•Rozdział 2•

Start from the beginning
                                    

As Shiratorizawy zastosował się do wskazówek wojskowego i ruszył na górę, gdzie stanął przed drzwiami i niepewnie zapukał. Kiedy nie usłyszał odpowiedzi, po prostu wszedł do środka. Zaalarmowany Miru od razu zerwał się na cztery łapy i zawarczał na Ushijime, więc ten zatrzymał się.

Wtedy też ujrzał ciebie śpiącą na łóżku, przygniecioną przez Yuke, oraz z jego szczeniaczkiem w objęciach. Nie ruszył się o krok, bo Miru był w każdej chwili gotowy do obrony. Yuka zaczęła cię lizać po uchu, by wzbudzić cię ze snu.

- Yuka...Przestań. - Burknęłaś, próbując na oślep odepchnąć psa - Zostaw.

Kiedy nie dała ci spokoju, uchyliłaś powieki i pierwszym co było dane ci zobaczyć, to twarz i sylwetka Wakatoshi'ego. Przestraszona odskoczyłaś do tyłu, przez co z hukiem spadłaś z łóżka.

- Nic ci nie jest? - Spytał, dalej stojąc we wcześniejszym miejscu.

- C-Co ty tutaj robisz? - Spytałaś zdezorientowana, podnosząc się.

- Zorientowałem się, że Yuki uciekł. Skoro ostatnio go znalazłaś, pomyślałem, że i tym razem do ciebie przyjdzie. - Wzruszył ramionami, patrząc na swojego psa.

Ten tylko bardziej zakopał się w twojej pościeli, a Yuka położyła się obok niego. Odchrząknęłaś, drapiąc się palcem po policzku.

- Padał deszcz, on był cały brudny to wzięłam go do domu i wykąpałam. Miałam zamiar ci go przynieść kiedy przestanie padać, a właśnie...Przyszedłeś tu w deszcz?

- Miałem parasol. Chciałem tylko wziąć psa i iść do domu, no i przy okazji podziękować za opiekę nad nim.

- Rozumiem... - Chciałaś coś dodać, jednak usłyszałaś grzmot.

Podeszłaś do okna i zobaczyłaś jak mocny wiatr targa drzewami, a niebo rozświetlają pioruny.

- Chyba jednak będzie lepiej, jeśli zostaniesz. - Mruknęłaś, trzymając zasłonkę i oglądając pioruny - Spacer w taką pogodę, w dodatku ze szczenięciem, nie jest najlepszym pomysłem.

- Jeśli to nie będzie problem.

- Oczywiście, że nie. Proszę, rozgość się. Masz może ochotę na coś do picia? - Spytałaś miło uśmiechając się do chłopaka.

- Herbatę, jeśli można.

- Zaczekaj tu, a ja zaraz wrócę. - Wyszłaś z pokoju w celu zrobienia herbaty, a Wakatoshi usiadł na dużym fotelu, który stał obok niedużej biblioteczki.

Zdołał także zauważyć dosyć pokaźnych rozmiarów komodę, na której wyeksponowane były puchary, dyplomy i innego rodzaju nagrody. Zainteresowany wstał i podszedł bliżej, jak później zdołał przeczytać, większość nagród była za tresurę psów. Jeden puchar był z dużą piłką do siatkówki, gdzie poniżej widniał napis wygranych mistrzostw krajowych przez Aoba Johsai. Owy puchar podarowali ci chłopcy, gdy dowiedzieli się, że zostałaś zmuszona do wyprowadzki. Oni nie chcąc dać ci zapomnieć o zawodach, w które miałaś zresztą bardzo duży wkład, podarowali ci wygrany puchar.

Wakatoshi dostrzegł także zdjęcie całej drużyny i ciebie, stojącą po ich środku. Wyglądałaś na naprawdę szczęśliwą, plus twoje dwa psy siedzące przed wami. Miru i Yuka robili nie tylko za wspaniałych psich przyjaciół, ale także za maskotki drużyny.

Robiąc herbatę w kuchni, oparłaś się o blat i patrzyłaś tępo w podłogę. Dalej nie mogłaś się pogodzić z przeprowadzką, przez którą musiałaś zostawić wszystkich swoich przyjaciół, a także porzucić klub siatkówki. Byłaś naprawdę dobrą i odpowiedzialną menagerką, którą chłopcy, aż nadto cenili. Chyba najbardziej załamany był Oikawa, który gdy tylko usłyszał o tym, że przenosisz się do Shiratorizawy, omal nie dostał zawału.

- Znowu się zawiesiłaś. - Spojrzałaś na swojego brata, który wyłączył palnik, gdyż czajnik już gwizdał.

- Przepraszam. - Odwróciłaś się i zalałaś dwie herbaty.

- Ten gościu co tutaj przyszedł... - Zaczął, siadając na krześle i biorąc do ręki jabłko - To twój chłopak?

Przez przypadek wylałaś gorącą wodę z czajnika na swoją dłoń, która była oparta o blat, syknęłaś i odłożyłaś szybko czajnik na swoje miejsce. Odkręciłaś zimną wodę z kranu i włożyłaś pod nią dłoń.

- Nie, no co ty...Znam go od wczoraj. - Mruknęłaś, czując ulgę, gdy zimna woda spotkała się z twoją poparzoną skórą.

- Dziwnie zareagowałaś. - Zaśmiał się, biorąc gryza owocu - Chyba coś jest na rzeczy. - Mruknął z pełną buzią.

- Daj spokój z tymi głupimi żartami, dobra? Poznałam go wczoraj, zgubił mu się pies, ja go znalazłam i mu go oddałam. Tyle. - Westchnęłaś, wyciągając dłoń spod bieżącej wody.

- Spokojnie, spokojnie. Nie musisz się tak szczegółowo tłumaczyć. - Posłałaś mu zirytowane spojrzenie.

- To nie ja sugeruje coś, co nigdy nie będzie miało miejsca. - Osłodziłaś herbatę.

- Oi, siostra. - Zerknęłaś na niego - Nigdy nie mów nigdy.

Złapałaś w dłoń łyżeczkę i cisnęłaś mu nią w twarz, na co się roześmiał.

*****************************************

*****************************************

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Brat Ai, Hayato Yamashita. Lat 20.

Be Mine || Ushijima Wakatoshi  x OCWhere stories live. Discover now