Rozdział trzynasty

488 16 0
                                    

Poruszyłam się niespokojnie widząc poważną minę mojego ojca. Lustrował moją twarz uważnie, jakby chciał zapamiętać każdy szczegół. Betty wierciła się na moich kolanach spoglądając niepewnie na zmianę na mnie i towarzyszących mi mężczyzn.

- Pamiętacie, jak niedługo po zajściu Grace w ciążę musiała wraz z Amandą wyjechać?

- No tak, ale co ma do tego wyjazd mamy do pracy? - zapytałam patrząc tacie w oczy.

- Tak naprawdę twoja matka nie wyjechała do pracy. Wjechała na leczenie. - spojrzał na mnie. - To Grace wyjechała do pracy.

- Moja matka pracowała w ciąży? - zapytał Rick ze smutkiem w głosie.

- Twoja matka nie była w ciąży. To Amanda była w ciąży. - wyszeptał tata. - Emily, Betty jest twoją siostrą.

- Jak to? Czyli przez cały czas żyłem w kłamstwie? Cały czas, kiedy myślałem, że Elizabeth jest moją siostrą? - zapytał Rick ścierając łzy spływające po jego twarzy.

- Twoja mama nie mogła zajść ponownie w ciążę, choć bardzo tego chciała. - zwrócił się mężczyzna do Ricka. - Kiedy Amanda dowiedziała się o swojej ciąży, zaproponowała, że odda jej dziecko na wychowanie. Bardzo ciężko przeżyła rozstanie z Betty i ciężko było ją oddać, ale robiła to dla jej dobra, bo nie mieliśmy pieniędzy, aby wychować to maleństwo. - pogłaskał dziewczynkę po głowie. Łzy lały się z moich oczu kąpiąc na włosy Betty, która coraz mocniej wtulała się w moje ciało.

- Przepraszam, że mówię wam to dopiero teraz. Powinienem powiedzieć wam wcześniej, ale nie umiałem. Myślę, że jesteście już na tyle dojrzali, że zrozumiecie sytuację.

- Rickuuuś, ale wiesz, że cię kocham? - powiedziała wysokim głosem Elizabeth skacząc na niego i ocierając jego łzy. Chłopak uśmiechnął się delikatnie i owinął dziewczynkę ramionami.

- Wiem moja perełko. Zawsze zostaniesz moją małą siostrzyczką. - po tych słowach nie mogłam opanować łez. Cieszyłam się, że jednak mam siostrę, lecz z drugiej strony zabieram ją Rickowi.

- Elizabeth zamieszka z nami. - dopowiedział tata, po czym spojrzał na mnie z bólem wymalowanym na twarzy, wstał i odszedł. Długą chwilę patrzyłam jeszcze na drzwi, którymi wyszedł, a następnie przeniosłam wzrok na przytulających się Betty i Ricka.

- Zostawić was samych? - zapytałam.

- A mogłabyś zostawić mnie samego? Weźmiesz Lizzy na spacer czy coś? - zasugerował patrząc na mnie błagalnie.

- Pewnie, chodź mała. - powiedziałam w jej stronę podając jej dłoń, którą od razu chwyciła. Ostatni raz spojrzałam pokrzepiająco na Ricka, a następnie poszłam w stronę korytarza, gdzie ubrałyśmy buty i wyszłyśmy na zewnątrz.

***

Spacerowałyśmy już dość długo, więc zaproponowałam Lizzy lody. Chwilę później siedziałyśmy z lodami na plaży obserwując powoli zachodzące słońce.

- Cieszysz się, że jesteś moją siostrą? - wypaliła dziewczynka lustrując mnie wzrokiem.

- Oczywiście, dlaczego pytasz?

- Bo płakałaś. - powiedziała spuszczając wzrok na zimny przysmak.

- To ze wzruszenia, nie martw się. - uśmiechnęłam się próbując pocieszyć małą. - A ty się cieszysz?

- Tak, bardzo.

- Nie wyglądasz na zadowoloną.

- Myślisz, że mama Ricka już mnie nie kocha? - wypaliła patrząc na mnie smutnymi oczami.

- Kochanie, to dalej będzie twoja mama. Ona cię kocha jak swoją prawdziwą córeczkę, a może i nawet jeszcze bardziej. Przecież to ona się z tobą bawiła, czytała bajki na dobranoc, dawała ci leki kiedy byłaś chora. Gdyby cię nie kochała to by tego nie robiła. - uśmiechnęłam się.

- Tak myślisz? A nasza mama mnie kochała?

- Na pewno. Ona po prostu nie miała możliwości, żeby się tobą zajmować.

- Wiem, mieliście mało pieniędzy.

- Dokładnie. - posłałam jej promienny uśmiech, który delikatnie odwzajemniła.

- A teraz już nie mogę mówić do Grace mamo, tak?

- Na pewno możesz. Ona zawsze będzie twoją mamą. - przytuliłam dziewczynkę i pocałowałam ją w głowę. - Nie zapominaj o tym, ona by tego nie chciała.

Słońce całkowicie już zaszło i zaczął wiać zimny wiatr. Zaproponowałam Lizzy powrót do domu, na co chętnie się zgodziła. Chwyciłam jej drobną rączkę i ruszyłyśmy w kierunku domu. Elizabeth co chwilę spoglądała w górę, aby popatrzeć na gwiazdy ściskając przy tym moje palce. Żadna z nas się nie odzywała, lecz nie była to krępująca cisza. Była to cisza, której potrzebowałyśmy.

***

Kręciłam się niespokojnie w łóżku. Była to kolejna bezdenna noc, po dzisiejszych wrażeniach. W głowie miałam tylko spływające łzy Ricka i pytania Betty. To dla nas wszystkich ciężka sytuacja. Nigdy nie spodziewałabym się, że Elizabeth jest moją siostrą. Jest bardzo podobna do Grace, więc nikt nigdy nie miał żadnych podejrzeń, że dziewczynka taką naprawdę nie jest jej córką. Z przemyśleń wyrwał mnie mój wibrujący telefon. Sięgnęłam po niego i zobaczyłam wiadomość od Willa.

Od: Will
"Masz ochotę na nocny spacer? Taki jak za starych, dobrych czasów?"

Do: Will
"Może innym razem ;)"

Od: Will
"Nie daj się prosić! Dotlenisz się!"

Do: Will
"Odpuść... Chcę w końcu iść spać"

Od: Will
"Jak się dotlenisz to lepiej ci się zaśnie ;D"

Do: Will
"Ugh... Za dziesięć minut pod moim domem. Jak się spóźnisz wracam do łóżka."

Od: Will
"Tak jest szefowo! Ubierz się ciepło, jest zimny wiatr"

Do: Will
"Spokojna twoja rozczochrana, zawsze ubieram się stosownie do pogody."

Od: Will
"Wierzę ci na słowo. Do zobaczenia pod twoimi drzwiami :)"

Witam was w sobotni poranek! Kto się cieszy, że ma weekend huh? Pozostało mi wam życzyć miłego dnia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witam was w sobotni poranek! Kto się cieszy, że ma weekend huh? Pozostało mi wam życzyć miłego dnia.

Ps. Nie zabijajcie za pogmatwaną sytuację :(

Pps. Jakby ktoś nie zauważył - Betty i Lizzy to skrót od Elizabeth (tak, lubię dziwnie skracać imiona)

Jesteś WszystkimOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz