Rozdział 3

7 2 0
                                    

Następnego dnia nie byłem w szkole. Pracowałem jak najęty. Mogłem obrabować bank, wtedy miał bym dużo kasy. Chciałem jednak pokazać ludziom, że nie jestem taki zły na jakiego mnie uważają. Nie było mnie już chyba tydzień w szkole? Raczej tak. Nie chciało mi się tam chodzić ale trzeba. Dzięki nauce można dużo osiągnąć. Niby "Nauka to potęgi klucz", jednak to jest trochę prawdą. Ja jednak pracowałem, nie powiem chciałem się uczyć być lepszym od moich zrąbanych opiekunów. Miałem ich serdecznie dość. Chciałbym mieć kiedyś normalną rodzinę. Pełną miłości i wzajemnego szacunku. Sam nie wiem czy mogę na to liczyć. W tym wieku nic nie wiadomo. Szef był nawet spoko. Dawał mi więcej otuchy niż kto kol wiek inny. Czekałem na Alexa, bardzo długo się nie zjawiał martwiłem się o niego i to bardzo. Jest dla mnie jak młodszy brat. Pewnie się zapytacie gdzie pracuje. Pracuje w kawiarni. Wiem chłopak i barista równa się niby katastrofa. Ja jednak dobrze się czułem w tej funkcji. Nawet dobrze mi płacił. Miałem przerwę siedziałem sobie na krześle. Nadal brałem ale w małych ilościach. Ogólnie chciałem już skończyć ze ćpaniem. Czy mi się to uda? A ciul wie. Podeszła jakaś dziewczyna. Wiek nie wiem...


- Dzień Dobry -bardzo pięknie się uśmiechnęła.


- Dzień Dobry... -odpowiedziałem.


- Chciałabym herbatę. -powiedziała trzymając w rękach książkę.


- A jaką? -zapytałem i zerkałem na książkę.


- Zieloną. -odpowiedziała słodkim jak miód głosem.


- Dobrze. - powiedziałem.


Robiłem tą herbatę. Wyglądała na nawet spoko dziewczynę. Jest miła i bardzo ładna. A w ręce miała książkę Stephen King Przebudzenie. Czytałem to i jest spoko opowieścią. Podałem jej herbatę. Poprosiła żebym usiadł obok niej. Rozmawiałem z nią bo i tak miałem koniec na dziś. Długo z nią rozmawiałem. Dowiedziałem jak ma na imię. A miała ona na imię Ashley. Piękna dziewczyna o białych długich włosach. Pięknie nasycone niebieskie oczy w których każdy tonął. Uśmiechała się cudownie. A charakter jak idealna dziewczyna dla każdego. Jednak ja z moją zrąbaną przyszłością nie mam szans. Jestem jak na razie nikim i o tym wiem.


- Patrik chodź już! -zawołał zdyszany Alex.


- Na co? -zapytałem.


- Na dzisiejszy mecz... Zapomniałeś? -powiedział zrezygnowany.


- Nie zapomniałem -wstałem.


Pożegnałem się z Ashley i poszedłem z Alexem na mecz. Było spoko nasza drużyna wygrywała. Zadania domowe i w ogóle oddałem w terminie. Każdy nauczyciel w szkole wiedział o mojej sytuacji. Wiedziałem jedno nigdy nie chce się zakochać, nawet w tej Ashley.

NiespełnionyWhere stories live. Discover now