Yuri

Szedłem powoli chodnikiem, a krople deszczu miarowo uderzały o betonowe płyty, pozostawiając na nich ślady w postaci niewielkich kółek bądź kleksów. Kiedy rozpadało się już na dobre postanowiłem zdjąć okulary - woda uderzająca o szkła przesłaniała widok przede mną, przez co ciężko było iść tak żeby się nie wywrócić.  No cóż, lepiej widzieć nieco gorzej niż wcale.

Zaśmiałem się gdy jakiś pajac w popielatym garniturze potknął się o wystającą płytę i runął jak długi w wielką kałużę. Siwowłosy mężczyzna najwyraźniej to usłyszał, bo nawet bez okularów mogłem dostrzec rządzę mordu w jego oczach. W jego osobie od razu rozpoznałem Victora Nikiforova - starszego brata mojej dobrej znajomej.

- Kurwa, śmieszy cię to ?! - wydarł japę, jednak niespecjalnie chciało mi się zatrzymywać i słuchać narzekań jakiegoś przylizanego lalusia, który poplamił sobie garniturek.

- Ej, mówię do ciebie!
- Bla, bla, bla. Gadaj dalej do moich handsomowych pleców..(ja zawsze, wszędzie i o każdej porze jestem handsome!) - szepnąłem i udając, że czas mnie goni, przyśpieszyłem kroku, choć nie było mi to na rękę, bo zamierzałem spokojnie się przespacerować i przemyśleć kilka ważnych spraw, a pogoda na to była w sam raz. No bo komu chce się myśleć, gdy słońce przyświeca nad głowami ?

Usłyszałem jak chłopak mruczy coś rozeźlony pod nosem. Widziałem jak prawie zrównał się ze mną krokiem, ale szczerze ? Miałem to w głębokim poważaniu.

- Do cholery jasnej, przestań mnie ignorować! - poczułem nagły uścisk na ramieniu, a potem odwróciłem się. Tym razem to ja byłem zły, za to, że ktokolwiek śmiał mnie dotknąć, nawet ktoś tak bliski Katii jak jej własny big brother..

- Czego ?!

Victor

Nikt nie ma prawa się ze mnie naśmiewać. Nikt nie ma prawa ignorować mojej osoby. Tak myślałem, dopóki nie zobaczyłem tych pięknych czekoladowych tęczówek, w których błyszczały złowrogie ogniki. Dopóki nie usłyszałem głosu, który przyprawił mnie o dreszcze.

- Czego ?! - widziałem jak zacisnął dłoń w pięść, gotów wymierzyć ją we mnie. A ja stałem z rozdziawiomymi ustami jak ostatni idiota nie wiedząc co powinienem zrobić.

Przyglądał mi się przez dłuższy czas w ciszy. W końcu opuścił dłoń i zrobił coś czego najmniej się spodziewałem. Zdjął swoją kurtkę, pozostając jedynie w czarnej koszulce.

- Trzymaj. - powiedział, a ja spojrzałem na niego jak na wariata. - I nawet nie waż się odmawiać. Twojej siostrze zależy na tym abyś pojawił się na jutrzejszym spotkaniu, Nikiforov.

- Ale..skąd...- nie dane mi było skończyć, bowiem brunet zarzucił mi kurtkę na ramiona i odszedł.

Nie zastanawiałem się skąd zna moje nazwisko. Większość osób zamieszkujących Rosję mnie znało. Ciekaw byłem tego skąd wie o spotkaniu, na którym miałem poznać jakiegoś mało znanego, lecz bardzo utalentowanego malarza - Katia kupiła kilka jego dzieł, a dwa z nich podarowała mi w prezencie. Nie ma co, facet naprawdę wiedział jak malować. Dziwię się, że tak mało osób go zna. Może brunet był jego znajomym lub kimś z rodziny ?

Rozejrzałem się za chłopakiem, jednak nigdzie go nie było. Westchnąłem cicho i z kurtką nieznajomego, zarzuconą na ramionach ruszyłem w swoją stronę.

Yuri

Po dwóch godzinach dotarłem w końcu do domu. Przemoczony do suchej nitki. Nie było mi zimno...wcale. Ja tylko czułem się jakby mnie ktoś wrzucił do zamarzniętego jeziora..

let me be your prince | yoi /zawieszone/Where stories live. Discover now