- Anne, przestań maltretować młodych i wpuść ich do środka. - w korytarzu pojawił się tęgi mężczyzna z przyjaznym uśmiechem na ustach. - Na pewno są głodni.

- Wejdźcie. - uśmiechnęła się promiennie, wpuszczając nas. - Obiad już czeka na stole.

Poszliśmy w ślady gospodarzy i weszliśmy do jadalni. Stół był już nakryty, a jedzenie gotowe do spożycia. Harry odsunął dla mnie krzesło, zapewne nie chciał wyjść na jaskiniowca. Leon zajął miejsce po mojej prawej stronie, a Harry po lewej. Naprzeciwko mnie siedział Robin, a obok niego Anne, która natychmiast zaczęła nakładać każdemu po kawałku pieczeni. 

- Chcesz jeszcze troszkę ziemniaków? - zapytała, patrząc na mnie z uśmiechem.

- Nie, dziękuję. Jestem już pełna. - na potwierdzenie tych słów, poklepałam się po brzuchu.

- Jesteś taką chudzinką. Mam nadzieję, że jej nie głodzisz, Harry. 

- Je więcej niż ja! - mruknął.

- A nie wygląda. - zauważyła, mierząc syna uważnym spojrzeniem. - Co ci się stało pod okiem? Uderzyłeś się o coś? Tyle raz ci mówiłam, że masz uważać. Kiedy był jeszcze dzieckiem, to ciągle się gdzieś przewracał. Potrafił się potknąć nawet o powietrze i chodził później taki poobijany. Aż cud, że nie zainteresowali się nami jacyś ludzie z opieki społecznej. A później jako nastolatek, też ciągle był w siniakach. Ale to już od bicia. Co ja z tym chłopcem miałam.

Posiłek minął w atmosferze przyjemnych rozmów i żartów. Harry razem z Leonem i Robinem, grali teraz na ogródku w piłkę podczas gdy ja i Anne siedziałyśmy na tarasie jedząc ciasto i pijąc kawę. 

- Jesteś wspaniałą osobą. - Anne odłożyła filiżankę i chwyciła moją dłoń. - Dziękuję za to, że pomogłaś Harry'emu w opiece nad Leonem. Nie wiem, czy dałby sobie bez ciebie rady. 

- Taka moja praca. Dosłownie. - zaśmiałyśmy się. Próbowałam ukryć jak bardzo wzruszyły mnie jej słowa. - Ale sądzę, że Harry doskonale dałby sobie radę. Jest świetnym materiałem na ojca. 

- To prawda! - przytaknęła. - Kiedy był mały, wręcz uwielbiał wozić lalki Gemmy i jej koleżanek w wózkach. - zaśmiałam się, próbując sobie to wyobrazić. - Generalnie jako dziecko był bardzo - zawiesiła głos, szukając odpowiedniego słowa. - dziewczęcy. Uwielbiał kiedy Gemma z koleżankami malowały go i czesały. Przez długi okres czasu myślałam, ze będzie no wiesz...zniewieściały. Poczekaj, mam nawet zdjęcia! - pod czas kiedy ona poszła po fotografie ja  przyjrzałam się Harry'emu, który teraz tanecznym krokiem podbiegał do bramki. Gdy wróciła, podała mi zdjęcie przedstawiające Harry'ego przebranego w strój księżniczki, albo wróżki, biorąc pod uwagę skrzydełka przyczepione do jego pleców. - Ale kiedy Robin się do nas wprowadził i zaczął brać go na mecze i do warsztatu w którym pracuje, okazało się że brakowało mu po prostu męskiej ręki. Chociaż z dwojga złego, nie wiem co lepsze, bo później miał tendencję do wdawania się w bójki i wpadania w kłopoty. Nie było tygodnia bez telefonu ze szkoły.

Zajęta śmianiem się, nie zauważyłam kiedy Harry odebrał z moich rąk fotografię. Jego twarz zrobiła się cała czerwona. 

- Serio, Mamo?! - jęknął, opadając na miejsce obok mnie. - Cokolwiek ci powiedziała, wiedź że zostałem do tego zmuszony! 

- Nie prawda! Uwielbiałeś to! - sprzeciwiła się Anne, kładąc rękę na ramieniu swojego męża. - To nic złego, że mały chłopiec brał przykład ze starszej siostry.

- Przestań, nawet o tym nie mów! - jęknął, chowając twarz. - I dlatego tak rzadko poznajesz moje dziewczyny.

- Wszystkie były do dupy. - mruknęła, wywołując szok na twarzy Harry'ego. - Czego przykładem była twoja śmieszna narzeczona. Dobrze że nie spotkałam jej ponownie, bo wytargałabym jej wszystkie platynowe kudły! 

- Ona nie miała platynowych włosów mamo. 

- A powinna! - warknęła i odwróciła się w moją stronę. - Była prze paskudną osobą! Harry ci o niej opowiadał?

- Tak. - przytaknęłam, biorąc łyk kawy ze swojej filiżanki. 

- Nie rozmawiajmy już o tym, bo mi ciśnienie skacze. - westchnęła, przykładając rękę do serca. Robin uśmiechał się, zapewne rozbawiony zażenowaniem wymalowanym na twarzy pasierba. - Leonku, może zjesz trochę ciasta kochanie. Jesteś taki chudziutki. Czy ty go w ogóle karmisz Harry? 

- Mamo, oczywiście że go karmię. - Harry wywrócił oczami. 

- To dobrze, może ma przemianę materii jak ty. - mruknęła. - Harry w dzieciństwie zjadł i niemal od razu to wydalał.

- Boże, mamo! - Harry zakrył twarz, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- Był uroczym bobaskiem, ale przewijanie go było katorgą! - niezrażona niechęcią syna, kontynuowała. - Był też niesamowicie ruchliwy. Gdybyś tylko widziała co trzeba było zrobić, żeby usiedział w miejscu. Poczekaj, mam jeszcze kilka zdjęć...

-NIE! - Harry wstał gwałtownie, przerywając wypowiedź swojej rodzicielki. - Żadnych więcej zdjęć.


Hej hej hej! Jak zapewne wiecie (pisze to pod każdym rozdziałem XD) jeszcze troszkę i koniec UH, a do tego zaczynają się też wakacje i dlatego mam do was pytanie. Wolicie opowiadanie o:
a) sławnym Harrym
b) Harrym chodzącym do szkoły

c) o Justinie (nie sławnym) 
I czy wgl ktoś chce jakieś inne opowiadanie XD 
Do tego, zmieniłam okładkę (jak tylko zobaczyłam to zdjęcie [po boku] od razu pomyślałam o tym ff i postanowiłam że chce je mieć na okładce XD) 

Plus! Jeśli lubicie 5sos, to może polubicie również opowiadanie @heskimos - http://www.wattpad.com/story/16765071-buddies

http://uncle-harry-ff.blogspot.com/

ask//snapchat : carmellkowelove ZAPRASZAM
Twitter @noellkid

Do następnego xoxo

Uncle HarryWhere stories live. Discover now