 8★, ale jak to zobaczyłam, musiałam szybciutko napisać ten rozdział.
To papa ✋

Magic Camp Half-Blood (Bardzo Wolno Pisane)Where stories live. Discover now