Rozdział osiemnasty

439 11 14
                                    

Weszliśmy przez duże, szklane drzwi. Momentalnie poczułam zapach potu, tytoniu, alkoholu i drogich perfum. Muzyka wypełniała całe pomieszczenie wręcz rozrywając ściany. Ethan odruchowo przycisął mnie do siebie, chwycił moją rekę i splótł nasze palce. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się delikatnie. W oczach chłopaka dostrzegłam troskę, jakby martwił się, że coś mi się tu stanie.

- Chcesz coś wypić? - powiedział głośno chcąc przekrzyczeć muzykę.

- Colę, proszę.

- Myślałem o czymś mocniejszym. - powiedział spoglądając na mnie ze zdziwieniem.

- Nie, dzięki. Raczej wezmę colę.

- Jak chcesz. Przyniosę ci. - uśmiechnął się na odchodne i poszedł w kierunku baru. Podeszłam do jednego z niewielu wolnych stolików i usiadłam na kanapie. Pomachałam do całej ekipy, którzy szukali wzrokiem czegoś lub kogoś - prawdopodobnie mnie. Gdy tylko Ivy odnalazła mnie wzrokiem powiedziała coś do reszty i wszyscy poszli za nią do stolika.

- Szukaliśmy cię. - powiedziała Ivy opadając na kanapę.

- Zauważyłam. - uśmiechnęłam się. - Dlatego też wam machałam.

- Gdzie Ethan? - zmieniła temat.

- Poszedł po coś do picia.

- Dla siebie?

- Dla nas. - wzruszyłam ramionami patrząc na Ivy badawczo.

- Dla ciebie też? Laska, on na ciebie leci! - krzyknęła klaszcząc w ręce.

- Ivy, nie przesadzaj. To nic wielkiego, tylko poszedł mi po colę.

- On nigdy nie chodził po coś do picia, Emily. On coś do ciebie czuje.

- To nic nie znaczący, miły gest. - powiedziałam kątem oka spoglądając na klejącą się do Ricka Lindsay. Jej krótka sukienka odsłaniała kawałek jej majtek, lecz nie wyglądała na przyjętą. Wręcz przeciwnie, chwyciła jedną ręką za szyję Ricka, a drugą pociągała delikatnie materiał sukienki do góry. - Oni tak zawsze? - zapytałam kiwając głową w stronę kuzyna i Lindz.

- Tak, to normalne. Zawsze, gdy tylko Rick wpadał tutaj na wakacje oni się do siebie kleili. Z tego co mi wiadomo, Lindsay liczy na coś więcej, lecz tak naprawdę jest dla Ricka tylko panienką na noc. - wzruszyła ramionami i zaczęła szukać czegoś w torebce.

- To trochę przykre.

- Ta, musisz się przyzwyczaić. Idę do baru, poczekaj tu. - powiedziała i już po chwili zniknęła w tłumie. Oparłam się wygodnie i wyjęłam z torebki moje smartfona. Odblokowałam go i sprawdziłam nowego smsa.

Od: Will
Musimy się spotkać. Wiem gdzie jesteś. Czekaj na tej kanapie, zaraz do ciebie przyjdę.

Zdezorientowana rozejrzałam się po sali. Wszędzie byli pijani, spoceni ludzie. Większość z nich tańczyła lub piła drinki, a nieliczni spali na kanapach czy wymiotowali oparci o ściany. Spojrzałam na grupkę znajomych stojących niedaleko mnie, lecz oni bawili się w najlepsze.

- Jesteś! - krzyknął Ethan wyciągając w moją stronę dłoń, w której trzymał szklaną butelkę coca-coli. - Trzymaj, idę zapalić. Chcesz iść ze mną?

- Podziękuję. Poczekam tutaj.

- W porządku. Nie odchodź za daleko. - krzyknął chłopak znikając w tłumie ludzi. Ścisnęłam mocno mój telefon w dłoni, a drugą pocierałam moje udo. Podskoczyłam, gdy komórka zawibrowała.

Od: Will
Nie wystrasz się. Będę za dziesięć sekund.

Zablokowałam telefon i ponownie rozejrzałam się po sali. Gdy tylko zobaczyłam przerażoną twarz Williama przeraziłam się. Podbiegł do mnie, usiadł na kanapie i chwycił moją dłoń.

Jesteś WszystkimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz