2. Co ja wyprawiam?!

1.3K 104 157
                                    

 
Co ja wyprawiam do cholery!? Takie pytanie zadaje sobie od paru dobrych miesięcy. Kiedy dałem się całkowicie ponieść moim kocim instynktom? I dlaczego, gdy już przytulam się do Mahiru, czuję takie przyjemne ciepełko w środku kiedy mnie nie odtrąca, a nawet oddaje uścisk głaszcząc mnie po głowie?

- Mendokuse.

Szepnąłem do siebie siadając na podłodze i opierając się o łóżko. To zaczyna być męczące ale choć próbuję z całych sił to nie mogę się powstrzymać. Tym bardziej jak mój Eve rzadko co mi tego zabrania. Tak. Większą winę mogę z czystym sumieniem zwalić na niego. Bo gdyby nie był taki uległy i mnie odtrącał stanowczo jak należy to może bym był bardziej dawnym sobą. Zadowolony, z nawet mało męczących myśli, zmieniłem się w kotka i wgramoliłem na łóżko z planem zdrzemnięcia się. Kilka razy musiałem wstawać aby zmienić na lepsze pozycje i gdy już ją szczęśliwy odnalazłem to musiał się ktoś wredny trafić, by mi chamsko przerwał zasypianie. Dzwonek do drzwi. Radosne powitanie. Głośny dźwięk butów dwójki gości. Czy dzisiaj było jakieś porąbane święto dla ludzi odwiedzających? Bo ileż można gościć ludzi! Czy naprawdę Mahiru nie wystarczyli Misono z Lilly'm? Musiał jeszcze zgodzić się na tę parę, niepoprawnego Szekspira i agresywnego Aniołka? Przewróciłem oczami, gdy do środka wpadł mój młodszy brat.

- Wstawaj leniuchu! Twój brat przybył prosto z Francji.

- I tam zostać nie mogłeś? - Zamiałczałem, zostając podnoszony. - A chociaż przywiozłeś słodkie ślimaki w zamian za męczenie mnie?

- Musisz się z Licht'em przywitać - powiedział radośnie.

- Słone precle... Dawno nie jadłem.

- Witaj Kuro - przywitał się Licht ale ja miałem ważniejsze sprawy na mojej główce.

- No to chociaż małą bagiedkę? - Jęknąłem stając się człowiekiem. - Też nie? Co to była za wycieczka do miasta...

- Zakochanych! - Krzyknął Lawless, prawie doprowadzając mnie do utraty słuchu.

- O co tyle szumu z tą Francją? - Spytał Mahiru zapraszając do stołu. Heh, kłamał o tej dodatkowej porcji ramenu.

Jak przypomniałem sobie to zdarzenie sprzed kilkunastu minut to dreszcze przebiegły mi po plecach. Jak ja mogłem odmówić sobie porcji ramenu? No jak!? To wszystko przez chęć nie puszczania tego człowieka! Myśl, że miałbym go wtedy puścić była za straszna ale zostałem otrzeźwiony jego pytaniem czy jestem chory. Jestem. Na symptom kota, którego nie mogę zwalczyć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie pianista.

- Zaraz ci to wszystko wytłumaczę.

- Nie musisz! - Zawołał Servamp Chciwości. - Spójrzcie!

Pokazał nam swoją dłoń z rozczapierzonymi palcami. Na serdecznym błyszczał mały pierścionek z diamentem. Wampir szczerzył się niemiłosiernie gdy, jak się okazuje, jego narzeczony spalił buraka. Myślałem już, że to Lilly zaciągnie szybciej Misono do ołtarza niż Licht Hyde'a. Wyścig szczurów nadal trwa.

- Już rozumiem - szepnął Mahiru uśmiechając się do przyjaciół. - Gratuluję.

- Dziękuję - podziękował wampir. Licht skinął z lekkim uśmiechem. - Wiecie, ja się w ogóle nie spodziewałem, że Lichtan to zrobi. Aniołek zaprowadził mnie na wieżę Eiffla mówiąc mi, że chce pozwiedzać architekturę Paryża. Tam nikogo nie było oprócz nas. Co już wtedy było podejrzane. W którymś momencie zacząło grać pianino, a Aniołek uklękł i spytał czy chcę być jego mężem. Jasne, że się od razu zgodziłem! - Zakończył swoją jakże ciekawą historię, całując chłopaka w policzek. Ja natomiast rozmyśłałem tak tu namówić Mahiru do pogłaskania mnie. Niech to szlag!

Leniwa Miłość [W TRAKCIE POPRAWIANIA]Where stories live. Discover now