13.

17.8K 1.1K 24
                                    

Wyszła z łazienki, kiedy wniósł do sypialni ostatnie pudło z książkami. Nadal miała na sobie te same ubrania, ale zdjęła obcasy. Dopiero wtedy uświadomił sobie jaka jest niska. Bez wysokich szpilek sięgała mu ledwie do mostka. 

- Jesteś strasznie malutka. - Każdemu innemu rzuciłaby mordercze spojrzenie i kąśliwy komentarz. Uwagę Ethana zbyła tylko mocno zaróżowionymi policzkami. Wilkołak wyczuł jej niezadowolenie, bo przepraszająco się uśmiechnął. Stanęła obok niego i popatrzyła na swoje rzeczy. 

- Gdzie mam je położyć? - Chodziło jej głównie o książki. Reszta jej dobytku nie powinna zająć zbyt wiele miejsca. 

- Ubrania włóż do szafy. Powinno być tam miejsce. W gabinecie są wolne półki, więc książki powinny się tam zmieścić. - Powiedział, ale nie brzmiał na zbyt przekonanego. - Jeśli nie, to później coś wymyślimy. W salonie możemy postawić jakiś regał.- Zdziwiło ją to, że mówił w liczbie mnogiej. Nadal nie rozumiała, dlaczego tak się nią przejmuje. Na pewno jej ranga go zawiodła i nawet jeśli ją kochał nie musiał się zniżać do pomocy omedze. Ethan spojrzał na nią uważnie. Znów nie patrzyła na niego, tylko na swoje rzeczy. 

- Mogę cię zostawić na chwile samą? Muszę porozmawiać z moim przyjacielem. Będę dwa domy dalej. Na stoliku w kuchni masz mój numer telefonu.  Jeżeli coś by się stało możesz zadzwonić. 

- Nie mam komórki. - Mruknęła, kiedy skończył. Ethan przejechał dłonią po włosach przypominając sobie co zrobił z jej telefonem. Heather spojrzała na niego kątem oka i z zaskoczeniem dostrzegła, że się zmieszał. 

- Zapomniałem, za to też przepraszam. W każdym razie będę dwa domu dalej. - Skinęła głową. Kiedy wilkołak zaczął do niej podchodzić cofnęła się o krok, ale otwarta walizka i kilka pudeł uniemożliwiły jej szybką ucieczkę. - Mogę cię pocałować? - Popatrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Jej mózg nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Wilczyca była jednocześnie podekscytowana i przerażona. Ethan musiał zauważyć ten konflikt, więc szybko nachylił się nad nią i cmoknął w czoło. - Zaraz wrócę.

- Dobrze.- Mruknęła speszona i schyliła się żeby wyjąć parę szpilek od Louboutina. Wilkołak już wyszedł zostawiając ją samą. Odczuła ogromną ulgę, kiedy została sama. Jego ciągła obecność była przytłaczająca. Położyła buty obok walizki. Podeszła do szafy i otworzyła ją. Ethan nie kłamał, kiedy mówił, że jest w niej sporo miejsca. Wyjęła garść wieszaków i mechanicznymi ruchami zaczęła wyciągać kolejne bluzki i sukienki. W połowie doszła do wniosku, że musi je wyprasować, ale nie wie gdzie jest żelazko i deska. Odłożyła ubrania i postanowiła zająć się książkami.

                                                                                         ***

Zapukał do drzwi i nasłuchiwał, jak ktoś schodzi po schodach. 

- Jesteś sam. - Kobieta w szarej, luźniej sukience i jasnobrązowych włosach upiętych w wysoki kok spojrzała na niego z zawodem w zielonych oczach. 

- Hayden ci powiedział? - Wilczyca odwróciła się do niego plecami i weszła wgłąb domu. 

- Oczywiście, że tak. Przecież wiesz, że mówi mi wszystko. Po za tym wszyscy już wiedzą. - Ethan przewrócił oczami i rozsiadł się na kanapie w salonie. Powinien się już przyzwyczaić, że jego beta nie utrzyma żadnej tajemnicy przed swoją żoną na dłużej niż godzinę.- Dlaczego jej nie przyprowadziłeś?

- Cornelio, muszę porozmawiać z Haydenem. A Heather rozpakowuje swoje rzeczy. 

- Nie mówiłeś jak ma na imię. - Ethan odwrócił się w stronę wejścia i pokiwał głową na swojego przyjaciela. Był kilka centymetrów niższy od alfy, ale bardziej umięśniony. Po mimo tego, że był straszy do Ethana o prawie pięć lat , jego długie czarne włosy i niebieskie oczy sprawiały, że wyglądał młodziej. 

- Nie, nie mówiłem. - Popatrzył na poplamioną białą farbą podkoszulkę swojego bety. - Jak idzie malowanie? - Dwa tygodnie wcześniej Hayden zaczął remontować łazienkę. Uparł się, że zrobi to sam, ale niezbyt mu wychodziło i grzebał się z tym już tydzień dłużej niż zaplanował.

- Prawie kończę. 

- Mam nadzieję. - Cornelia chciała powiedzieć coś jeszcze, ale Ethan jej przerwał.

- Świetnie. Cornelio, możesz zostawić nas samych? - Wiedziała, że nie ma sensu z nim dyskutować. Choć była niesamowicie ciekawa każdej nowej informacji z gracją wstała z fotela i ruszyła do wyjścia.  

- Idę do Ellen. Jakbyście mnie potrzebowali. - Mruknęła wychodząc z salonu. Hayden założył ręce na piersi. 

 -Co jest tak ważne, że wypraszasz ją z własnego domu? - Ethan wskazał mu krzesło, a sam wyprostował się na kanapie. 

- Heather. Sytuacja jest bardziej skomplikowana niż myślałem na początku. - Beta pokręcił głową i niechętnie usiadł. Bał się, że zostawi plamy na meblu. 

- Dlatego nie przyszła razem z tobą? 

- Jest nieśmiała. 

- Nieśmiała? - Hayden pokręcił głową z niedowierzaniem. - To jaką ona ma rangę? - Alfa głęboko westchnął i potarł twarz dłońmi. 

 - Omega. - Jego przyjaciel zaniemówił. Doskonale wiedział jak wiele problemów nastręczy to całej watasze. Dopiero po chwili odchrząknął. 

- Dlatego nie chciałeś żebyśmy ją poznali? -Ethan wzruszył ramionami. 

-I tak i nie. Na razie się rozpakowuje, ale i tak poczekam jeszcze chwilę zanim się zadomowi. Jest z watahy Robinsona. - Hayden odwrócił wzrok. Wszyscy słyszeli plotki. 

- Co zamierzasz zrobić? - Zapytał po chwili. 

- Będę potrzebował informacji o nim i o członkach jego watahy. Wszystko co możesz znaleźć. Wiem, że mieliśmy przejąć tamte tereny dopiero w przyszłym roku, ale musimy przyspieszyć. Najpóźniej na pojutrze. Do tego skontaktujesz się z alfami watah, które nam podlegają. Będę potrzebować małej armii żeby przejąć Chicago. - Nie lubił się spieszyć, ale sytuacja była szczególna. 

- Nie będziesz negocjował? - Od kiedy Ethan sprawował kontrolę nad większością stad w trzech stanach kolejne dołączały do niego bez rozlewu krwi. Tylko bardziej ambitni próbowali walczyć. Cztery lata temu Hayden należał do tych drugich.

- Nie tym razem. - Podniósł się z kanapy i spojrzał na swojego przyjaciela z góry. - I nie mów o tym swojej żonie. Przynajmniej na razie. - Wilkołak przewrócił oczami, ale skinął głową. 

- Nie powiem. 

- Dobrze. I przekaż wszystkim, żeby nie przychodzi do mojego domu do końca tygodnia. Jeśli będą czegoś potrzebowali jestem pod telefonem. I niech Cornelia i Ellen powstrzymają swoją ciekawość. - Obie kobiety były silnymi betami, które przejawiały nieposkromioną wręcz chęć do dzielenia się ze sobą informacjami o wszystkim. Nie znał większych plotkar. - Wystraszą ją.  

OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz