Rozdział 5

445 21 6
                                    


Dziś chcem  zabrać Asie na plażę i chcę jej to powiedzieć, japierdziele!  Bardzo się denerwuje! 

- Asia?

- Cio?

- Masz dziś czas?

- Tak a co?

- Bo chciałbym cie zabrać na plażę

(Oczami Asi)

Co? ! On chce mnie zabrać na randkę?!
Nie wierzę!

- To jak?

- Tak!!!!  Em znaczy tak. - Jaka ja głupia bosz.

- Okej to o 17 będę po ciebie.

- Okej .

- Dobra ja jadę do domu papa do 17.

- Papa.

No i poszedł mam jeszcze 2 godziny,  idę się szykować. Ubrałam czerwoną sukienkę , włosy rozpuściłam a makijaż zrobiłam letki.Dobra  ile jeszcze mam czasu?  20 minut okej to sobie coś poglądam.

(20 minut później)

Jedziemy już na tą plażę nie mogę się doczekać!  Jesteśmy wow ale tu pięknie!

- I jak podoba się?

- Tak!  Jest tu bardzo pięknie

Michał złapał mnie za ręce i spojrzał w oczy,  powiem szczerze zdziwiłam się że to zrobił ale nie narzekam, tylko się nie rumień!

- Asia mam do ciebie bardzo ważne pytanie....

Widać było że się stresuje,  ale czemu?  Ja tu Zara umre!

- Słucham?

- Czy.... 

I wtedy telefon Michała zaczął  dzwonić. Michał przeklnoł coś pod nosem i odebrał.
Słyszałam tylko jak mówi,  halo?  , kto mówi?, tak to ja , co?!, ale jak to?, dobrze zaraz będę.

- Musimy jechać do szpitala...

- Co?  Czemu? - bardzo się zdziwiłam

- Moi rodzicie mieli wypadek.. - powiedział smutno.

- O boże.

Nie wiedziałam co powiedzieć jak najszybciej poszliśmy w strone auta i pojechaliśmy do szpitala gdzie leżeli jego rodzice. Wyglądał jak by miał się zaraz popłakać, boże Asia!  Jaka ty głupia!  Każdy by tak wyglądał jak by się dowiedział o wypatku swoich rodziców!
Zastanawia mnie jedno,  co on chciał mi powiedzieć na plaży?  Nie wiem ale to mnie bardzo ciekawi.

(W szpitalu)

Gdy weszliśmy do szpitala Michał od razu pobiegł do recepcji spytał się gdzie leżą jego rodzice,  okazało się że mają teraz operację. Poszliśmy pod salę operacyjną i czekaliśmy.

(1 godzinę później)

Z sali wyszedł lekarz Michał podszedł do niego i się pytał co się stało.

( Oczamy Michała)

Bardzo się bałem o moich rodziców gdy wyszedł lekarz podeszłem do niego i się spytałem czy wszystko dobrze.

- Em dzień dobry to pan do mnie dzwonił?

- Em tak Michał Rychlik zgadza się?

- Tak,  co z moimi rodzicami? - Spytałem z nadzieją że jest dobrze.

- Michał bardzo mi przykro ale twoich rodziców nie udało się uratować...  Mieli bardzo poważny wypadek,  twój tata zasłabł za kierownicą i na dodatek uderzył w nich tir ,  uderzenie było tak mocne że twój tata walnął głową w okno a twoja mama siedział po stronie gdzie walnął tir. Bardzo mi przykro. - powiedział smutno.

Nie mogę uwierzyć moi...  Rodzice... Oni...  Nie żyją! 

- Dziękuję,  ze pan mi powiedział dowidzenia...

(Oczami Asi)

Nie mogę uwierzyć Michała rodzice nie żyją , co on tera musi przeżywać....
Co on takiego zrobił?

- Michał, będzie dobrze...

-Jak ma być dobrze?!!  Moi rodzicie nie żyją i kurwa jak ma być dobrze?!
Bardzo się zdziwiłam że się tak uniósł ja tylko chciałam dobrze... 

- Przepraszam cię,  ale ja ...
Nie dokończył bo się rozkleił.

- O jeju chodź tu.

Przytuliłam go i pocałowałam w czoło, boże biedny ja nie chce żeby on tak cierpiał.
- No już dobrze,  już nie płacz, jedziemy do domu ?

- Tak chodź...

Wyszliśmy z tego szpitala i udaliśmy się do jego samochodu.

- Michał może ja poprowadzę ty nie jesteś w stanie ,co?

- No okej.

Wsiedliśmy i pojechaliśmy do mojego domu.
______________________________________
WTF?!  Co ja tu napisałam?  XD do jutraa moje mulciaki!  💟

Zawsze przy tobie (M.R) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz