Rozdział 2

42.2K 1.2K 107
                                    

Szukałam klasy już dobre dziesięć minut. Mogłabym się kogoś zapytać, ale jestem zbyt nieśmiała i znając życie nie potrafiłabym nic powiedzieć, a w najgorszym wypadku-mogłabym się popłakać.

Szłam korytarzem i nadal nie mogłam nic znaleźć. A przerwa niedawno się skończyła, więc ludzie zaczęli po woli wchodzić do klas.

Nagle przede mną stanęła jakaś dziewczyna. Cała się spięłam i cofnęłam pare kroków. Dziewczyna była w tym samym wzroście;miała długie blond włosy i jasną cere. Jej zielone duże oczy odznaczały się, a pełne usta dodawały jej uroku. Miała różową, zwiewną sukienkę i sandały.

-Hej, ty jesteś nowa. Prawda?-zapytała przyjaźnie, a ja tylko pokiwałam głową. Byłam zbyt przestraszona żeby wydobyć z siebie cokolwiek.-świetnie. Ja jestem Sandy. Nasza pani kazała mi cię odszukać. Chodzę po korytarzu i chodzę i wreszcie cie znalazłam. Sala fizyczna jest piętro niżej. Też się tu głupiłam w pierwszy dzień szkoły. Chodź, zaprowadzę cie-gdy chwyciła mnie za ręke na moment zamarłam. Przełknęłam ślinę i stanowczym ruchem wyrwałam swoją dłoń, a blondynka spojrzała na mnie pytająco, a zaraz potem bez słowa ruszyła przed siebie więc ja poszłam za nią. Zachowywałam sporą odległość i z nerwów zaczęły trząść mi się ręce.

-To tutaj-powiedziała po chwili otwierając duże, drewniane drzwi.-znalazłam ją.

-Zgubiłaś się?-spytała miło niska kobieta z brązowymi włosami i okularach na nosie, a ja stanęłam przerażona w klasie czując jak każdy się na mnie patrzy.-usiądź w wolnej ławce. Dziękuje ci Sandy.

Widziałam jak blondynka zajmuje miejsce obok jakiejś ciemnoskórej dziewczyny, więc sama usiadłam w pierwszej ławce. Nie dałam rady pisać. Byłam przerażona. Miałam wrażenie jakby każdy się na mnie gapił, dlatego co chwilę rozglądałam się po sali, ale każdy zainteresowanny był lekcją, albo rozmową z innymi. Albo to moja wyobraźnia, albo gdy tylko odwracałam głowę każdy udawał, że robi co innego i nie patrzy się na mnie.

Nawet nie wiem kiedy zadzwonił dzwonek. Po woli spakowałam swoje rzeczy i wyszłam z klasy jaka ostatnia. Trzęsły mi się nogi i ręce gdy znów zauważyłam ludzi na korytarzu którzy gdzieś szli samotnie lub z kimś. Kolejna lekcja? Niemiecki. Świetnie, nie wiem gdzie jest klasa.

-Maddie-koło mnie zjawiła się Sandy a ja odsunęłam się lekko i spojrzałam na nią wystraszona.-chodź, zaprowadze cie do sali. 

Tym razem nie dotknęła mnie za co byłam jej ogromnie wdzięczna. Dziewczyna przechodziła na lajcie koło innych, a ja byłam w szoku. Nie ma szans, żebym się tu zaklimatyzowała.

-O chodź. Poznam cie z moimi przyjaciółmi-powiedziała a ja pokręciłam przecząco głową.-chodź, są na prawdę bardzo fajni.

Nie wiedzieć czemu ruszyłam za nią czując, że mam całe spocone ręce oraz mokre czoło. Czym ja się tak denerwuję? A tak...

Ludźmi.

-Słuchajcie, to jest właśnie Maadie-powiedziała blondynka zatrzymując się obok trzech osób.-poznaj Lidie-wskazała na czarnoskórą dziewczyne z czarnymi jak smoła włosami. To z nią siedziała na fizyce.-to jest Jason-pokazała na wysokiego blondynka który uśmiechał się przyjaźnie.-i Sam-Sandy wskazała na wysoką dziewczynę z farbowanymi szarymi włosami i dużymi oczami. 

-Hej-powiedzieli hórem, a ja wymusiłam tylko lekki uśmiech.

-Skąd przyjechałaś?-zapytał ktoś, ale byłam zbyt wystraszona, żeby wiedzieć kto to więc wzruszyłam ramionami.-nie mówisz dużo, prawda?

Ponownie wzruszyłam ramionami i zaczęłam bawić się palcami. Za dużo ludzi...za dużo...

Oni byli zajęci rozmową, a ja tylko stałam obok nich jak kołek. Po dzwonku jak najszybciej wbiegłam do sali. Przynajmniej nie ma tylu ludzi. Zajęłam pierwsze lepsze miejsce i wyciągnęłam książki.

-O, ty jesteś pewnie nowa-powiedziała nauczycielka.-Madeline, tak?

Pokiwałam tylko głową i zaczęłam pisać lekcję. Tak strasznie chciałabym już wrócić do spokojnego domu. Ale niestety muszę odczekać jeszcze parę lekcji. Cholerny dzień!

Przekroczyć GranicęDonde viven las historias. Descúbrelo ahora