12

4.4K 299 259
                                    

    Od tamtej sytuacji z Jasonem, minęło już trochę czasu. Nie wiem, czy dwa tygodnie mogę tak nazwać...
Cieszę się, że nie miałam od tamtej pory żadnego kontaktu z nim. Z kimkolwiek... Do szkoły nie chodzę zbyt często. Moją wymówką w domu, jest słaby stan zdrowia jak i samopoczucia. Drugie jest akurat prawdą. Nie dawałam rady w szkolę. Nie byłam w stanie się na niczym skupić. W chwili, gdy słyszałam jakikolwiek krzyk bądź pisk, zbierało mi się na płacz. Nie miałam siły o tym myśleć. Nieznane mi dotąd utrapienie. Nie dawałam już rady. W domu nie było lepiej. Przebywanie samej, doprowadzało mnie do histerii. Bałam się, że sytuacja sie powtórzy. Że znowu będę widzieć tą kobietę cierpiącą. Może mi się zdawać, ale widziałam w jej oczach żal. Żal, że nic nie zrobiłam. Do tej pory mi się to śni.
   Jej wzrok... Rozszerzone źrenice. Cała w własnej krwi, czasami się nią nawet dławiła, gdy spływała jej z czoła i nosa. Krew mieszana z łzami. Staram się jak najwięcej spać, jednak to też nie do końca pomaga. Jednak pomaga mi Jeff. Nie potrafi pocieszać, co jest dla mnie zrozumiałe, bo nie był nigdy w takiej sytuacji, a raczej nie posiadał takiego podejścia. Poza tym każdy reaguje inaczej. Jednak przychodził. Siadał obok mnie i pytał jak się dzis czuje, jak się mam, co dziś ciekawego robiłam. I mimo, że odpowiedzi prawie zawsze były takie same, on się nie peszył. Przywykł do tego. Ja przywykłam za to do niego.
    I mimo, to dziwnie mi o tym mówić, polubiłam go w niesamowity sposób. Czasami jego obecność dawała mi chwilę... Wytchnienia. Nie na długo, jednak ta chwila pomagała mi. Jeff nie był obok mnie przez 24h jednak był. Czas spędzony z nim coraz bardziej mi pomagał i miałam coraz większe nadzieje, że niedługo będzie tak, jak dawniej.

   Jednak nie będzie. Wszystko się zmienia.

     W godzinie wieczornej usłyszałam pukanie w okno. Wiedziałam kto to jest. Było to dla mnie o wiele lepsze od drzwi. Nie miałam teraz tej niepewności, że ktoś wejdzie mi przez drzwi. Albo że ja mu je otworzę.
Jeff wszedł przez okno, niemal natychmiast je zamykając. Nadal nie wiem, jak to robi...
    Wydawał mi się dziwny. Od kilku dni taki jest.
Nie mógł nigdzie znaleźć sobie miejsca. Ciągle chodził po pokoju, natarczywie nad czymś myśląc. Ja usiadłam na łóżku, cierpliwie czekając na jego olśnienie.

- Chce ci coś powiedzieć. Tylko posłuchaj mnie do końca. Nie oceniaj za szybko. - westchnął głośno, kierując wzrok na widok zza okna - To wszystko... To był plan. Chciałem od dłuższego czasu tego spróbować. Chciałem zobaczyć, czy po zabiciu rodziny, coś mnie jeszcze ruszy. Co poczuję, gdy zabiję osobę, z którą będę miał dobry kontakt. Dlatego chciałem kogoś poznać.

    Nie byłam pewna, o co mu dokładnie chodzi. Czy chciał mnie zabić? Tak jak swoją rodzinę? To... To dlaczego nie zrobił tego wcześniej. Wraz z Jasonem. Może to Jeff go wtedy nasłał? Jednak po co to wszystko. Dlaczego się starał? Nie rozumiem tego.
Jednak było mi niezmiernie przykro. Naprawdę mi na nim zależało. Był i jest dla mnie ważny. Może nawet najważniejszy. Był gdy go potrzebowałam. Uratował mnie. Był moim bohaterem. A teraz? Teraz dowiaduje się, że to zaplanował. Miał prosty cel od początku. Może dziś właśnie go spełni. Dlatego mi to mówi.

    Jednak nie chciałam płakać. Wiedziałam od początku na co się piszę. Kim jest. Co może odemnie chcieć. Jednak brakowało mi kogoś. Kogoś takiego jak on.

- Ale to sie zmieniło. - kontynuował, wybijając mnie z tropu - Chciałem kogoś poznać. Poznałem ciebie. Nie potrafiłem tego docenić do pewnego momentu. Nie oceniałaś mnie. Rozumiałaś. Brakowało mi kogoś takiego, jak ty. Nigdy nie miałem tak ważnej dla mnie osoby. Miałem kilka okazji, na uśmiercenie cie. Nawet sobie nie wyobrażasz ile. Jednak coś mnie blokowało. Zawsze przy takim pomyślę, akurat na mnie patrzyłaś. Czułem, jakbyś wiedziała o tym wszystkim. Było mi wstyd. Wstyd, że chce coś zrobić takiej osobie jak ty. Zrobiłaś dla mnie wiele i chce ci powiedzieć tylko, że przez to jestem chyba w stanie przyznać się do tego, że zależy mi na tobie jak na nikim innym. [Imię], ja chyba cię kocham.

    Nie wiedziałam co powiedzieć. Naprawdę. Przed chwilą mówił, że chciał mnie zabić, a teraz wyznaje mi miłość! Jest kompletnie nie przewidywalny. To jest szaleńczo uroczę. Mimo wszystko, byłam trochę zmieszana, ale szczęśliwa.

- Umm, co zrobisz z tą świadomością? - zapytał, gdy nie odpowiadałam po dłuższej chwili.

    Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co.    
    Przymknęłam oczy, mając ochotę płakać ze szczęścia. Jednak nie czas na łzy.

- Będę żyć z świadomością, że mnie kochasz. - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się przy tym.

Spojrzał na mnie zaskoczony, bo chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Raczej oczekiwał prostej odpowiedzi, która wszysto rozstrzygnie.

- Czyli? - spojrzał na mnie wyczekująco.

Och, czy to nie jest oczywiste? To wszystko. Staranie się przezemnie, nawet w najgłupszych sprawach. Jak mógł tego nie zrozumieć?

- Mam podobnie do ciebie. Jeśli oczywiście nie żartujesz. - złapałam się za ramię, odwracając od niego wzrok.

Nie lubiłam mówić o uczuciach. Nienawidziłam tego. Miałam wrażenie, że zaraz ktoś wyjdzie i powie, że to wszystko było jednym wielkim żartem, a ja jestem jakaś naiwna i nienormalna.
Jednka czekałam. Czekałam na ten moment. Nic się nie działo. Świat się nie walił, a nawet nie burzył. Był taki jak zwykle. Choć teraz może trochę weselszy.

- W tym momencie nie był bym w stanie żartować. Myślałem, że zejdę na zawał, gdy nie odpowiadałaś.

Spojrzałam ponownie na niego. Mimo, że nigdy nie będzie należał do miss świata, to mojego serca zawsze. Nie przerażał mnie. Pierwszy raz od dawna widziałam w nim tą radość. Jednak także małe zwątpienie i niepewność.

Chciałam ją rozwiać. Za wszelką cenę. Wstałam z łóżka, niepewnie do niego podchodząc. Nie byłam pewna tego, co chce zrobić. Mimo, że był to zwykły gest, bałam się jak zareaguje. Czy zrobię coś źle. Nie odpowiedni moment, albo sytuacja. Choć nie wiem czy się da.
Biłam się z myślami, jednak przytuliłam go delikatnie, bojąc się, czy nie zrobię tego za mocno. Czy nie rozpadnie się przez moją nieuwagę.

Jednak to nie on się rozpadł.

Objął mnie jedną ręką, opierając swoją głowę o moją. Czułam, jakbym miała cały świat w ramionach. Nic innego, nie miało teraz znaczenia.
Jednak co dobre musi się kiedyś skończyć. Szkoda, że tak szybko.

Poczułam niesamowity ból w plecach. Szybko od niego odeszłam, jednak nie miałam siły stać, przez co upadłam. Chciałam krzyczeć z bólu, który dochodził z moich pleców. Dotknęłam miejsca, które wytwarzało to cierpienie, jednak nie wiedziałam skąd ten nagły ból. Wokół mnie zaczęło być coraz więcej krwi. Nie wiedziałam, że w innych miejscach także odczuwam ból. To znaczy, wiedziałam, ale najbardziej skupiłam się na jednej ranie. Tak, ranie. Miałam ją dosyc obszerną, sprawiającą mi niezmierny ból.

Nie wiedziałam skąd. Dlaczego mnie boli. Co się stało. Spojrzałam przed siebie i wszystko stało się jasne. Stał tam. Przedemną i wptrywał się we mnie z nożem w ręcę.
Znowu widziałam tą niepewność i zwątpienie. Zrozumiałam, że nie chodziło o nas. Chodziło o to, czy dokończyć to, co zaczął. Teraz to widzę.

- Skąd ten ból? - złapał się w miejscu, gdzie jest serce - Przejdzie. - mówił tak, jakby chciał się zapewnić w tym - Musi minąć...

Jednak nie skupiłam się na tym. Chciałam by to się skończyło. By ten ból minął. Ból, który tak czy siak odczuwała bym każdego dnia, gdybym przeżyła. To nie było draśnięcie. Zbyt duży ból i zbyt dużo krwi. Wiedziałam, że nie dam rady. Teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo kocham życie. Jak nie chce się z nim rozstawać.

Zaczęłam płakać. Jak nigdy. Chciałam przeżyć. Zobaczyć jeszcze rodziców, pójść na studia i do pracy. Mieć rodzinę i być szczęśliwą. Zobaczyć jeszcze Allenę, oraz... Jeffa. Nie wiem dlaczego. Jest pierwszą osobą, z którą chciałabym się jeszcze spotkać. Nawet po tym. Jednak to marzenia ściętej głowy.

Zaczęłam być bardzo senna. Wiedziałam, że to będzie najdłuższy sen w moim życiu, przynoszący ukojenie. Wieczne ukojenie. Jednak nie chciałam go. Chciałam żyć. Nie żyłam przez tyle lat. Teraz bym to zmieniłam. Gdybym miała jeszcze szansę.

Choć na to chyba za późno.

Zabójczy Żart - Jeff The Killer x ReaderWhere stories live. Discover now