Nie miałam bladego pojęcia, co dzieje się ostatnio z moim życiem.
Tym bardziej nie wiedziałam, co jest obecnie pomiędzy mną i Breezem.
Ostatni weekend był jakimś szaleństwem wieńczącym naszą pokręconą znajomość, a wczorajszy dzień już w ogóle wywrócił wszystko do góry nogami.
W zaledwie kilka tygodni przeszliśmy od mojej niechęci do niego, jego ignorowania mnie, całowania się na parkingu pod marketem, wspólnego knucia za plecami naszych przyjaciół i w końcu zaliczenia pijackiej przygody w łóżku.
To wszystko sprawiało, że czułam się zdezorientowana i zmieszana swoimi czynami oraz uczuciami. Nie pomagała świadomość, że dla niego prawdopodobnie to nie były nic nie znaczące zdarzenia, co dał mi wyraźnie do odczucia.
Przynajmniej załóżmy, że nie kłamał.
W takim wypadku to jakiś dziwny sposób stanowiło dla mnie problem i pocieszenie zarazem.
Naprawdę nie wiedziałam, co powinnam o tym wszystkim myśleć.
Nie chciałam, żeby wyobrażał sobie zbyt wiele, albo co gorsza - zakochał się we mnie.
Chociaż to mało prawdopodobne, ale...
Jednocześnie byłam na tyle samolubna, że schlebiało mi jego zainteresowanie i nie potrafiłam się go wyrzec. Chciałam go coraz więcej z każdą kolejną chwilą i nie mogłam się powstrzymać przed spędzaniem z nim czasu, do czego podświadomie dążyłam.
Nie, nie zakochałam się w nim.
Nawet nie wiedziałam, co to znaczy.
Nie mogłam tego zrobić.
Po prostu nie!
Breeze po prostu był pierwszym chłopakiem, który okazał mi większe zainteresowanie i nie zrażały go ani moja niechęć, ani trudny charakter. To o to chodziło.
Nie rozumiałam tego, ale przez swoją zawziętość stał się ważną częścią mojego nowego życia i jego główną rozrywką, która zastępowała mi dotychczasowe podróże i przygody.
W krótkim czasie moja codzienność zaczęła krążyć wokół jego osoby.
Nawet zbyt bardzo...
Ugh, spokój Henderson.
— Ziemia do Carter — Lisa pomachała mi ręką przed oczami. — Wszystko w porządku?
Spojrzałam na koleżankę i zamrugałam kilka razy, odpędzając od siebie natłok myśli.
— Już po dzwonku — zauważyła szatynka.
Rozejrzałam się i stwierdziłam, że faktycznie jesteśmy ostatnimi osobami, które zostały w klasie.
— Ugh — mruknęłam i szybko zajęłam się pakowaniem swoich rzeczy do plecaka. — Zawiesiłam się.
— I to porządnie — stwierdziła dziewczyna. — Nawet nie zauważyłaś, że skończyła się lekcja... —popatrzyła na mnie dziwnie. — Coś się stało?
— Nie — pokręciłam głową i podniosłam się wreszcie z krzesła, opuszczając w pośpiechu salę biologiczną. — Przypomniałam sobie, że nie odrobiłam pracy domowej z angielskiego i próbowałam wymyślić coś na szybko — skłamałam.
— Nie przejmuj się — Lisa posłała mi uśmiech. — Na długiej przerwie zdążysz coś naskrobać.
— Tak, jasne — rzuciłam na odczepnego.
YOU ARE READING
I don't need a boyfriend anyway
Teen FictionKiedy leniwa i sarkastyczna Carter wraz z rodzicami przeprowadza się do małego miasteczka w Kalifornii, jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Dziewczyna, która do tej pory była nauczana w domu, musi po raz pierwszy stawić czoła prawdziw...