35

3.7K 233 33
                                    


Pov Paula

- Odegrać się na Stylesie - to brzmiało naprawdę źle. Znałam już dobrze Zayna i doskonale wiedziałam, że potrafił być bardzo nieprzewidywalny, a teraz jeszcze wyglądał na dość zdesperowanego. To nie było dobre połączenie.

- Powinieneś więc przyjść jak on był w domu. Teraz go nie ma - zakomunikowałam mu i usiadłam na kanapie. Nie czułam się na siłach dalej stać.

- Wiem, zdaje sobie także sprawe z tego, że w bezpośredniej konfrontacji z nim nie miałbym najmniejszych szans. Chce inaczej się na nim zemścić - to co do mnie mówił nie wróżyło dla mnie nic dobrego. W końcu to przeze mnie najłatwiej zranić Harrry'ego.

- A jak? - Spytałam dla pewności.

- Zabiorę mu ciebie i jego dziecko. Mam nadzieje, że oszaleje z niepokoju - nie miałam pojęcia co powiedzieć by odwieźć go od tego idiotycznego pomysłu.

- Nie rób tego - poprosiłam go. - Ostatnio jak myślał, że od niego uciekłam to prawie mnie zabił. Teraz pewnie już by mnie nie oszczędził - próbowałam wpłynąć na jego uczucia. Przecież byłam jego siostrą i musiał odczuwać względem mnie jakieś emocje.

- Właśnie dlatego powinnaś sama chcieć od niego odejść. Będzie ci lepiej bez niego - zapewnił mnie. Był bardzo zdecydowany.

- Pomyśl o moim dziecku, ona potrzebuje ojca!

- Lepiej mu będzie bez takiego ojca. Nasza matka popełniła przez niego samobójstwo - no i kolejny cios spadł na moje serce. Moja mama umarła.

W moich oczach samoistnie pojawiły się łzy, zrobiło mi się tak ciężko.

- Kiedy to się stało? - Spytałam drżącym głosem. Ze wszystkich sił starałam się by nie wybuchnąć płaczem.

- Dwa tygodnie temu. Zakradła się do pokoju z lekami i przedawkowała jakieś lekarstwa.

- Nie wierzę - pokręciłam przecząco głową. Tak bardzo chciałam by to nie była prawda. Pragnęłam jedynie by żyła.

- To uwierz! Styles rozpierdolił naszą rodzinę, zamierzał zabić także mnie. Najwyraźniej jego celem było to by odciąć cię od rodziny tak by został ci tylko on.

- Gdybyś mnie mu nie oddał to nic by takiego się nie stało - wypomniałam mu to.

- Sądziłem, że jedna noc mu wystarczy, później byłem przekonany, że po miesiącu się znudzi i każe mi ciebie zabrać. On jednak miał już wtedy inny pomysł - poczułam lekki skurcz. Zdawałam sobie sprawę z tego, że ten stres dobrze nie działał na moje dziecko.

- Jesteś tak samo winny tej sytuacji jak on - oznajmiłam patrząc mu prosto w oczy. Tak buzowały we mnie emocje, że nie odczuwałam już strachu.

- Możliwe. Czasu niestety już nie cofnę, ale mogę za cię od niego uwolnić. Chodź ze mną - wyciągnął rękę w moją stronę, ja jednak ją odrzuciłam.

- Nigdzie z tobą nie pójdę - oznajmiłam mu pewnie.

- Tylko, że ja nie mam zamiaru pytać cię o zdanie.


Odnajdę cięWhere stories live. Discover now