Wiem, jestem okropną koleżanką.
Idąc korytarzem moja uwaga została przykuta przez grupkę chłopaków okupujących jeden z parapetów. Dokładnie tak jak w pierwszym dniu szkoły zobaczyłam tam chłopców z drużyny, którzy rozmawiali o czymś, co chwilę zanosząc się głośnym śmiechem.
Z pewnością wspominali ostatnią imprezę i mogłam mieć tylko nadzieję, że Vincent nie pochwalił im się jej zakończeniem. Przynajmniej taka była między nami umowa.
W przeciwnym wypadku będzie musiał pożegnać się ze swoją ulubioną częścią ciała.
Ups.
— Carter! — pierwszy zauważył mnie Christiansen. — Cześć, skarbie.
— Cześć, Scott — wywróciłam na niego oczami, podchodząc do chłopaków, kiedy Lisa pożegnała się ze mną i poszła do swojej szafki zabrać podręcznik potrzebny na jej kolejne zajęcia.
— Jak tam po sobocie? — chłopak poruszył znacząco brwiami. — Główka bolała?
— Tak — odpowiedziałam stając obok niego. — Wiem, że nie masz pojęcia jak to jest, bo taki problem zwykle mają tylko ludzie posiadający mózg, więc...
Scott na chwilę się zblokował, a chłopcy wydali z siebie odgłosy rozbawienia.
— Z czego tak rechoczecie? — usłyszałam znajomy głos, kiedy Vincent z Robertem zatrzymali się przy grupce.
— Twoja cheerleaderka mnie obraża — fuknął z oburzeniem Scott.
— Nie ona pierwsza i nie ostatnia — Vincent wywrócił oczami, a następnie jego szare tęczówki skupiły się na mnie. — Henderson — rzucił na powitanie i lekko skinął głową.
— Breeze — odpowiedziałam i spojrzałam na Roba z małym zaskoczeniem. — Hej, Rob...
Już dawno nie widziałam tej dwójki razem i wydało mi się to dziwne.
Czy coś mnie ominęło?
— Hej, Carter — brunet posłał mi lekki uśmiech. — Miło cię widzieć.
— Ciebie też — odpowiedziałam i poprawiłam ramiączko plecaka. — Niestety muszę już iść na historię, więc zostawiam was i możecie sobie plotkować do woli — postanowiłam, że później zorientuję się o co chodzi.
Ostatni raz rozmawiałam z Robertem na imprezie, kiedy był nawalony w trzy dupy, a w towarzystwie Breeze'a nie widziałam go jakiś milion lat. Wczoraj spędziłam z Vincentem cały dzień i słowem nie wspominał, że się pogodzili.
Och, zapomniałam! W sumie ostatni raz widziałam Roba pieprzącego Austina w kiblu, więc cóż...
Emmm...
Chyba nikogo nie zdziwi, że stojąc obok niego jak gdyby nigdy nic, czułam się trochę niezręcznie.
— Faceci nie plotkują — prychnął Dan, komentując moje ostatnie słowa.
— Jasne — posłałam mu wymowne spojrzenie. — A ja jestem owczarkiem niemieckim.
— Hau hau — rzucił Scott. — Przynieś piłeczkę!
Pokazałam mu środkowy palec i ostatni raz rzuciłam spojrzeniem w stronę Breeze'a, który miał na sobie zwykły czarny podkoszulek, swoje wytarte jeansy i typowo potargane włosy, a i tak wyglądał bardzo dobrze.
Gdzie tu jest sprawiedliwość ja się pytam?!
Dlaczego faceci nic nie muszą robić i od niechcenia wyglądają zajebiście?!
ESTÁS LEYENDO
I don't need a boyfriend anyway
Novela JuvenilKiedy leniwa i sarkastyczna Carter wraz z rodzicami przeprowadza się do małego miasteczka w Kalifornii, jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Dziewczyna, która do tej pory była nauczana w domu, musi po raz pierwszy stawić czoła prawdziw...
29. Pomieszane z poplątanym
Comenzar desde el principio