Wróciliśmy właśnie z krwawej polany, nikt nie był z tego powody zadowolony. Wyjmowanie campera z jeziora zajęło więcej czasu niż się spodziewaliśmy, więc wszyscy wykończeni udali się do swoich pokoi by móc wkońcu odpocząć...jedynie ja nie spędziłem tego czasu u siebie.
( Kryjówka Snajpera)Poprzedni dzień sprawił że nie miałem ochoty rozstawać się z Lawrencem. Każda chwila w jego towarzystwie wywoływała u mnie dziecięcy zachwyt, którego nie doświadczałem już od bardzo dawna. Leżałem koło Strzelca, po czym wstałem by zrobić nam kawy.
- Co jeśli oni nie zaakceptują naszej decyzji? (zapytał zmartwionym głosem Snajper)
- Aż tak się tym martwisz (odparłem z opanowaniem)
- A ty nie?
- dopóki jestem przy tobie niczym się nie martwię....też powinieneś spróbować :)
- Nie wstydził byś się gdybym.... przytulił cie przy kimś z drużyny
- Nie sądzę ( uśmiechnołem się po czy pocałowałem go w policzek mówiąc) Muszę już iść, nie zapomnij wpaść do bazy.
- złapał mnie za rękę patrząc się na mnie swoim sczenięcym wzrokiem.
- Nie zostawiaj mnie samego (zajęczał wtulając się w poduszkę)
Nie mogłem się mu oprzeć... pocałowałem go po czym byłem juz w drodze do gabinetu. Dwie godziny później poszłem do kuchni...siedział tam Inżynier. Był jednym z bardziej ogarnięty ludzi jakich znam w tej drużynie, często naprawiał mojego ubercharcha - taka złota rączka w drużynie Red.- Wiesz coś może o jutrzejszym miejscu misji (zapytałem z ciekawości)
- Taa i nie wygląda to dobrze, prawdopodobnie ty i parę innych osób będziecie musieli na ten czas pozostać w bazie.
- Dlaczego... przecież moge leczyć?! (odparłem zdenerwowany)
- No niby tak ale...hmm jak ci to powiedzieć, jesteś trochę papierowy :/
Będziemy atakować roboty więc bierzemy samych tankowatych jak Heavy czy Soldier i oczywiście ja)
- Rozumiem ( odpowiedziałem pogodzony z moim losem)
W tym momencie do kuchni wpadł Snajper
- Siemka Dell!
- Witaj koleżko :D ( odpowiedział jednocześnie podsmiewując się ze Snajpera)
Lawrenc podszedł do mnie szybkim krokiem nachylajac się nademną składając na moich ustach delikatny pocałunek. Zamarłem, moja twarz w ułamku sekundy zmieniła kolor na czerwono...
Kiedy zdołałem się oderwać od jego ust, spojrzałem speszony na Inżyniera i zapytałem :
- Nie przeszkadza ci to że...
- Nieee tam, już większość sie domyśliła ( odpowiedział mężczyzna)
-Serio??? (zapytał zdziwiony Strzelec)
- Chłopaki!!! Prawda że Medyk i Snajper są razem!!?
- TAK BEZ DWÓCH ZDAŃ, ooo i to jak, a ja to słyszałem co się działo w namiocie!!!!!! ( dał się usłyszeć głos drużyny w innych pomieszczeniach)
- Żyjemy w tolerancyjnych warunkach..no chyba że się zaczniecie ładować na naszym blacie, tego niestety nie będziemy w stanie tolerować XDDD
( zaśmiał się Dell)
Byłem szczęśliwy, nigdy nie sądziłem że drużyna pełna napakowanych gości może być tak tolerancyjna ( odetchnełem z ulgą)
- Wracając do tematu, czy Snajper będzie musiał jechać na tą misję?
- To akurat zależy tylko i wyłącznie od niego, może wkońcu atakować trzymając się na tyłach. Niestety możliwość że ujdzie z tamtąd z bez szwanku jest jak 50/100 %...decyzja należy do ciebie ( odparł spoglądając na Lawrenca)
- 50%? ( zapytałem z przerażeniem)
- Tyle mi wystarczy, chcę się w czymś przydać ( odpowiedział dumnym głosem mężczyzna)
- To świetnie, no muszę się zbierać ( wychodząc wskazał palcem na blat)
I jak wrócę lepiej bym was tam nie zastał :D ( zaśmiał się donośnym głosem)
- No i co...mówiłem że nie będzie tak źle ( Odrzekłem ze szczęściem)
- Faktycznie nie najgorzej :)
- Proszę zastanów się jeszcze nad tą misja....nie chciał bym cię stracić.
Snajper złapał mnie za podbródek składając na moich ustach delikatny pocałunek, po czym uśmiechnełem się do niego mówiąc :
- Musisz się wyspać...może tym razem pojedziemy do mnie?
- Czemu nie :)Powedrowaliśmy więc do mojego pokoju, spędziliśmy namiętną noc, po czym zasnął wtulony w moje ciało.
ESTÁS LEYENDO
Syndrom *SZTOKHOLMSKI*- Medic X Sniper
FanficKiedy zwykła znajomość wymyka się spod kontroli .. mówią że to normalne. Ale co jeśli to sprawa pomiędzy dwoma na początku nie przepadającymi za sobą kolesiami, którzy nie zauważają wplątującej sie w ten wir wydarzeń jednej z bardziej znanych stanów...