7. Ona umiera.

48 7 27
                                    

2 miesiące później ... 

Nathan wrócił do domu wczoraj w nocy. Jednak nic mu nie mówiłam a spotkać mieliśmy się następnego dnia czyli już dzisiaj.

Brzuch lekko się zaokrąglił przy moich ubraniach już jest lekko widoczny co skutkuje ogromnym problemem. Rachel za dwa tygodnie ma powitać na świecie swojego Synka Maxa. Z tego co wiem czuje się nad wymiar dobrze.

Chodziłam z kąta w kąt jak na szpilkach aby tylko się uspokoić ponieważ Nathan miał lada moment przyjechać a Louis poszedł Casey na plac zabaw.

Pukanie do drzwi ... Otworzyłam i znów ujrzałam jego. Uśmiech na twarzy nie schodził mu jednak to co mam zamiar mu powiedzieć na pewno go zedrze.

- Ty jesteś w ciąży , że tak przytyłaś ? - zaśmiał się.

Pokiwałam tylko głową aby zrozumiał dobitnie , że to prawda.

- O kurwa ... Z Louisem ? Co z nami ? - zapytał.

- To kurwa debilu twoje dziecko ! - podniosłam głos i zaczęłam płakać.

- C-co ? Jak to ? O fuck. - tylko tyle umiał powiedzieć.

- Trzeci miesiąc. - dodałam.

- Ja pierdole ... Nie Chloe , kocham cię i nie mam zamiaru tak tego zostawić. Coś wymyślimy. - powiedział po czym mnie przytulił.

- N-nie Nathan. Ja nie chcę. Nie chce tego z tobą dłużej ciągnąć. Nie będę niszczyć twojej rodziny i swojej przy okazji. Nie będę ! - powiedziałam.

- Co ? Jak to ? Nie zniszczysz mojej rodziny. Ani swojej. - on mnie kompletnie nie rozumiał.

- Nie. Ja wiem , że ty mnie nie kochasz a wykorzystujesz skoro jest już dziecko jakoś sobie poradzę. Mam Louisa i Casey. Poradzimy sobie. - powiedziałam patrząc mu prosto w oczy.

- Gdybym cię nie kochał nie planowałbym rozwodu. - Prychnął.

- C-co ?! Ty nie możesz ! - podniosłam głos.

- Owszem mogę. Jestem pewny , że Jess mnie zdradza skoro między mną a nią nic się nie dzieje. - prychnęłam na jego słowa. Zawsze się tak tłumaczył , że dana kobieta go zdradza a właściwie jest na odwrót.

- Przestań mnie zwodzić błagam ! - podniosłam głos.

- Kurwa kiedy zrozumiesz , że cię kocham ?!

- Nigdy tego nie zrozumiem bo sama się kurewsko mocno kocham. I dlatego nie mam zamiaru tego ciągnąć. Dla naszego bezpieczeństwa. - westchnęłam.

- Dlaczego gdy wreszcie cię odzyskałem znów mam cię stracić ? - zapytał a w moich oczach pojawiły się łzy.

Wiedziałam , że musiałam to zakończyć mimo iż będę cierpieć. Jednak coś mi mowi , że wcale nie będę żałować tej decyzji bo ona jedyna jest słuszna.

Spojrzałam mu prosto w oczy jednak łzy i tak wypłynęły.

- Straciłeś mnie już wiele lat temu. - powiedziałam.

Nathan nic nie powiedział jedynie mnie pocałował i wyszedł z mojego mieszkania.

Czułam się jak suka.
Jednak nie mogłam płakać ponieważ chwilę później wrócił Louis i Casey.

A do mnie zadzwonił Frank.

- Hejo Frank co tam ? - powiedziałam upijając łyk herbaty.

- R-rachel. Ona ... Rodzi. Przyjedź do szpitala potem ci wyjaśnie. - powiedział po czym się rozłączył.

Położyłam telefon i jak najszybciej uszykowałam się do wyjścia.
Powiedziałam wszystko Louisowi i wyszłam z domu kompletnie nie przejmując się z tym co się niedawno wydarzyło.

Po jakimś czasie siedziałam już z Frankiem w szpitalnej poczekalni.

- Co się dokładnie stało ? Mów. - powiedziałam.

- No kurwa nie wiem. N-nagle zaczęła strasznie krzyczeć dobrze , że dzieci są u jej rodziców. Potem zemdlała a pogotowie stwierdziło , że zaczęła rodzić i ją zabrali. A teraz od godziny nikt mi nic nie mówi. - odpowiedział przeczesując dłońmi włosy.

- Boże żeby tylko wszystko było z nią dobrze. - westchnęłam.

Nie wiedziałam co się z nią dzieje. Ale od dłuższego czasu czuła się fantastycznie. Wręcz cudownie. Promieniała uśmiechała się śmiała wszystko było idealnie.

Jednak czy możliwe , że Rachel umrze ?

// Kilka Godzin Później ... // 

Zasypiałam na ramieniu Franka jednak wiedziałam , że muszę być silna dla Rachel. Lekko otworzyłam oczy a z sali wyszedł lekarz w całym zakrwawionym kitlu.

- I Co ? - wstałam a Frank razem ze mną.

- Które z państwa jest rodziną ? - zapytał lekarz.

- Ja siostra on mąż. - odpowiedziałam a lekarz nieznacznie pokiwał głową.

- A więc pani Rachel straciła bardzo dużo krwi ... - westchnął.

- Ale co z dzieckiem ?! - Frank podniósł głos na mężczyznę.

- Pana córka i syn urodzili się całkowicie zdrowi. - uśmiechnął się a moja mina przypominała rozjechanie koparką.

- C-co ? Że jak ? Córka i Syn ? - Frank zbladł.

- Tak dziewczynka i chłopiec bliźniacy choć nie z jednej daty córka została poczęta później o sześć tygodni niż chłopiec dlatego usg mogło tego nie wykazywać. - odpowiedział.

Mimo iż powinnam się cieszyć z tego , że Rachel urodziła bliźniaki to tak miałam je gdzieś ponieważ teraz liczyło się dla mnie życie mojej przyjaciółki.

- O kurwa. - Frank usiadł.

- Ale co z Rachel ? - zapytałam.

- Pani Bowers nie miała tyle szczęścia co dzieci. Traciliśmy ją aż dwa razy jednak za każdym razem wracała aczkolwiek poród musieliśmy wywołać ponieważ panienka miała guza w brzuchu to i tak cud , że te dzieci w pełni się rozwinęły. Natomiast teraz te godziny będą dla niej decydujące i wszystko zależy od tego czy naprawdę chce żyć. - powiedział patrząc się na nas.

- J-ja. Ona jest przytomna ? - zapytałam.

- Nie. I pewnie jeszcze długo nie będzie. Jak już mówiłem tutaj decydują godziny. - odpowiedział.

- Czyli w skrócie ona umiera. Tak doktorze ? - zapytał Frank ze łzami w oczach.

- Niestety. - pokiwał głową po czym odszedł w swoją stronę.

Usiadłam na krzesło i zaczęłam płakać moja przyjaciółka umierała i nawet nie wie , że urodziła zdrowe dzieciątka.

Z sali wyszła pielęgniarka. Stanęła obok mnie.

- Czy pani jest Chloe Black ? - zapytała.

- Tak. O co chodzi ? - zapytałam.

- Musi pani nadać imiona dla dzieci ponieważ pani Bowers przed operacją panią do tego upoważniła proszę za mną. - szła w jakąś stronę a ja za nią.

Frank naprawdę nie był w stanie normalnie funkcjonować.

Po chwili byłam w sali gdzie były dzieciątka. Pielęgniarka zaprowadziła mnie do dzieci Rachel. Chłopiec wyglądał lepiej od dziewczynki. Był bardziej żywszy.

- Więc jakie imiona pani nadaje ? - zapytała trzymając w dłoni kartę urodzenia.

- Um ... Dla chłopca Max a dla dziewczynki Iris. - odpowiedziałam. 

Wiedziałam , że Rachel zawsze chciała mieć córeczkę Iris tak też zrobiłam.

Miałam tylko nadzieję , że te dzieci poznają mamę i na odwrót.





I Still Love You - Life is Strange Story. حيث تعيش القصص. اكتشف الآن