#1 List do Mii

5.4K 211 45
                                    

Londyn 10.02.2015

Cześć Mia 

Piszę do Ciebie ten czterdziesty ósmy list. Tym razem nie opiszę Ci co się działo u mnie w tym miesiącu. Pisze te listy od pieprzonych czterech lat i żaden z nich nie był jeszcze wysłany. Nie łudzę się że kiedyś go przeczytasz bo wątpię żeby tak było. Zniknęłaś, przeprowadziłaś się i ułożyłaś życie z kimś innym. Z kimś kto na Ciebie zasłużył. Tęsknię, przez pieprzone cztery lata myślę o tobie dzień w dzień. Czuje się jak ćpun na odwyku tylko że ja nie umiem zerwać nawet myśli o tobie. Wciąż jakaś część mnie jest dla Ciebie. Czeka na Ciebie i to mnie zabija. Wiem że masz narzeczonego, że jesteś z nim szczęśliwa. Wiem też że masz dobrą pracę i w końcu zaznałaś szczęścia i niestety wiem też że zapomniałaś o mnie. Ty zapomniałaś, ale ja nigdy nie zapomnę o dziewczynie która sprawiła że przez chwilę byłem szczęśliwy. Tak Mia, sprawiłaś że byłem szczęśliwy, pokochałem Cię jak głupi nastolatek i wciąż Cię kocham. Bo miłość jest na całe życie, a nie na chwile. 

Twój na zawsze Dylan 

Usiadłem na murku przy rzece i przeczytałem jeszcze raz list który napisałem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Nigdy nie będzie już moja, miałem szansę i ją straciłem. Może wypadało by zacząć żyć? Tak żyje, ale co to za życie kiedy wiesz że miłość twojego życia jest tysiące kilometrów od Ciebie i ma narzeczonego. Zwinąłem list w rulonik i włożyłem do butelki. Rzuciłem ją do rzeki i patrzyłem jak leci z prądem w nieokreślonym kierunku. 

Wstałem z murka i ruszyłem do swojego mieszkania przy okazji zahaczając o dom moich przyjaciół. Amber i David ułożyli sobie życie. Są razem szczęśliwi i cieszą się każdym dniem.

- Cześć - powiedziałem po tym jak zobaczyłem blondyna z uśmiechem na twarzy 

- Siema, jak tam ? - zapytał mężczyzna wpuszczając mnie do ich dobrze udekorowanego mieszkania 

Amber miała gust co do dekorowania. Zawsze musiało być u nich pięknie, jasno i przejrzyście. Mimo że białe meble brudziły się okropnie to nie u nich, zawsze gdy tylko zaglądnąłem tam było czysto pięknie i na medal. Perfekcyjna Pani domu mogłaby się przy tej kobiecie schować. 

- W sumie to spoko, tak przyszedłem pogadać - powiedziałem ściągając buty, a obok mnie pojawiła się mała biała kulka 

Dokładnie po wyjeździe Mii i pani White, ojciec dziewczyny sprzedał dom, a pieska chciał oddać do schroniska. Namówiłem Amber żeby zabrała Dusie i tak też się stało. Samanie wiem czy Mia wie o tym że jej ojciec sprzedał dom wyprowadził się i zostawił psa, ale z tego co mówili przyjaciele to nic nie wiedziała na ten temat. Podobno łudziła się że jej ojciec zadzwoni zapyta co u niej, a on tak naprawdę zostawił wszystko obiecując jej gruszki na wierzbie. 

- A to git, właśnie bo w sprawie naszego wesela no nie ? Będziesz mógł wziąć urlop parę tygodni wcześniej tak z dwa ? - zapytał, a ja się zgodziłem biorąc pieska na ręce. 

W pracy byłem szanowany, a mój szef był dobrym znajomym i zgodzi się na to żebym wziął urlop wcześniej bo przez cztery lata to ja żyłem tylko pracą i siłą musiał mnie wysyłać na urlopy. 

- Nie ma problemu, a ślub będzie na Hawajach tak jak była mowa? - zapytałem, a mężczyzna przytaknął 

Od zawsze Amber marzył się ślub na Hawajach bo tam wszystko się zaczęło, cała ich miłość rozkwitała właśnie tam. Wycieczka szkolna, plaża, ich potajemne spotkania, a nasze szpiegostwo i cudowne dwa tygodnie dla nich. Dla mnie wręcz odwrotnie, wszystko się tam spieprzyło. Wiem że to moja wina bo ten pieprzony zakład to był mój jak i Alana pomysł. Kurwa żałuję. 

- Oczywiście że tak, bilety są już kupione na dokładnie za tydzień - powiedział patrząc na kalendarz - uśmiechnął się i ruszył do kuchni - Kawa? Herbata? Piwo ?- zapytał na co się zaśmiałem 

- Kawę, David ? - zacząłem niepewnie 

- No co jest ? - zapytał marszcząc brwi i stawiając wodę na kawę 

- Ona tam będzie ? - zapytałem drapiąc się po karku, a mężczyzna westchnął 

- Tak będzie, tylko proszę Cię nie róbcie żadnej zadymy - poprosił, a ja podniosłem ręce w geście obronnym 

- Nie ma sprawy wiesz że ja będę milutki jak nigdy - powiedziałem na co mężczyzna się zaśmiał i pokręcił głową 

- Może się dogadacie w końcu - powiedział, a ja zrobiłem kwaśną minę 

- Wątpię, w końcu ona ma narzeczonego - oznajmiłem na co on tylko prychnął pod nosem 

- Nie lubię go jest strasznie taki galowy i oficjalny - powiedział robiąc mało zadowoloną minę - A może polać panu jeszcze odrobinę kawy ? - zapytał udając szanownego pana Cooper, na co się zaśmiałem, a on razem ze mną.

- A wam co tak wesoło ? - zapytała blondynka wchodząca z zakupami do domu 

- A tak jakoś - odchrząknął jej narzeczony, a niedługo przyszły mąż

Amber była dalej piękną blondynką o ładnych oczach. Nie jeden mężczyzna oglądał się za nią na drodze co wzbudzało wielką zazdrość u mojego przyjaciela. Zmieniła się, ale nie do końca dalej była tą samą Amber z liceum. Tylko że teraz mieliśmy lepszy kontakt niż kiedyś. 

- Ja też chcę kawę! - krzyknęła z drugiego pokoju w stronę mojego przyjaciela na co ten wywrócił oczami. Śmieszyło mnie ich zachowanie, przedrzeźnianie i rozkazywanie mojemu przyjacielowi były normalnością

- Jeszcze się zastanów, możesz uciekać - szepnąłem na co mężczyzna zrobił smutną minę 

- Słyszałam Dylan ! - krzyknęła czym mnie rozśmieszyła 

- To nie podsłuchuj - odkrzyknąłem 

- Wiesz że to co jest Davida jest i moje, a to co moje to on ma nie dotykać - zaśmiała się, a chłopak patrzył smutno na kubek z kawą, chodź dobrze wiedziałem że to były tylko żarty. 

- To się wkopałeś - stwierdziłem na co chłopak już nie wytrzymał i zaczął się śmiać 

Posiedziałem u nich jeszcze trochę i pogadaliśmy o różnych rzeczach, a później uznałem że czas wracać do mieszkania. Moje mieszkanie było niewielkie bo co potrzebował mężczyzna z psem. Tak miałem psa dokładnie buldoga, był uroczy mały i słodki. Wziąłem go parę miesięcy temu zaraz po tym jak znalazłem go w worku nad rzeką gdzie przychodziłem dość często. Gdy zobaczyłem tego szczeniaka miałem ochotę zabić osobę która go tak porzuciła. Wziąłem go do siebie pojechałem do weterynarza, dostał zastrzyki i inne, a teraz jest zadowolonym pieskiem który uwielbia się bawić. 

- Cześć mały - powiedziałem gdy przy mojej nodze pojawił się zwierzak merdający ogonem

Napełniłem mu miskę karmą i nalałem wody. Usiadłem na sofie i pogrążyłem się w oglądaniu telewizora, sam nie wiem kiedy zasnąłem...

***

Hej miśki ! Piszcie czy wam się podoba ! Kocham Was ! <3
Czytasz ?- zostaw gwiazdkę! 😀🌟🌟

You'll always be in my lifeWhere stories live. Discover now