III

39 4 5
                                    

Po powrocie do domu Yuuri zaszył się w swojej pracowni, zaś Yurio korzystając z wolnej kanapy i telewizora postanowił obejrzeć coś ciekawego. Tym czymś okazało się być jakieś anime dla dzieciaków, a akurat nic innego nie przyciągało jego uwagi tak jak kolorowe, przecukrzone postaci z wielkimi oczami. Blondyn zaśmiał się kilka razy, gdy owe postaci zrobiły coś głupiego, zasadniczo jednak nie oglądał wszystkiego. Jego głowę zaprzątały myśli o tym co aktualnie robi jego domodawca i czy chce mu się wychodzić z jego psem na spacer, czy może jednak zrobi to właściciel wcześniej wspomnianego zwierzęcia. Anyway Yurio wiedział, że parę godzin potrwa zanim brunet wyjdzie chociażby za potrzebą. Wyłączył, więc telewizor, na którego ekranie zaczęły się właśnie przewijać napisy końcowe, poszedł założyć buty i przywołał do siebie sierściucha. Biały pudeł widząc smycz w ręce rosjanina zaczął radośnie merdać ogonem, stając na tylnich łapach przednimi podpierał się na klatce piersiowej chłopaka, co wyglądało dosyć śmiesznie - biorąc pod uwagę fakt, że pies stojąc tak równał się wzrostem z siedemnastolatkiem.

Po tym jak udało mu się w końcu opanować Correla, Yurio opuścił wraz z nim mieszkanie, kierując się w stronę parku. Droga tam minęła nawet spokojnie. Koszmar zaczął się dopiero wtedy gdy zwierzak Katsukiego zaczął gonić za wiewiórką. Na nic bowiem zdały się wrzaski i przekleństwa młodego rosjanina. Wiewiórka uciekała. Correl gonił wiewiórkę, szczekając za nią głośno. Yurio biegał za Correlem z urwaną smyczą, klnąc na cały świat za stworzenie rudych wiewiórek.

Tej zabawnej gonitwie przyglądał się pewien Kazachstańczyk, którego nad wyraz rozbawiła ta sytuacja. Żal mu było jednak patrzeć na to jak chłopak męczy się biegając za jeszcze białym pudlem. Przy najbliższej okazji zagarnął go do silnego uścisku, zanim ten zdążył oddalić się na tyle, że sam Kazach musiałby za nim gonić. W panice nastolatek począł okładać go smyczą psa, co nie spotkało się jednak z żadnym sprzeciwem, tym bardziej odwetem ze strony mężczyzny.

- Hej, gryzoń ucieknie, futrzak się zmęczy i wróci. - na dźwięk znajomego głosu znieruchomiał, a kiedy niedźwiedzi uścisk nieco zelżał odsunął się od niego na długość niecałego metra, aby lepiej mu się przyjrzeć.

- Nic się nie zmieniłeś, Beka. Wciąż ta sama fryzura..

- Ty za to sporo urosłeś. Nie przerosłeś przypadkiem naszego Erosa ? - Kazach zaśmiał się na samo wyobrażenie takiej sytuacji. Yurio wyższy od Yuriego...

- Jeszcze trochę mi brakuje..-mruknął niezadowolony - Ale to milimetry! Sam zobaczysz! - krzyknął po chwili, wygrażając Altinowi palcem.

- Wierzę na słowo. Może spotkamy się we trójkę w najbliższym czasie? Dawno się nie widzieliśmy. - zapytał brunet po chwilowym zastanowieniu.

- Hm, lodowisko ? - zaproponował młodszy, oczekując aprobaty. Akurat chciał się tam wybrać w najbliższym czasie, więc uznał, że towarzystwo Otabeka i Katsukiego będzie miłym dodatkiem.

- Good idea, Yurio! - zakrzyknął Kazach, drapiąc za uchem ubłocone zwierze japończyka, które wróciło zaraz po przegranym wyścigu z wiewiórką. Wyglądał strasznie; biel zmieniła swój odcień w najciemniejszy z możliwych, małe gałązki, liście i trawa przemieszane z błotem zdobiły futro pupila. Jednym słowem..

- Tragedia! Katsuki mnie zabije za tego kundla, ugh. - jęknął niezadowolony blondyn, zawiązując smycz na obroży, gdy część z zapięciem dyndała sobie na metalowym kółeczku przy szyi.

Po wymiane ze sobą aktualnych numerów, oboje rozeszli się w swoje strony. Jeden z psem u boku, drugi sam.

                         ✴✴✴

Yuuri

Pamiętając słowa mojego wspólokatora z poprzedniego wieczoru, zacząłem poważniej zastanawiać się nad tym czy nie lepiej by było gdybym w końcu się ustatkował. Dom, praca, jeszcze raz dom, czasami też lodowisko, okazjonalnie park. To ostatnie to w sumie tylko przy spacerze z Correlem. Myślę, że znalazłbym czas dla potencjalnej rodziny. Może. Tylko czy chce mi się szukać drugiej połówki ? Nie, nie sądzę, ostatnio mam zbyt dużo do roboty, aby teraz zajmować się takimi sprawami. Odpuściłem sobie już trzy freetajmy* u rodziców, obiecałem, że w najbliższym czasie do nich przyjadę. Tym bardziej, że moja siostra wyjeżdża do Stanów pod koniec maja, a wypadałoby się odpowiednio z nią pożegnać.

Maybe someday, kogoś sobie znajdę, a Yurio się wreszcie odczepi.

Przeczesałem dłonią włosy, rozkminiając co robi teraz wyżej wymieniony osobnik. W domu było tak cicho..co trochę niepodobne do niego. Chyba powinienem to sprawdzić, ale kurwa..Giacometti mnie zabije jeśli nie prześlę mu jeszcze dziś faksem wszystkich wypełnionych dokumentów. Znów powie, że się opierdalam, a potem i tak pójdziemy na piwo, jak mamy w zwyczaju po skończonej robocie.

I nie. Nie jestem alkoholikiem. A Plisetsky pewnie gdzieś wyszedł.

Tak, to bardzo możliwe. A jeśli wyszedł z moim puchatym przyjacielem to jeszcze mam problem w postaci sprzątania jego odchodów z ogródka bądź innego miejsca rozwiązany. Dodatkowy możliwy problem możliwe, że został rozwiązany.

Trzask drzwi frontowych i stukanie pazurów o panele wyjątkowo mnie uszczęśliwił, rzeczywiście byli na spacerze. Chyba zatrudnię ruska jako opiekunkę do mojego psa, oszczędziłbym na czasie. Przydałoby się, bo Chris chce mnie na delegację do Polski wysłać, najlepiej z osobą towarzyszącą znającą ich pokręcony język. Znam kilka poliglotów, ale tylko jedna z nich ogarnia polski na tyle dobrze, aby się z nimi porozumieć. Mam na myśli Katię. Jest świetna w te klocki. Nie raz nie dwa słyszałem jak podczas GP dwa lata temu, rozmawiając z kilkoma obcokrajowcami, nawijała w ich ojczystym języku.

Teraz muszę tylko wszystko ogarnąć, a będzie dobrze.

Sięgnąłem po czarny notes leżący obok laptopa i naskrobałem w nim kilka słów, a dokładniej listę tego co muszę zrobić, pokolei. Prezentowała się mniej więcej tak:

1. Przesłać dokumenty do Giacomettiego.
2. Dowiedzieć się więcej ws. delegacji i zaproponować Katii współudział.
3. Zorganizować freetajma.
4. Poprosić Yuriego, żeby został na czas mojego niebytu w Rosji  z psem i zajął się domem.

Później dopisałem jeszcze kilka punktów, ale mniejsza z tym. Musiałem zająć się tym czym wcześniej powinienem - dokumentami.

Reszta mnie teraz nie obchodzi..

                      〰♥♥♥〰

*freetajm - to czas wolny, który Yuuri Katsuki poświęca swoim rodzicom w Hasetsu.
Uwaga: fretajm to tyłko i wyłącznie czas, który spędza on w Hasetsu, przy rodzinie. Resztę wolnego czasu nazywa po prostu "wolnym czasem". Dla różnorodności.

Przepraszam, że musieliście te czekać na ten rozdział, ale no sama miałam takiego jakby " freetajma" xD
                                   ~Nanny ♥

let me be your prince | yoi /zawieszone/Where stories live. Discover now