Podsumujmy "Oszukanych"

47 7 6
                                    

"Star Wars. The Old Republic: Oszukani"

• druga część serii "The Old Republic"
• kanoniczność: legendy
• autor: Paul S. Kemp
• pierwsze wydanie: 22 marca 2011 roku
• czas akcji: 3653 BBY

Zacznijmy od tego, że powieść powstała na podstawie zwiastunu do gry "Star Wars: The Old Republic" pod tytułem "Deceived" (w mediach ⬆️). Dlatego pierwsza część zawiera naprawdę genialną adaptacje filmiku. Rozbudowane opisy uczuć postaci, dynamiczny obraz walki, dodanie ciekawych wątków i przedstawienia epizodycznych bohaterów. Niesamowicie dobrze się to czyta!
Dalej akcja dzieje się wokół trzech (momentami czterech) głównych bohaterów, których ścieżki finalnie łączą się. Każda z tych postaci jest w jakiś sposób wyjątkowa, wychodzącą poza schemat. Dajmy na to taki Zeerid Korr. Jest przemytnikiem. Co pierwsze nasuwa się nam na myśl - zły gość. Jednak właśnie tak nie jest. Zeerid ma małą niepełnosprawną córeczkę i jego największym marzeniem jest kupić jej nowoczesny repulsorowy wózek inwalidzki. Następna jest Jedi - Aryn Leneer, która według stereotypów powinna wyzbyć się uczuć i panować nad swoimi emocjami. Również tu możemy się zaskoczyć, ponieważ kobieta po śmierci swojego mistrza postanawia odejść od zakonu i dokonać zemsty na mordercy. Owym mordercą jest nasza kolejna postać - Darth Malgus. Z pozoru bezwzględny, okrutny i nieokrzesany jak na Sitha przystało. Ma jednak słabości. Słabości do Twi'lekanki - wcieleniu kobiecego wdzięku i naiwność.
Mając na pokładzie takie niebanalne osobistości przejdziemy do zarysu fabuły.
Całość skupia się wokół wątku Grabieży Courusant. Zeerid przy okazji przemytu syntyprzyprawy na okupowaną przez Imperium planetę zawozi tam Aryn, która musi zmierzyć się z Malgusem, ale też ze swoją przeszłością i samą sobą. Każdy przybył na Courusant, by coś lub kogoś zdobyć. I to czy im się to uda, dowiecie się sami, czytając książkę :P
Podsumowując powieść jest naprawdę dobra. Może trochę krótka, ale dłuższe przeciąganie akcji wyszłoby tylko na niekorzyść. Po dłuższym zastanowieniu nic mi się nie podobało. Nawet Eleena, która na początku była dość irytująca, na końcu dostała swoje pięć minut. Warto zapoznać się z książką choćby dla zaskakującego zakończenia i fantastycznego epilogu.

To chyba tyle ma temat i gorrrąco zapraszam do obejrzenia zwiastunu, który (nawiasem mówiąc) jest majstersztykiem.

Kopa z naddatkiem newsów, ciekawostek i przemyśleń • Star WarsWhere stories live. Discover now