Yuri

Ledwo się zorientowałem kiedy była już dziesiąta. Zerwałem się z łóżka jak poparzony, zrzucając przy tym Correla z mojej pościeli. Pies zawarczał tylko, po czym wskoczył ponownie na dawne miejsce. Na 11:30 umówiłem się z panią Nikiforov lub Katią - jak kto woli. Poznaliśmy się kilka lat temu i mówiliśmy sobie po imieniu.

Nie miałem dużo czasu; przebycie drogi do miejsca spotkania zajmowało trochę czasu, a ja miałem mnóstwo roboty. Wziąłem kilkuminutowy prysznic, wróciłem do pokoju z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. Odszukałem w garderobie swój czarny garnitur, który przygotowałem na tę okazję już kilka dni temu. Niby to nic wielkiego, ale wyglądać jakoś trzeba!

Włosy standartowo zaczesałem do tyłu, żeby jakoś się prezentować, a na nos włożyłem okulary, które nadawały powagi w odpowiednich sytuacjach. Przejrzałem się w wielkim lustrze zawieszonym na ścianie w pokoju - dzisiaj przeszedłem samego siebie. Wprost ociekam zajebistością! [Yuuriś miewa różne humorki xd ~dop.aut.]

Z uśmiechem na ustach, zszedłem po schodach na parter. Pewny, że Plisetsky nadal śpi podążyłem w stronę kuchni, żeby na szybkiego zjeść coś i wypić - najlepiej czarną kawę bez cukru.

Gdy zegarek wskazywał już za dwadzieścia jedenastą, odszukałem gdzieś w szufladzie kluczyki do mojego samochodu, zaraz po tym skierowałem się do wyjścia. Jednak drobna dłoń zaciśnięta na moim nadgarstku (mimo pozorów ) stanowczo uniemożliwiła mi wykonanie dalszych kroków.  Właścielem owej ręki okazał się nie kto inny jak siedemnastoletni rosjanin, opierając czoło na moim ramieniu. Wyglądał jak małe dziecko kiedy tak robił..

- Yurio, śpieszę się..- powiedziałem, a ten tylko mocniej uczepił się mojego ramienia, gdy próbowałem go od siebie odciągnąć. - Serio.

- To weź mnie ze sobą...Yuuri, nie daj się prosić! Nie będę przeszkadzał! Obiecuję. Nie chcę wiecznie tu siedzieć. - mruknąl znudzony ostanie pięć słów.

Miałem zamiar się sprzeciwić, zauważyłem za to ubranego pośpiesznie chłopaka - standartem w niebiesko-czerwoną kurtkę z białymi detalami, do tego ciemną bluzę, czarną koszulkę z nadrukiem tygrysa, tego samego koloru spodnie z dziurami i glany. Teraz byłem pewny, że nie da mi spokoju.

Kiwnąłem głową na "tak" i bez słowa wyszedłem na podjazd, znajdujący się przed budynkiem. W garażu czekało na mnie czarne jak smoła BMW i8, otworzyłem drzwiczki po stronie kierowcy i odblokowałem te od strony pasażera, aby Plisetsky mógł zająć miejsce.

Upewniłem się czy mam wszystkie ważniejsze dokumenty wraz z portfelem. Wszystko spoczywało na swoim miejscu tj. w skrytce. Rosjanin zajął miejsce obok mnie, zapiął pasy a ja dopiero wtedy ruszyłem. Zostało tylko pół godziny, więc wcisnąłem gaz do dechy, powodując, że młodszy zapadł się w siedzenie. Zaklął cicho, a ja parsknąłem śmiechem widząc jak próbuje ogarnąć się do siadu.

Victor

- Victor! Wstawaj leniu śmierdzący! - krzyki kobiety rozniosły się po korytarzu, brzozowe panele zapewne  cierpiały od stukotu jej obcasów, który echem wraz z głosem Katii odbijał się od ścian.

Moja siostra była czasem nie do zniesienia.. Właśnie zabijała swoimi butami moją podłogę.

- Pan Katsuki nie lubi spóźnialskich dziadygów! - wrzasnęła zrywając ze mnie kołdrę..cieplutką kołdrę.

- Daj spokój Kat, nic się nie stanie, pan Kaktusik zaczeka jeżeli zależy mu na tym spotkaniu. - powiedziałem ni do poduszki ni do siostry.

Byłem okropnie zmęczony, dodatkowo co jakiś czas kichając od nadmiaru kurzu, osiadłego wcześniej na komodzie, gdzieś na podłodze i w innych zakamarkach pokoju, a który teraz - przez moją młodszą, srebnowłosą podróbę - unosił się w powietrzu.

let me be your prince | yoi /zawieszone/Where stories live. Discover now