Rozdział III

1 1 0
                                    


  Murek na skwerku był ciepły. Nagrzany słońcem.
Przez chwilę siedziałam i rozglądałam się.
Czasami roiło się tu od turystów i znudzonych lekcjami uczniów.
Dziś było, o dziwo, bardzo pusto.
Naprzeciw była kawiarnia, o której pisał Asami.
Miała duże, oszklone witryny, na których ponaklejali różnokolorowe muffinki.
Różowe obrusiki, na małych, okrągłych stoliczkach przed wejściem, falowały poruszane delikatnym wiatrem.
Chyba trudno o bardziej romantyczne miejsce.
Mój żołądek skurczył się gwałtownie.
W tym samym momencie, tuż przed moim nosem, pojawił się dwukolorowy, kręcony lód.
Zamarłam wpatrując się w loda, którego trzymała dłoń, niewątpliwie męska, o bardzo ładnych, długich palcach.
Ocknęłam się słysząc Jego głos.
- Nie wiedziałem jakie lubisz. - Powiedział Intruz. - Więc wziąłem mieszane.
Zupełnie niezrażony, brakiem jakiejkolwiek reakcji z mojej strony, usiadł obok na murku.
Nasze kolana niemal się stykały.
Odsunęłam się trochę.
- Po co za mną łazisz? - Burknęłam.
Idiota. Wszystko zepsuje.
Popatrzyłam na wyświetlacz milczącej komórki. Asami powinien pojawić się lada chwila.
- Martwię się.- Powiedział miękko.
Zaskoczona poderwałam głowę. To był błąd, bo trafiłam prosto na jego spojrzenie.
Na ustach Intruza błąkał się drwiący uśmiech.
- Uważaj, jeszcze pomyślę, że się przejmujesz.- Powiedziałam marząc, by moja twarz odzyskała swój  naturalny odcienia.
- Nie byłoby tak źle, gdybyś pomyślała czasem.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić!- Ze złością zeskoczyłam z murku.
- Masz zamiar spotkać się jakimś typem, którego poznałaś przez internet. - Intruz wstał również.
Poczułam się dziwnie mała. Jednak moja złość nie zgasła, wprost przeciwnie.
Butnie zadarłam głowę i zaciskając pięści, spojrzałam prosto w jego oczy.
Zielone oczy.
Roześmiał się.
- Prawie się przestraszyłem. - Powiedział z drwiną i wyciągnął w moją stronę rękę z lodem.
To było odważne z jego strony. Byłam naprawdę wściekła.
Miałam dziką ochotę wziąć tego loda i rozmaślić mu dokładnie na czubku tego zadufanego czerepu.
Oczywiście pewnie bym nie sięgnęła, ale..
Ta myśl jakoś mnie rozbawiła. Mimo woli uśmiechnęłam się.
Wzięłam loda i wróciłam na murek.
- Czekoladowe. - Powiedziałam mijając go.
Uśmiechnął się lekko.
Również usiadł. 

Milczeliśmy dłuższą chwilę, wpatrując się w słodka kawiarenkę.
- Nie przyjdzie. - Stwierdził w końcu Intruz.
- Nie zatrzymuję cię, prawda?- Odgryzłam się. Przechyliłam się i wyrzuciłam serwetkę po lodzie do kosza.
Westchnął ciężko.
- Mogę odprowadzić cię do domu.
- Obejdzie się.
Posiedział jeszcze chwilkę, potem wstał i poszedł.
Siedziałam i patrzyłam na milczący telefon.
Dlaczego nie przyszedł?
Oczy zapiekły, a zdradliwe łzy spłynęły po policzkach.
Na pewno pomyślał, że nie warto.

Zielone oczy, stojącego nieopodal chłopaka, doskonale zarejestrowały łzy.
Westchnął ciężko i po raz kolejny przeklął w myślach wirtualnego Padalca.
Stał oparty o ścianę budynku, dopóki nie upewnił się, że zrezygnowana dziewczyna
ruszyła w stronę domu, krokiem pozbawionym jakichkolwiek emocji.  

Labirynt Rzeczywistości - AlicjaWhere stories live. Discover now