Spotkanie nr 2!

816 54 14
                                    

Sinbad

Następnego dnia po spotkaniu z fioletowowłosym wyruszyłam na podbicie lochu. Ukryłam się za skałami. Przed ogromną budowlą stała armia składająca się z około 100 ludzi. Na kamieniu ujrzałam siedzącego Sinbada, który pewnie chciał zrobić wielkie wejście. Kiedy zeskoczył na ziemię, ja również wystartowałam.

-To ja zdobędę tą mo-zaczął Sin lecz przerwałam mu.

-Będę pierwsza!-krzyknęłam i wbiegłam przez wielkie wrota. Usłyszałam jedynie zdziwione "Co?" złotookiego.Znalazłam się w dziwnym pomieszczeniu. Wstałam z ziemi i ruszyłam korytarzem przed siebie. Hol doprowadził mnie do naprawdę pięknego widoku. Latające wyspy, wodospady, najróżniejsze drzewa i jakieś przerośnięte ptaki. Nagle ktoś chwycił mnie od tyłu za ramiona i przekręcił w swoją stronę.

-To miało być moje wielkie wejście!-krzykną Sin. Wywróciłam oczami.

-Dobra mniejsza o to, lepiej paczaj na to!-tym razem to ja przekręciłam chłopaka. Kiedy zobaczył ten onieśmielający widok, aż dech w piersi mu zatkało. Stał z szeroko otwartymi oczami.

-A więc to tak wygląda loch..-powiedział cicho. Nagle jedno z przerośniętych ptaszysko zaatakowało nas lecz Sinbad bez problemu przeciął je na pół. Wtedy okazał się, że nie był to ptak,a mały smok! Brawo ja, pomylić ptaka ze smokiem. Zeszliśmy na dół. Z dołu urwiska usłyszałam krzyki.

-Sin, zobacz!-wrzasnęłam. Chłopak kucną obok mnie i spojrzał w przepaść. Smoki zmiatały żołnierzy z powierzchni ziemi. Rozejrzałam się dookoła, nigdzie nie widziałam żadnego wyjścia.-Wygląda na to, że musimy tam zejść.-złotooki jedynie przytakną. Kiedy byliśmy na dole walczył już tylko jeden chłopak o zielonych włosach, z tego co wywnioskowałam był generałem. Widać było iż nie radzi sobie w walce, więc postanowiliśmy mu pomóc. Podbiegłam do nieznajomego i chwyciłam go za rękę, a następnie pociągnęłam w stronę szczeliny. Sin w tym czasie chronił tyły.

-Jakim cudem dostaliście się tam przed nami?! Przecież wbiegliśmy pierwsi!-wrzasną Sinbad

-Nie muszę ci mówić. A tobie dziękuję za ratunek.-powiedział zielonooki

-Nie ma za co.-odpowiedziałam

-K-Kobieta!?-krzykną generał. Cały czas miałam kaptur na głowie, więc nie widział mojej twarzy. Dopiero po jego słowach go zdjęłam.-Co ty tutaj robisz? To niebezpieczne miejsce.-powiedział podchodząc do mnie.

-Chcę zdobyć moc, która tu drzemie aby zmienić świat na lepsze,a zwłaszcza nasz kraj.-odpowiedziałam z poważną miną. Nieznajomy jedynie westchną.- Jak masz na imię? Ja jestem Mari.-kiedy ten koleś zaczął mi się przedstawiać myślałam, że zajdę tam na zawał...Ile jeden człowiek może mieć imion?!

-Będziesz Drakon.-oznajmił Sin. Zielonowłosy bardzo się oburzyć i zaczęli się bić. Gdy się uspokoili ruszaliśmy w dalszą drogę. Kiedy szliśmy z góry zaczęły sypać się kamienie. Jeden leciał prosto na Sinbada. pamiętam, że odepchnęłam chłopaka. Przez powieki do moich oczu docierało światło. Powoli otworzyłam patrzałki.

-O już się obudziłaś.-usłyszałam nieznajomy głos. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że trzyma mnie chłopak o długich, jasnych blond włosach zaplecionych w warkocz.-Jak się czujesz?-zapytał

-Całkiem okej...Ale chwila. Kim ty jesteś? Gdzie ja jestem? Co z lochem? Gdzie Sin? Czy ja umarłam?!-zasypałam nieznajomego stertą pytań.

-Po kolei...Nazywam się Yunan i jestem podróżnikiem. Jesteśmy za dworze, Sinbad zdobył loch. Żyjesz.-wytłumaczył mi.-Sinbad wrócił do swojej wioski. Mari mam do ciebie prośbę.

Magi Boyfriend ScenariosWhere stories live. Discover now