~2~ 😓

11.4K 434 427
                                    

Wiarygodność tego, co mówił lekko spadła tak szybko jak wzrosła. Dzięki temu, że się wycofał, poczułam się odrobinę bezpieczniej.

Byłam lekko zmieszana, bo sam był do pewnego stopnia nieśmiały i niepewny tego, co robił.
– Nie rób tego więcej dopóki nie odzyskam pamięci... – zamruczałam, patrząc za okno.
Czułam pełne zawstydzenie, oprócz tego nie miałam pojęcia jak akceptować rzeczywistość.

Spojrzałam na niego. Siedział patrząc na swoje ręce z uśmiechem. Ramiona miał uniesione i spięte, zupełnie jak mała dziewczynka w oczekiwaniu na efekt jej żartu.

   Po chwili poczułam falę zawstydzenia i ukryłam twarz za kołdrą.
- Dlaczego płacisz za moje leczenie? - zapytałam, ledwo wystając spod kołdry.
- Taki mam obowiązek - powiedział cicho.
- Oddam Ci wszystko... jestem pełnoletnia? - zapytałam wychylając lekko głowę.
- Nie oddasz, bo nie przyjmę. Dzieci mnie nie kręcą - powiedział uśmiechając się w moją stronę.

   Rozejrzałam się.
- Jak nazywa się Twój zespół?...
Spanikował. Automatycznie.
- Skąd wiesz o zespole? - zapytał z lekkim szokiem.
- Pani doktor mi powiedziała - uniosłam jedną brew. - To jakiś sekret..?
Westchnął.
- BTS - powiedział zwracając wzrok w podłogę. - I nie mój zespół... nasz zespół. Ci dorośli faceci to moja druga rodzina.

   Nazwa skojarzyła mi się ze skrótem BTS, dokładniej z całą resztą jaka tu siedziała. Siedmioosobowy boysband? Co ja robię w takim otoczeniu?
- Pewnie nadal jesteś zmęczona. Prześpij się i niczym nie przejmuj - przesiadł się na krzesła z tyłu sali.

Nabrał powietrza i zamknął oczy.
- Ja się wszystkim zajmę - dodał.
Poczułam spokój.

Zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć i przy okazji dać jemu taką możliwość. Może jak się obudzę to będę coś pamiętać?
  
   Ledwo poczułam jak pocałował mnie w czoło. Nie chciałam tego robić, ale przeciw sobie otworzyłam oczy.
- Przepraszam, to z przyzwyczajenia - uśmiechnął się lekko.
Powrócił na krzesło.

Jego słowa znów przybrały sensu. Znów przymknęłam oczy.
- Soo - usłyszałam.
No tak, to ja.
- Hm?
- W ciągu miesiąca dowiesz się w jak wielu miejscach kłamię... - zaszeptał tak, bym usłyszała.
- Od razu mów prawdę - powiedziałam z lekkim zdziwieniem.
Cisza.

Dziwne. Kim on dokładnie jest...? Po chwili zasnęłam.

~

Pobudka była energiczna. Obudziłam się z głową w myślach o Jiminie. Zaledwie po dwóch minutach wszedł do sali z trzema siatkami.
- Dzień dobry - uśmiechnął się promiennie.
Chciałam się odezwać ale...
- Pani Doktor powiedziała, że jeśli mi powiesz, że się dobrze czujesz, a serduszko zabije Ci mocno na mój widok, to możesz wracać do domu - powiedział rozpromieniony.

Do domu...?

Rozejrzałam się.
- Gdzie mieszkam? - zapytałam.
- Mieszkasz od teraz... bębny proszę; w jednym z apartamentów na obrzeżach miasta. Piękna okolica, ptaszki śpiewają, zielono dookoła, będę mieszkać z Tobą, mili ludzie i w ogóle sielanka - wyszczerzył się w moją stronę.
- To miał być... przekaz podprogowy, czy miałam to przyjąć bez nerwów? - zapytałam.
- Zależy którą opcję wolisz - powiedział z lekkim stresem.

   Usiadłam i rozejrzałam się. Czułam się o niebo lepiej niż wczoraj.
- Jimin... a dlaczego miałbyś ze mną mieszkać? - zapytałam.
- Właściwie, to nic nie pamiętasz... nic. Więc musisz mieć drugą parę rąk i oczu - znów się uśmiechnął.
- Ale Ty się ślicznie uśmiechasz... - powiedziałam, zakładając ręce.
- Dziękuję Pani - powiedział z uradowaniem na twarzy.

Kim jesteś? |♡| Park JiminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz