ROZDZIAŁ 9

1.2K 91 63
                                    

Tego dnia słońce zdaje się całkowicie chować za grubą warstwą chmur, które z pewnością nie zwiastują typowej dla tego państwa, pięknej pogody. Z tego właśnie powodu, zakochani w hiszpańskim słońcu turyści, decydują się podziwiać piękno miasta zza okien hotelowych pokoi. Są i tacy, którzy mimo niesprzyjającej pogody, nie rezygnują ze zwiedzania i delektują się urokami malowniczej Sevilli. Żadne z nich jednak, nie jest w stanie ukryć ogromnego zawodu, który maluje się na ich twarzach.

Tylko stali mieszkańcy zdają się tym zupełnie nie przejmować i bez większych emocji, zajmują się swoimi codziennymi obowiązkami. Bowiem w natłoku pracy, nie mają nawet czasu, aby zainteresować się tak błahą sprawą. Hiszpańskie, gorące słońce stało się dla nich szarą codziennością, która wstępując w odrobinę nużącą rutynę, przestała być czymś zachwycającym.

Nawet młoda Meksykanka z równie posępną miną, już kolejną godzinę tkwi przy zasypanym dokumentami biurku. Przyczyną jej okropnego humoru nie jest jednak pochmurna pogoda, a pamiętna kłótnia z Włochem, którą brunetka wbrew sobie wciąż wspomina. Była całkowicie pewna, że po kilku dniach zapomni o wszystkim, co miało wtedy miejsce, ale myliła się. Bowiem mija już drugi tydzień od ich niezwykle nieprzyjemnego spotkania, a ona nadal nie wyrzuciła go z głowy.

W ostatnim czasie widzieli się zaledwie kilka razy, mijając na firmowym korytarzu, a ich kontakt ograniczał się jedynie do ukradkowych spojrzeń, kierowanych w stronę drugiej osoby. Włoch co prawda spędzał w firmie dość sporo czasu, ale zajęty był wyłącznie sprawami dużego projektu, w którym brunetka z jego winy, nie brała udziału. I mimo, że dziewczynie z początku nie podobała się jego postawa, teraz była wdzięczna losowi za taki obrót wydarzeń. Może nie dostała oczekiwanej premii, ale przynajmniej nie musiała spędzać z nim tylu godzin, które z pewnością byłyby dla niej dużo większą męczarnią.

- Luna, masz chwilę? - w progu niewielkiego pomieszczenia pojawia się brązowooki Hiszpan, który zmęczony zachowaniem dziewczyny, postanawia w końcu z nią porozmawiać. Ma już dość krótkich i oszczędnych odpowiedzi, pod którymi młoda Meksykanka zręcznie ukrywa prawdziwy powód jej postawy. - Powinniśmy szczerze pogadać.

- Nie mam na to czasu. - odpowiada szybko, gdy dociera do niej powód jego nagłej wizyty. Bowiem po ostatnim razie, ma już serdecznie dość scen przy wszystkich współpracownikach, którzy tylko czekają na nową sensację. - Mam dużo pracy.

- Takimi wymówkami możesz spławić każdego, ale nie mnie. - mówi, krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej. Tym razem nie zamierza tak łatwo odpuścić.

- Naprawdę mam dużo pracy. - wzdycha, biorąc do ręki losowy plik kartek, leżący na blacie biurka. Spokojnie mogłaby pozwolić sobie na chwilę przerwy, ale z dwojga złego, zdecydowanie woli zająć się dokumentami. - Możesz zostawić mnie samą?

- Luna, przecież widzę, że potrzebujesz pomocy. - niemal szepcze, spoglądając prosto w jej zielone oczy, które w tej chwili nie wyrażają absolutnie nic. Brunet podchodzi bliżej niej i wzdychając ciężko, łapie obie jej dłonie. - Pozwól sobie pomóc.

- Żadne z was nie jest w stanie tego zrobić! Ani ty, ani Jazmin, ani nawet Ambar, dlatego zostawcie mnie wreszcie w spokoju! - podnosi głos i czym prędzej kieruje się w stronę wyjścia. Ma już dość ciągłych pytań i litości, której ze strony najlepszych przyjaciół, zdecydowanie nie potrzebuje. 

Z głośnym trzaskiem zamyka za sobą drzwi i zdenerwowana do granic możliwości, opuszcza budynek firmy. Nie myśląc o konsekwencjach swojego nierozważnego zachowania, kieruje się prosto przed siebie. Nie ma pojęcia, dokąd tak właściwie zamierza się udać, ale w tym momencie jest jej wszystko jedno. Chce po prostu znaleźć się jak najdalej od tego okropnego miejsca, w którym przez ostatnie tygodnie, nie przytrafiło jej się nic dobrego.

BABY | Lutteo - zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz