29. Pomieszane z poplątanym

29.7K 1.8K 1.2K
                                    

Nie miałam bladego pojęcia, co dzieje się ostatnio z moim życiem.

Tym bardziej nie wiedziałam, co jest obecnie pomiędzy mną i Breezem.

Ostatni weekend był jakimś szaleństwem wieńczącym naszą pokręconą znajomość, a wczorajszy dzień już w ogóle wywrócił wszystko do góry nogami.

W zaledwie kilka tygodni przeszliśmy od mojej niechęci do niego, jego ignorowania mnie, całowania się na parkingu pod marketem, wspólnego knucia za plecami naszych przyjaciół i w końcu zaliczenia pijackiej przygody w łóżku.

To wszystko sprawiało, że czułam się zdezorientowana i zmieszana swoimi czynami oraz uczuciami. Nie pomagała świadomość, że dla niego prawdopodobnie to nie były nic nie znaczące zdarzenia, co dał mi wyraźnie do odczucia.

Przynajmniej załóżmy, że nie kłamał.

W takim wypadku to jakiś dziwny sposób stanowiło dla mnie problem i pocieszenie zarazem.

Naprawdę nie wiedziałam, co powinnam o tym wszystkim myśleć.

Nie chciałam, żeby wyobrażał sobie zbyt wiele, albo co gorsza - zakochał się we mnie.

Chociaż to mało prawdopodobne, ale...

Jednocześnie byłam na tyle samolubna, że schlebiało mi jego zainteresowanie i nie potrafiłam się go wyrzec. Chciałam go coraz więcej z każdą kolejną chwilą i nie mogłam się powstrzymać przed spędzaniem z nim czasu, do czego podświadomie dążyłam.

Nie, nie zakochałam się w nim.

Nawet nie wiedziałam, co to znaczy.

Nie mogłam tego zrobić.

Po prostu nie!

Breeze po prostu był pierwszym chłopakiem, który okazał mi większe zainteresowanie i nie zrażały go ani moja niechęć, ani trudny charakter. To o to chodziło.

Nie rozumiałam tego, ale przez swoją zawziętość stał się ważną częścią mojego nowego życia i jego główną rozrywką, która zastępowała mi dotychczasowe podróże i przygody.

W krótkim czasie moja codzienność zaczęła krążyć wokół jego osoby.

Nawet zbyt bardzo...

Ugh, spokój Henderson.

— Ziemia do Carter — Lisa pomachała mi ręką przed oczami. — Wszystko w porządku?

Spojrzałam na koleżankę i zamrugałam kilka razy, odpędzając od siebie natłok myśli.

— Już po dzwonku — zauważyła szatynka.

Rozejrzałam się i stwierdziłam, że faktycznie jesteśmy ostatnimi osobami, które zostały w klasie.

— Ugh — mruknęłam i szybko zajęłam się pakowaniem swoich rzeczy do plecaka. — Zawiesiłam się.

— I to porządnie — stwierdziła dziewczyna. — Nawet nie zauważyłaś, że skończyła się lekcja... —popatrzyła na mnie dziwnie. — Coś się stało?

— Nie — pokręciłam głową i podniosłam się wreszcie z krzesła, opuszczając w pośpiechu salę biologiczną. — Przypomniałam sobie, że nie odrobiłam pracy domowej z angielskiego i próbowałam wymyślić coś na szybko — skłamałam.

— Nie przejmuj się — Lisa posłała mi uśmiech. — Na długiej przerwie zdążysz coś naskrobać.

— Tak, jasne — rzuciłam na odczepnego.

I don't need a boyfriend anywayWhere stories live. Discover now