Jesteś teraz na mojej łasce.....

2.6K 147 68
                                    

Weszliśmy do pokoju. Przy jednej ścianie stało moje łóżko a przy drugiej dostawione dla Lokiego.
- Tu jest twoje- powiedziałam i wskazałam na jedno łóżko.
- Myślałem że będziemy spać razem- powiedział i łobuziarsko się do mnie uśmiechnął.
- No niestety nie....- westchnęłam i oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co was tak śmieszy?- spytał Steve. wchodząc do naszego pokoju.- Zresztą nie ważne,nie po to tu przyszedłem.....- dodał i podszedł bliżej nas.
- Co się stało?- spytałam i spojżałam na niego
- Loki, jeżeli cokolwiek jej zrobisz to przysięgam że własnoręcznie cię zabiję!- pogroził mu poczym uśmiechnął się do mnie. Spojżalam na niego po czym mocno go przytuliłam.
- Jeżeli się go boisz to mogę z wami spać- zaproponował Steve.
- Obejdzie się- warknął Loki
- Nie ciebie się pytam!- syknął Steav poczym popatrzył na mnie. Widziałam w jego oczach troskę. Steav zawsze bardzo o mnie dbał.
- Chyba dam radę.....Loki obiecał że nic mi nie zrobi, a ja.....wierzę mu.- powiedziałam patrząc w podłogę.
- Jemu nie można ufać- wtrącił Rogers.
- Nie znam go za dobrze i sama muszę sobie o nim wyrobić zdanie.
- No dobrze, ale pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć- odparł i lekko się do mnie uśmiechnął.
- Wiem, dziękuję- odwzajemniłam uśmiech.
- To ja będę już iść- zaczął mówić podchodząc do dzwi- Tylko pamiętaj, tkniesz ją to po tobie- skierował to do Lokiego
- Przecież obiecałem że nic jej nie zrobię- rzachnał się bożek.
- No i tak ma zostać!- odpowiedział mu Kapitan po czym wyszedł zostawiając mnie samego z Lokim.
- To co robimy?- spytał Loki.
- Możemy iść do parku na spacer ale nie wiem czy tamci się puszczą- zauważyłam
- To ich spytaj
- No dobra, to ty tu siedź i niczego nie zepsuje ani nic z tych rzeczy- zaśmiałam się poszłam w kierunku drzwi.
- Nie będziesz mi rozkazywać!- warknał bożek
- Spokojnie, zresztą jesteś teraz na mojej łasce.- zauważyłam szybko i lekko się do niego uśmiechnęłam.
- Uważaj sobie- zagroził mi podchodząc do mnie
- Na co mam uważać? Przecież mnie nie zabijesz.....
- Na mój gniew! To że jesteś kobietą to o niczym nie świadczy!- wrzasnął będąc metr odemnie.
- Zapomniałeś dodać że jestem PIĘKNĄ kobiętą- zaśmiała się
- Nie zaprzeczam, natomiast....
- Nie kończ....- przerwałam mu
- Nie przerywaj mi więcej! Zapomniałaś że jestem bogiem?!- wrzasnął
- Nigdy nie zapomniałam. Loki, ustalmy coś.....jesteś tym sobie bogiem ale jak na razie jesteś w Stark-Tower pod moimi......dajmy na to "rozkazami" więc to ja tutaj jakby "rządzę". A teraz wybacz ale ja z chęcią bym jednak poszła do tego parku....- odparłam i wyszłam szybko z pokoju.

*Pozycja Lokiego*
Mary wyszła z pokoju zostawiając mnie tutaj samego......*jak ta kobieta mnie denerwuje! Na za dużo sobie pozwala!*

*Już normalnie (pozycja Mary)*
Szłam korytarzem. Doszłam do salonu i zaczęłam szukać Tonego.
- Tony? Gdzie jesteś?
- Tutaj!- krzyknął i wyszedł z kuchni.
- Mogę iść z Lokim do parku?- spytałam go
- Wsumie to przyda mu się trochę świeżego powietrza- odparł na co oboje się zasmialiśmy- Tylko wróćcie tu oboje- dodał już z powagą.
- Dobrze, będę go ciągle za rączkę trzymać- odparłam i poszła w kierunku pokoju.
- A rób co chcesz! Tylko chcę go tu mieć z powrotem!

- Możemy iść!- krzyknęłam wchodząc do pokoju. Zaczęłam się rozglądać dookoła siebie bo nie zastałam bożka.- Loki? Gdzie ty jesteś?- zaczęłam krzycześ trochę spanikowana.
- Za tobą kobieto- wysyczał mi do ucha. Szybko podskoczyłam i odwróciłam się do niego...
- Nie rób mi tak!
- Nieczgo nie obiecuję.
- Tak jak mówiłam, możemy iść tylko przyżeknij mi tu i teraz że mi nie uciekniesz.
- Przyżekam.....chociaż kusisz.....- odparł śmiechem- Gdybym uciekł ci przebierańcy prawdopodobnie szybko by mnie namieżyli i złapali....co za tym idzie zabili by mnie wkońcu.....więc nie mam co ryzykować- dodał patrząc w okno.
- No i słusznie- szepnęłam- No dobra, to chodźmy- wyszliśmy z pokoju i poszliśmy do windy. Ciągle czułam jego wzrok na sobie.
- Długo będziesz mnie tak niańczyć?- spytał kiedy jechaliśmy windą
- Nie wiem, to chyba zależy od tego czy się chociaż trochę zmienisz i czy będziesz "grzeczny"- zaśmiałam się
- I potem już cię nie zobaczę?- spytał
- No chyba nie- odparłam- ale tęsknić nie będę- dodałam szeptem
- To się jeszcze okaże- odparł też szeptem. Chciałam o coś jeszcze zapytać ale w tym momencie winda się otworzyła i oboje wyszliśmy na dwór.
Dochodząc do parku zauważyłam że Loki skręca w jakaś alejkę.
- O nie, nie, nie!- krzyknęłam i szybko do niego podbiegłam łapiąc go za rękę i ciągnąć w swoją stronę- Coś mi obiecałeś, nie? Pozatym lody to w tamtą stronę- pokzałamu mu głową- Jeśli mi obiecasz że już nie będziesz kombinował to cię puszczę- odparłam i pokazałam mu nasze złączone dłonie.
- Niczego nie obecuję- odparł i lekko się do mnie uśmiechnął na co lekko się zarumieniłam
*Jezu.....jak on na mnie działa!*
- No to niestety muszę cię trzymać- odparłam i ruszyłam w kierunku lodziarni ciągnąć bożka za sobą.
- Mi tam to nie przeszkadza- stwierdził i dorównał mi kroku.
Doszliśmy do lodziarni i zamówiliśmy sobie lody. Ja jak zwykle same sorbety a Lokiemu wzięłam jakieś czekoladowe. Stwierdziłam że możemy usiąść na ławce między drzewami. Szybko taką znaleźliśmy w parku i usiedliśmy.
Po około 10 minutach od zjedzenia przeszły mnie dreszcze bo robiło się coraz zimniej. Loki tylko spojżł na mnie poczym zdjął z siebie kurtko-pelerynę i przykrył mnie nią. Chciałam coś powiedzieć ale mnie wyprzedził
- Nie chcę byś się rozchorowała
- Martwisz się o mnie?- zdziwiłam się. Sądziłam że ktoś taki nie ma uczuć.
- Jak widać...- odparł

Siedzieliśmy tak przez dobra godzinę. Była 18:00. Nagle zadzwonił mój telefon.
- To ja Tony! Gdzie ty, znaczy wy jesteście?- spytał spanikowany gdy tylko odebrałam.
- W parku na ławce, a coś się stało?
- Nie ma was od 2 godzin! Inaczej się umawialiśmy!
- Z tego co pamiętam to nie mówiłam o której wrócimy.....no ale nie ważne. O co chodzi?- spytałam
- Nic ci nie zrobił?- spytał przejęty
- Ale kto i co miał mi zrobić?- zdziwiłam się. Kątem oka zauważyłam że Loki się wszystkiemu przysłuchuje.
- Loki!- krzyknął mi w słuchawkę Tony.
- Nie krzycz, Loki mi nic nie zrobił. Zaraz będziemy wracać- uspokoiłam go.
- No dobrze- powiedział już spokojniej- To wracajcie, pa!- dodał i rozłączył się.
Schowałam telefon do kieszeni i spytałam Lokiego
- To wracamy?
- Tak...- odparł i oboje wstaliśmy z ławki. Tym razem wybrałam drogę przez parku( trochę dłuższą) bo chciała chwilę z nim pogadać.
- Opowiedź mi coś o sobie- zaczęłam
- O to samo chciałem prosić ciebie- odparł i spojżał na mnie.
- No to ja już wiesz, mam na imię Mary. Odkąd skończyłam 15 lat moi rodzice nie żyją i od tamtego czasu mieszkam u Starka.- na same wspomnienia o rodzicach lekko się usmiechnęłam- Stark był dobrym przyjacielem moich rodziców dlatego się mną zaopiekował. Jest dla mnie jak wujek. Mam 19 lat a za 2 dni kończę 20 lat- powiedziałam i dodałam szeptem- stara już jestem....
- Oj, nie starsza odmnie- powiedział
- No a ty? Odpowiedź mi coś o sobie
- Jestem Loki Laufeyson, moja matka to jakaś Asgardka a mój ojciec to Król Lodowych Olbrzymów- odprał po czym dalej kontynuował- Ale Odyn, były król Asgardu przygarnął mnie i od tamtego czasu zajmowała się mną Frigga która jest mi jak moja prawdziwa matka. Jak już wiesz ten przygłup- Thor to mój brat.
- No....też za nim nie przepadam- zaśmiała się- Ale dlaczego powiedziałeś że "Odyn BYŁY król"?- zdziwiłam się
- Umarł- odparł i zaśmiał się
- Przecież był dla ciebie jak ojciec to czemu się śmiejesz?
- Nie był nigdy moim ojcem! Friggę też ciężko jest mi nazwać moją matką ale ona jako jedyna nie faworyzowała Thor- warknął
- No a ile masz lat?
- Coś koło 900- odparł.
- Ile?!- krzyknęłam z niedowierzanie.
- Jestem bogiem kobieto! My jesteśmy nieśmiertelni!- krzyknął.
- No tak, zapomniałam....

Szliśmy przez park kiedy nagle Loki się odezwał.
- Co chcesz na urodziny?- zaczął i spojrzał na mnie.
- Od ciebie? A chcesz mi coś dać?- zdziwiłam się.
- Wiesz....skoro kończysz już 20 lat, i jesteś już pełnoletnia.....to mogę dać ci trochę inny prezent- odparł i lekko się do mnie uśmiechnął.
- Nawet o tym nie myśl!- krzyknęłam trochę nie dowieżajac co on mi zaproponował ale zaraz potem wybuchnęła śmiechem co szybko bożek odwzajemnił. *nie jest aż taki zły jak mnie wszyscy przestrzegali*

Pierwsza//LOKIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz