31. Ty i ja, ja i on

30.5K 3.9K 1.5K
                                    

Mam prośbę, żeby każdy czytający chociaż ten raz zostawił gwiazdkę, bo chciałabym zobaczyć ilu was tu ze mną jest :)

Zastanawialiście się kiedyś, jakby to było mieć dwóch chłopaków lub dwie dziewczyny na raz?

Ja nie.

Nawet niezbyt często zastanawiałam się przez ostatnie kilkanaście lat mojego życia, jak to jest być w jednym związku, a teraz miałam dwa.

Jeden fikcyjny, który traktowałam na luzie i drugi realny, do którego zupełnie nie miałam pojęcia jak się zabrać. Mogłoby się wydawać, że nie jestem w tym osamotniona, bo zgodnie z tym, co mówił Vincent, on też nigdy wcześniej nie był w normalnym związku.

Pomijając udawaną relację z Austinem oczywiście.

W teorii razem powinniśmy rozgryzać to całe "bycie razem" i uczyć się wszystkiego od podstaw, ale o ile ja nie wiedziałam, jak być czyjąś dziewczyną, o tyle Veen doskonale ogarniał bycie moim chłopakiem.

Czasem zastanawiałam się, czy to przy Austinie nabrał takiego doświadczenia, czy przychodziło mu naturalnie wykonywanie tych wszystkich gestów i mówienie odpowiednich rzeczy.

Albo po prostu mnie okłamał i miał jakiś milion dziewczyn, których obsługę opanował do perfekcji lub naczytał się tych wszystkich bzdurnych porad w internecie. 

Cholera go wie.

Rob natomiast był w tym wszystkim taki nieśmiały i nieporadny, że czasami to ja czułam się jak facet.

Poważnie, nawet chwytając moją dłoń na korytarzu pytał, czy mi to nie przeszkadza.

Zupełnie jakby bał się, że przez jeden fałszywy ruch cała konspiracja się wyda, albo wkurzy czymś Vincenta i dostanie od niego w pysk.

Od niego, albo od swojego faceta.

W ramach jakiegoś wstępu do naszego "związku" następnego dnia po naszych ustaleniach, zaczęliśmy spędzać ze sobą dużo czasu. Rob przywoził mnie do szkoły w zastępstwie za Toma (który był szczęśliwy, bo mógł teraz podwozić Evę i migdalić się z nią przez zajęciami), odprowadzał mnie na lekcje i starliśmy się, żeby wszyscy wokół widzieli, że coś się pomiędzy nami dzieje.

Dziwne byłoby, gdybyśmy nagle ogłosili, że jesteśmy razem po tygodniach nie rozmawiania ze sobą publicznie, to też przez kilka dni musieliśmy okazywać sobie wzajemne zainteresowanie i zgodnie z planem oficjalną parą mieliśmy zostać po urodzinowej imprezie Breeze'a, co było dość chore, jakby się nad tym zastanowić.

Miałam tylko cichą nadzieję, że szybko znajdziemy rozwiązanie dla tej sytuacji, bo żyjąc podwójnym życiem przez dłuższy czas na pewno dostałabym na głowę.

Tak to już jest, kiedy prowadzasz się z jednym facetem publicznie, a z drugim obściskujesz po kątach.

Tym bardziej, kiedy nie jesteś pewna, czy nadajesz się do bycia z kimkolwiek.

— Odwieźć cię po treningu? — zapytał Rob, kiedy ciągle trzymając się za ręce, przemierzaliśmy korytarz w stronę sali gimnastycznej. — Umówiłem się z Austinem, ale możemy cię po drodze odstawić.

—Nah — pokręciłam głową. — Poczekam na Breeze'a i zabiorę się z nim — stwierdziłam.

— Macie dzisiaj randkę? — brunet zerknął na mnie znacząco, a na jego ustach zagościł lekki uśmiech.

— Chyba w naszym przypadku trudno mówić o randkowaniu, kiedy jedynym na co możemy sobie pozwolić, jest siedzenie w domu bez możliwości pokazania się gdzieś publicznie — odpowiedziałam, chociaż taka wizja spędzania czasu wcale mi nie przeszkadzała. — Sam wiesz, jak to działa.

I don't need a boyfriend anywayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz