[4] Kłótnia

18 2 0
                                    

-Jak mogłam na to pozwolić...? - wyszlochała Patrycja - przecież ja bez niej nie dam sobie rady...
Nie mogła zrozumieć co się właśnie stało. Zastanawiała się, dlaczego to spotkało akurat ją. Przecież na świecie było tyle osób...
Poczuła na swoim ramieniu czyjąś dłoń, a po chwili osoba stojąca za nią odezwała się.
-Zapraszam panią na komisariat w związku z podejrzeniem zabójstwa.
Zamarła. Zabójstwo...? To nie było do niej podobne.
-Przepraszam... jak to na komisariat... przecież ja nic nie zrobiłam...! - zaczęła się tłumaczyć Patrycja.
Na twarzy policjanta malowało się poirytowanie.
-Proszę wejść do radiowozu. I dwa razy nie będę się powtarzał.
Policja nie miała ani grama litości dla morderców.
Blondynka była przerażona jak nigdy. Zaczęła szybko uciekać spod swojego domu.
-ZATRZYMAJ SIĘ! - usłyszała głośny wrzask.
Po chwili została powalona na ziemię i skuta kajdankami.
Policjant pomógł jej wstać i zaprowadził do samochodu po czym dosłownie wepchnął do niego Patrycję.
-Nie dość że zabiła matkę to jeszcze głupia - mruknął.
Wtedy w Patrycji się zagotowało. W przypływie emocji otworzyła nogą drzwi radiowozu i z niego wyskoczyła.
-Co za tępa idiotka - warknął policjant - prędzej czy później spotka ją wymiar sprawiedliwości.
Dziewczyna zaczęła biec w stronę szkoły, nie traciła nadziei na pomoc.
-Justyna! - krzyknęła widząc przyjaciółkę.
Będąc już blisko niej, przewróciła się.
-Jezu, co ci się stało? - spytała Justyna rozpinając kajdanki - wszystko dobrze?
-Jest coś, o czym musimy porozmawiać... - westchnęła Patrycja
***
Dziewczyny poszły usiąść na schodach. Nikt tamtędy nie przechodził, więc bez problemu można było zająć miejsce.
-Więc o co chodzi? - dopytywała się Justyna.
Patrycja posmutniała.
-Nie jest mi łatwo o tym mówić, ale - z jej oczy poleciały łzy - moja matka nie żyje...
Zapanowała cisza. Przyjaciółka blondynki była w totalnym szoku.
-Jak to nie żyje...? - zapytała przerażona.
Nie mogła uwierzyć w to, że tak cudowną osobę mogła dotknąć nagła śmierć.
-Nie mam pojęcia... wyszłam z domu i pobiegłam na łąkę. Tam zostałam poinformowana o tym, że zmarła.
Patrycji momentalnie wrócił dobry humor.
-No ale mniejsza z tym. Na myśl by ci nie przyszło, jaki miałam sen! - wykrzyczała z entuzjazmem.
Justyna spojrzała po niej wzdychając. Mniejsza? To przecież była jej matka.
-Do mojego domu przyszedł Jeje. Spytał mnie, czy kiedykolwiek spacerowałam przy zachodzie słońca. Powiedziałam, że nie. Więc zabrał mnie na taki spacer. Cudowne różowe niebo, chłodny wiatr... Nagle zrobiło mi się zimno, więc Jeje dał mi swoje okrycie. Następnie ruszyliśmy w stronę mostu miłości i stworzyliśmy własną kłódkę. Gdy miało dojść między nami do poważniejszego zbliżenia, moja głupia matka musiała mnie obudzić.
Justyna zamarła.
-Ty jesteś jakaś nienormalna! - krzyknęła.
Patrycja zdenerwowała się.
-Niby dlaczego? Bo się zakochałam?! Bo chcę być z Jeje?!!
-Tak! Nawet go nie znasz, zachowujesz się jakbyś była chora psychicznie! Nawet nie umiesz udawać, że tęsknisz za swoją matką! Liczy się dla ciebie tylko jakiś idiota!
Można było usłyszeć dźwięk uderzenia.
Justyna gwałtownie przyłożyła dłoń do czerwonego od pięści Patrycji policzka.
-Możesz zapomnieć, że miałaś przyjaciółkę, suko - wysapała odchodząc.
Patrycja założyła ręce.
-Tch... głupia idiotka. W ogóle nie rozumie co ja czuję.
-Ale ja rozumiem... - zaśmiała się szyderczo Ola wychodząc spod schodów.
Blondynka postanowiła zapytać co i jak dużo słyszała.
-Ojj wszystko. Na dodatek bardzo dokładnie. Kochasz Jeje, powiadasz?
Patrycja przełknęła ślinę.
-T...tak...
Na twarzy drugiej z dziewczyn pojawił się uśmiech.
-Szkoda by było, gdyby się o tym dowiedział. Chyba nie chcesz, żeby wyszło na jaw i to, co zrobiłaś swojej matce.
Dziewczyna zdawała sobie sprawę, z tego, jak dobry kontakt ma z nim Ola.
-P...proszę, nie... - zaszlochała - zrobię wszystko...
Ostatnie zdanie oznaczało największe poświęcenie. Wymawiając je do Oli, Patrycja zmieniła swoje życie w piekło.
-Jutro, park, piętnasta. Będę czekać - mruknęła brunetka odchodząc.
***
Patrycja wróciła do domu. Bez rodzicielki było w nim cicho i ponuro. To właśnie czekało ją przez resztę życia.
Brak matki...

Patrycja x JejeWhere stories live. Discover now