Rodzina Collina jest na prawdę sympatyczna. Dużo rozmawiali, śmiali się, podczas gdy ja odpowiadałam krótko na zadawane mi pytania. Czułam się jednak niezręcznie więc obróciłam głowę w stronę Collina który siedział obok mnie na kanapie i rozmawiał o czymś z Ericiem o ile dobrze zapamiętałam.
-Ja już będe się zbierać.
-Odwiozę cie-powiedział wstając z miejsca.
-Nie trzeba. Przejdę się-mruknęłam cicho.
-Nalegam-oznajmił biorąc z komody klucze.-idę odwieźć Maddie.
-Miło było mi państwa poznać-powiedziałam nieśmiało.
-Jaka pani? Lucille-zaśmiała się siostra Collina i przytuliła. Oddałam uścisk z lekkim wahaniem.-mi też było miło cie poznać.
-Nam również-rodzice Collina pożegnali się ze mną. Z jego mamą się przytuliłam, natomiast z tatą oraz z mężem Lucille zachowywałam dystans. Nadal bałam się chłopaków.
-Do widzenia-powiedziałam, a następnie szybko wybiegłam z domu. Wsiadłam do samochodu, a Collin odpalił ruszając z miejsca. Całą droge byliśmy cicho, słychać było jedynie muzyke płynącą z radia.
Gdy zatrzymał się obok mojego domu wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
-Dziękuje, że mnie przenocowałeś.
-Nie ma sprawy-powiedział z lekkim uśmiechem.
-I...ten. Masz fajną rodzinę-powiedziałam bawiąc się palcami
Szkoda, że moja taka nie jest.
-Dzięki-powiedział z szerokim uśmiechem.
-To...narazie.
-Do jutra Maddie-usłyszałam jeszcze zanim wyszłam z samochodu.
***-O, Maddie. Hej!-przywitała się ze mną Sandy, a ja odpowiedziałam tym samym.-jak weekend.
-W porządku?
-Tylko w porządku?-dopytywała Lidia.
-Tak-wzruszyłam ramionami chowając ręce do kieszeni i zaczynając z nimi normalną luźną rozmowę, aż do dzwonka. I tak spędziłam kolejne pare godzin na siedzeniu w ławce i robieniu notatek.
***Po piątej lekcji kierowałam się sama do sali biologicznej. Nauczycielka na chwilę mnie zatrzymała więc gdy szłam do sali było już po dzwonku i wszyscy byli w salach. Dla mnie to lepiej, że nie musiałam przeciskać się przez tłum ludzi.
Przechodząc obok męskiej toalety poczułam ucisk na nadgarstku, a następnie ktoś wciągnął mnie do środka. Pisnęłam przerażona nie mając jak uciec.
-Cii...cicho bądź-usłyszałam znajomy głos więc otworzyłam oczy i zmarszczyłam brwi.
-Collin? Co ty odwalasz?-zapytałam wkurzona wymachując rękami, a ten zatkał mi dłońmi usta.
-Zamknij się-syknął.-musisz mi pomóc.
Ponieważ nadal mił dłonie ma moich ustach uniosłam pytająco brwi, a ten westchnął.
-Chodzi o to, że...no mam przypał i nauczycielki.
-Której?-wykrztusiłam gdy wziął ręce w moich ust.
-Tą od ekonomi.
-Masz przechlapane-odparłam.-wiesz jaka jest.
-Wiem dlatego musisz mi pomóc?
-Jak?-zapytałam cicho.
-Musisz mi pomóc wydostać się ze szkoły. Teraz. Zaraz.
-Zwariowałeś?-wyszeptałam wkurzona.-muszę iść na lekcję.
-Oj błagam cie-powiedział robiąc słodkie oczka.-pomóż mi. No proszę-chwycił mnie za ramie, a ja lekko zdenerwowana strąciłam jego dłoń. Nadal nie ufałam mu do końca, chociaż nie wiedziałam dlaczego od jakiegoś czasu normalnie z nim gadam.
-Dobra-westchnęłam, a na ustach Collina zakwitł szeroki uśmiech.-chodź.
-Czekaj-chwycił mnie za ręke, a ja odskoczyłam przerażona co wywołało prychnięcie szatyna.-musimy wyjść innymi drzwiami. Tam jest sprzątaczka i może mnie zobaczyć. Musimy też omijać pokój nauczycielki, bo za pare minut wyjdzie z niego nauczyciel od angielskiego.
-Wszystko obmyśliłeś-powiedziałam opierając się o ściane.
-Yup-przytaknął głową, a ja cicho zachichotałam.-dobra, chodź. Tylko cicho.
Wyszedł z łazienki, a ja podążyłam zaraz za nim. Korytarz świecił pustkami, ale nigdy nie wiadomo kto może tędy przechodzić.
-Narazie czysto-oznajmił Collin.
-Gdzie ty chcesz pójść? Do których drzwi?-zapytałam dotrzymując mu kroku.
-Na samym dole koło bufetu i szatni są drzwi. Musimy tamtędy pójść.
-Coś ty zmajstrował?-zapytałam lekko wystraszona.
-Em...nic takiego. Jeździłem na deskorolce po korytarzu i wjechałem z tą babe. Ta wylała na siebie i na papiery kawę. Była na prawdę zdenerwowana. Jedyny nauczyciel który wrzeszczy na mnie o byle co.
-Faktycznie. Jeżdżenie na deskorolce, wylanie kawy na ubrania najgorszej nauczycielki to byle co-sarknęłam.
-COLLIN!-usłyszeliśmy ten dobrze nam znany głos oraz stukot szpilek.
-Cholera-zaklnął Collin chwytając mnie za ręke i ciągnąc korytarzem. Pisnęłam cicho biegnąc za nim co nie było takie proste.
-Collin, stój!-wrzeszczała kobieta starając się za nami biec.-COLLIN!
-Szybciej!-powiedział szatyn.
-Próbuje-warknęłam gdy gwałtownie skręciliśmy w iny korytarz.-Collin, ja...-gwałtownie urwałam widząc że na przeciwko nadchodzi dyrektor. Szybko skręciłam w lewo ciągnąc za sobą Collina
-Zwario...
-Dyrektor tam był-przerwałam mu, a chłopak spojrzał na mnie pytająco.
-Okey. Uratowałaś nas-przyznał.-ale musimy iść na sam dół.
-Nie wierzę, że dałam się na to nabrać-wywróciłam oczami biegnąc za szatynem. Miałam okazję zobaczyć jak idealnie pracują jego mięśnie pod cienką warstwą, błękitnej koszulki.
-Tutaj jesteście!-usłyszeliśmy ten jadowity głos nauczycielki więc skręciliśmy w prawo starając się biec jak najszybciej. Schody były coraz bliżej, więc była szansa na ucieczkę. Czułam się jak w jakimś pieprzonym filmie.
Zbiegaliśmy po schodach, a ja jak to ja potknęłam się i prawie bym zaliczyła spotkanie z ziemią, ale Collin w porę się odwrócił i mnie złapał, a zaraz potem odstawił bezpieczenia na ziemie.
-Uważaj-wyszeptał, a ja pokiwałam głową. Poszliśmy dalej widząc coraz bliżej nas cel-To jakieś żarty-warknął szatyn gdy zobaczył, że drzwi są zamknięte.
-Co teraz?-wysapałam, a Collin bez słowa chwycił mnie za ręke i pobiegł ze mną na górę. Oczywiście ledwo wyszliśmy z podziemi szkolnych, a zobaczyłam tą blond czuprynę i wysokie, czarne szpilki.
-Schowaj się gdzieś!-pisnęłam cicho popychając szatyna, a ten schował się między szafkami. Byłąm przerażona, bo kobieta zbliżała się do mnie i była coraz bliżej mnie, a ja nie lubiłąm stać oko w oko z nauczycielem.
-Dzień dobry-przywitałam się grzecznie.
-Dobry. Ty nie na lekcji?-zapytała. Myśl myśl myśl.
-Źle się czułam i musiałam iść do toalety. Właśnie wracam na lekcję.
Kobieta zmierzyła mnie podejrzanym spojrzeniem i odeszła zapewna szukając Collina który po chwili wybiegł z kryjówki.
-Dzięki Maddie. Jestem twoim dłużnikiem. A teraz chodźmy. Jest jeszcze jedna droga ucieczki.
YOU ARE READING
Przekroczyć Granicę
Teen FictionOsiemnastoletnia Maddie jest nieśmiałą, zamkniętą w sobie nastolatką. Jej trudna przeszłość nie pozwala dziewczynie zaufać nikomu, a tym bardziej chłopakom. Dziewczyna nie ma nikogo z kim mogłaby pogadać i wyżalić się. Jest sama na tym wielkim świec...