Rozdział I

10 1 1
                                    


Zdarzyło ci się kiedyś ocknąć przed kompem i stwierdzić, że gdzieś zginął ci dzień? Siedzę i patrzę w monitor, już nawet nie widzę, co na nim jest. Ja straciłam prawie dwa lata. Dwadzieścia dwa miesiące transu i wygłuszania rzeczywistości. Jak przez sen pamiętam te dni. Wszystkie takie same, jak w czarno-białym niemym filmie.

Budzik, wstaję, myję się, ubieram, łapię torbę i wychodzę. Wszystko w milczeniu, bezdźwięcznie. Nikogo nie obchodzi, co myślę. Po co się produkować? Czasem zapyta "co w szkole?". "Jak zawsze" odpowiem i to cała konwersacja. Sztuczne zainteresowanie. Jej głos i tak służy tylko do wydawania poleceń. Mam być jak robot. Wykonywać polecenia. Nie ulegać awarii. Więc działam. Robię. Automatyzuję czynności. Dni tygodnia rozróżniam po zawartości plecaka. Wszystkie są takie same. A potem wracam do domu, włączam mojego Pożeracza Rzeczywistości i coś się zmienia. Jakby ktoś chlusnął mi wiadrem pełnym barw prosto w twarz. Życie, które nie istnieje. Śmieszna fikcja, którą oddycham. Rozbudza mnie coś, czego nie ma. Miłość, której nie mogę dotknąć. Przyjaźń, będąca ciągiem znaków. Polskich i mniej polskich. Moje życie, które zależy od terkoczącego pudła i plątaniny kabli. A gdyby tak... wyłączyć...  Wyjść na zewnątrz, tak po prostu. Jakie to uczucie, kiedy chce się wyjść. Kiedy chce się kogoś spotkać? W sumie nie dowiem się, a na pewno nie teraz. 

Mrugam, bo ktoś dobija się do moich drzwi. Dobija, to troszkę za dużo powiedziane. Niechętnie podnoszę się z fotela, który zdaje się rozpoznawać już kształt mojego ciała. Uchylam drzwi i zaskoczona widzę chłopaka. Chyba w moim wieku. Chudy, wysoki, o dziwnym, przenikliwym spojrzeniu. Przestępuję z nogi na nogę i czuję, że moje policzki płoną. Nienawidzę tego uczucia. Mam wrażenie, że on widzi moje myśli. Mam ochotę zatrzasnąć mu te drzwi przed nosem. Coś do mnie mówi. Z całych sił usiłuję unikać jego spojrzenia. Skupiam się na tym, co mówi.

-.. kazały mi przyjść, mogę poczekać na korytarzu, czy coś. Jak chcesz.

- Co?- Wyrwało mi się. Tak naprawdę zupełnie nie obchodzi mnie to, co do mnie mówi. Chciałabym, żeby zniknął. Tam, za moimi plecami czeka moje życie. Czego on właściwie chce?

- Moja mama mnie tu przywlokła.- Mówi, opierając się plecami o ścianę na przeciw moich drzwi. Zaraz głową strąci obraz. Wstrętny bohomaz, którego nienawidzę. A mimo to wyciągam rękę, kiedy rama niebezpiecznie przechyla się. I w sumie po co? I Tak jestem za niska.

- Przepraszam. - Zmieszał się. Ostrożnie prostuje obraz. Dociera do mnie, co powiedział. Przyglądam mu się raz jeszcze. To musi być syn przyjaciółki mojej mamy. Nikt mnie nie uprzedził, że ktoś przyjdzie. Nerwowo przygładzam włosy.

- Hm, wejdź, jasne.- Mówię, chociaż mam ochotę wywrzeszczeć mu w twarz, żeby znikał. Ale w sumie czy to jego wina? W dodatku okropnie głupio wygląda w tej koszuli. Otwieram drzwi nieco szerzej i czekam aż wejdzie. Nieśmiało zagląda do środka i przekracza próg. Jego spojrzenie trafia na regał, szczelnie wypełniony mangami. Już mnie ocenia myślę i ciut za mocno zamykam drzwi. Bez słowa wracam do Pożeracza i z rozmachem sadowię się na fotelu. Kiedy tylko monitor łapie moje spojrzenie, zupełnie zapominam o intruzie. Asami wysłał mi kolejny link. Moje serce bije trochę mocniej, kiedy włączam numer. Z głośników płyną dźwięki. Jakoś nie bardzo mi się podoba, pisze jednak, że naprawdę fajny kawałek. Za moimi plecami rozlega się nagle parsknięcie. Zaskoczona odwracam się gwałtownie. A on tam stoi. Za moimi plecami. Ręce wcisnął w kieszenie i patrzy. Z drwiącym uśmiechem.

- To prywatna konwersacja! - Syczę naprawdę zła. Czy on naprawdę uważa, że może tu tak po prostu wparować i mnie oceniać?

- Przecież ten numer jest denny. Nawet ci się nie podoba.- Stwierdza zupełnie niezrażony.

- Co ty możesz wiedzieć? - Zmrużyłam oczy. - Nie znasz mnie.

Patrzy na mnie. Znowu czuję, że brakuje mi powietrza. Odwracam wzrok. Niech go szlag.

- Myślisz, że ten Asami zna cię lepiej? Przecież nie piszesz prawdy. Nawet twój nick to kłamstwo. Nie masz jeszcze osiemnastu lat.

- Zamknij się. - Nie wytrzymuję. - Co cię to obchodzi?

Drzwi do mojego pokoju otwierają się gwałtownie i staje w nich ona, moja Programistka. Mierzy nas spojrzeniem, jakiego nigdy wcześniej u niej nie widziałam. Spojrzenie, które ma w sobie JAKIEŚ uczucia.

- Nie zamykajcie drzwi. - Pada komenda.

- Przecież nie będziemy tu uprawiać seksu. - Słowa, zupełnie bez mojej zgody, opuszczają myśli. Widzę, jak jego twarz robi się czerwona. Odczuwam zaskakującą satysfakcję. Dobrze mu tak. Zarozumialec. Mój triumf nie trwa długo.

- Cały dzień siedzisz przy komputerze. Masz gościa. Idźcie na spacer. Porozmawiajcie, jak normalni ludzie.

- To nie mój gość. - Odpalam, czując narastającą złość. Oczy Programistki rozszerzają się.

"Porozmawiajcie jak normalni ludzie". To nawet śmieszne. Ta krótka wymiana zdań, jest naszą najdłuższą konwersacją od prawie dwóch lat. Nie wiem, jak rozmawiają normalni ludzie. Ze mną nikt nie rozmawia. Ja rozmawiam pisząc. Piszę swoje konwersacje. Litery i słowa tworzą moje życie.

- Drzwi mają być otwarte. - Pada komenda i Programistka znika.

Labirynt Rzeczywistości - AlicjaWhere stories live. Discover now