Dzień JEJ oczami .3.

22 8 3
                                    

20 kwietnia 2018,57 dni do ślubu

-Kasia, pamiętasz, że jesteśmy umówione dziś w salonie sukien ślubnych?- krzyknęła Ania wchodząc do domu blondynki. Były ze sobą na tyle związane, że Ania bez skrępowania, zapowiedzi i użycia dzwonka pojawiała się u Kasi.

-To dzisiaj? Na śmierć zapomniałam!- odpowiedziała Kasia będąca w kuchni, gotując śniadanie dla Kai i  Bartka.- Bartek, zajmiesz się dziś Kają.

-Tylko wróć do piętnastej, mam wieczorny trening.

-Czy Twoje późniejsze treningi nie zaczynały się o siedemnastej? Zresztą, nie ważne.- mówiła blondynka krzątając się po pomieszczeniu, ścierając co rusz jakieś plamy z jedzenia i mieszając jajecznicę.- Usiądź Ania ja tylko tutaj skończę gotować i pójdziemy. Chcesz coś do picia?

-Nie trzeba. Bartek, a ty czemu nie pomagasz swojej przyszłej żonie, tylko czekasz na jedzenie jak jakiś panicz?

Kasia spojrzała się na nią wzrokiem mówiącym, że on nigdy jej w niczym nie pomoże.

-Nie będę jej przeszkadzać jak już zaczęła.- odpowiedział obojętnie i ponownie wbił wzrok w ekran telefonu.

-To jutro Kasia sobie odpocznie i ty zrobisz śniadanie.- oznajmiła kiedy fizyczka rozkładała śniadanie przed rodziną.

-Możemy iść!- powiedziała Kasia zdejmując fartuszek i odkładając go na wieszak.

-Tosia już na nas czeka.- powiedziała Ania odczytując wiadomość, przy okazji otwierając drzwi.- Cześć, Bartek!

-Cześć.- odrzekł brunet bawiąc swoją córkę w czasie śniadania.


Kobiety pojawiły się w wyznaczonym miejscu po pół godzinie.W tym czasie Ania cały czas nie dawała spokoju Kasi i nawijała o zachowaniu jej narzeczonego. Blondynka, dobrze wiedziała, że Bartek nie zachowuje się tak jak należy w stosunku do niej, ale przynajmniej kiedy mógł wynagradzał jej  to zabawą z córką. 

-Kasia, nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię widzę!- odezwała się Tosia, siostra fizyczki.

-Stęskniłam się.- odpowiedziała kobieta mocno przytulając się do długowłosej brunetki.-Jak tam w pracy, kiedy wracasz z Monachium na stałe do domu? 

-Właśnie, muszę Ci coś powiedzieć.-Tosia zatrzymała się na chwilę, a blondynka wpatrywała się w nią z zaciekawieniem. -Nie wiem czy wrócę do Warszawy.

-Dostałaś propozycję stałej pracy? Jeju, gratuluje! Czy Piotrek już o tym wie? Mogę pomóc wam załatwić firmę przeprowadzkową. Mam takiego jednego znajomego...-blondynka zaczęła szukać w swojej torebce namiarów do kolegi, kiedy brunetka nie wytrzymała i powiedziała na czym to wszystko polega.

-Nie o to chodzi!-Tosia krzyknęła, czym zwróciła na siebie uwagę ludzi przebywających w salonie sukien ślubnych. Ja nie wrócę do domu, do Piotra. Poznałam mężczyznę, który kocha mnie za charakter i nie patrzy na mnie jak na kurę domową do wychowywania dzieci. Chcę zostać z nim.

-Tosia... Jesteś z nim szczęśliwa?

-Bardzo.-odpowiedziała szybko brunetka i usiadła na jednej z białych kanap stojących w kole na środku pomieszczenia.- Bardziej niż Piotrka.

-Ty zawsze mi pomagałaś, pamiętasz?- zapytała fizyczka na co siostra twierdząco pokręciła głową.- Teraz moja kolej, przejdziemy przez wszystko razem.

Obie już nic nie powiedział tylko wtuliły się w siebie jak za dawnych czasów. Po chwili dołączyła do nich Ania.

-Dobra dziewczyny, było już sentymentalnie i smutno. Teraz czas na zabawę w przymierzanie największych, najokropniejszych i najładniejszych typów sukien ślubnych, bo ktoś tu niedługo ma wesele!

-Właśnie, Ty tutaj miałaś ubierać się jak księżniczka, a nie słuchać o klęsce mojego małżeństwa.-zaśmiała się Tosia, wycierając chusteczką załzawione oczy.


+

Łapcie nowy rozdział i napiszcie czy Wam się podoba!

Do następnego rozdziału!


Malując MiłośćWhere stories live. Discover now