9

4.8K 266 41
                                    


Pov Harry

Zdaje sobie sprawę z tego, że nie powinieniem jej wypominać tego, że nie zdołała zajść ze mną w ciążę, lecz z drugiej strony to ona nie miała prawa wypominać mi tego, że przeze mnie poroniła. Wtedy inaczej się dogadywaliśmy, a ona najczęściej obrywała za swój niewyparzony język. Moim zdaniem to wina leżała po stronie nas obojga i nie ma co mnie o wszystko obwiniać. Nie miałem także pojęcia co z nią zrobić, przecież nie mogłem wiecznie jej trzymać w tym pokoju z pumą, a przez to, że nadal podtrzymywała swoje kłamstwo i nie chciała się przyznać to nie zamierzałem tak po prostu jej odpuszczać. Dziwiło mnie także to, że tak uparcie trzymała się swojej wersji. Gdyby się przyznała to pewnie jeszcze kilka razy dałbym jej nauczkę, ale z czasem bym jej wybaczył.

Podniosłem się z fotela i przeszedłem po pokoju. Liczyłem na to, że dzięki temu szybciej do głowy przyjdzie mi to co zrobię z Paulą. Nie miałem serca jej zabić, ale trzymanie jej tak jak teraz jest bardzo uciążliwe.

Nie wyobrażałem sobie nawet jak będzie później. Za miesiąc, a może nawet rok. Choć szczerze wątpię czy ona by tyle wytrzymała. Przy takim traktowaniu z mojej strony najpewniej po jakichś dwóch miesiącach by umarła. A muszę wyznać, że bym tego nie zniósł. Nie dopuszczałem nawet do siebie takiej myśli, że mogłaby umrzeć.

***

- I co przyznasz się wreszcie? - Spytałem Paulę. Przebywała ze mną już dziewięć dni, a nadal uparcie twierdziła, że jest niewinna.

- Nie mam zamiaru przyznawać się do czegoś czego nie zrobiłam - oznajmiała dość słabym głosem. Jadła i piła jedynie to co w nią wcisnąłem. Zachowywała się jakby naprawdę chciała umrzeć.

- Obiecuję, że będziesz dość normalnie traktowana jak powiesz prawdę.

- Tylko, że ja mówię prawdę. A to już nie moja wina, że jesteś na tyle głupi by nie zrozumieć podstawowych spraw - w ogóle się nie hamowała. Jakby jej nie obchodziło to, że w każdej chwili mogę ją zabić.

- Z nas dwojga to ty nie masz rozumu i instynktu samozachowawczego. Jak tak dalej pójdzie to skończy mi się do ciebie cierpliwość i cię zabiję - skłamałem. Liczyłem na to, że jak ją postraszę to szybciej zmięknie.

- Gdybyś chciał to już byś to zrobił. Najwidoczniej dręczenie mnie sprawia ci wielką przyjemność - no i właśnie przez ten jej cięty język czasem miałem ochotę dać jej w kość.

- Bardzo możliwe, ale nie zmienia to faktu, że irytuje mnie już twoje zachowanie. Nie wykazujesz ani odrobiny skruchy - przykucnąłem obok niej. - Ostatnio zacząłem się zastanawiać czy nie powinienem wreszcie do czegoś cię użyć.

Naprawdę mocno tęskniłem cudownym ciałem Pauli. Zdaję sobie sprawę z tego, że w obecnej chwili nie oddałaby mi swojego ciała. Musiałbym wziąść ją siłą. W tej sytuacji średnio by mi to przeszkadzało, a może nawet skłoniło ją do mówieni.

I gdy już miałem zabrać się do roboty to przeszkodziło mi otworzenie się drzwi.

- Pan Wiliam przyszedł, chce się z panem jak najszybciej widzieć - niechętnie zostawiłem przestraszoną Paulę i poszedłem do niego. Co dwa tygodnie sprawdzał czy ze mną na pewno wszystko w porządku.

- Zamiast mnie zbadasz dziś Paulę - wolałem się upewnić, że wszystko z nią w porządku, a jak mu dobrze zapłacę to nic nie powie.

- Tą ślicznotkę, która przez całą twoją operację nie mogła sobie znaleźć miejsca z nerwów?



Następny jutro.

Odnajdę cięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz