Rozdział 12.2

6.5K 398 11
                                    

Zjadłam w hotelowej restauracji śniadanie, wypiłam kawę i pojechałam taksówką do studia. Od razu po tym, jak zdjęłam z siebie płaszcz w szatni, poszłam do garderoby, przebrałam się, a potem poszłam na salę, gdzie przywitała mnie ekipa Jacka i on sam. Przez kolejne dwa tygodnie każdego dnia jeździłam do studia i trenowałam z Jackiem choreografię do jego teledysku. W końcu nadszedł dzień, w którym mieliśmy nagrywać teledysk. Pojawiłam się znacznie wcześniej niż zwykle. Tym razem po wejściu do garderoby zastałam w niej Mary, którą znałam, ponieważ kiedyś pracowała dla Madonny, dla której tańczyłam podczas jej koncertów.

— Liv! Jesteś punktualnie! — zawołała jasnowłosa kobieta, wizażystka i kostiumograf w jednym. — Siadaj na krześle, mamy mało czasu.

Usiadłam posłusznie na krześle i splotłam dłonie na kolanach.

Mary była blondynką po trzydziestce, ubrana była w wygodne dżinsy i białą koszulkę. Ubrania podkreślały jej kobiece kształty. Jej krótkie włosy były artystycznie zmierzwione, przyglądała mi się uważnie, mrużąc błękitne oczy.

— I jaki werdykt? — zapytałam z lekkim uśmiechem, wiedząc, że rozmyślała, jak by tu mnie wyszykować.

— Postawimy na naturalność. Delikatny makijaż, zwiewna granatowa sukienka, baletki. Co do fryzury... Masz długie włosy, loki będą wyglądały cudownie — oznajmiła, kiwając głową, i postukała czerwonymi paznokciami swój policzek. — I żadnej biżuterii.

— W porządku. — Posłałam jej delikatny uśmiech.

— Dobra... Nick! Chodź tutaj i zabierz się za włosy Liv! — wrzasnęła w stronę drugiego pomieszczenia, jak przypuszczałam, znajdował się tam pokój socjalny, ponieważ wywołany mężczyzna wyszedł stamtąd z parującym kubkiem kawy.

Otworzyłam nieco oczy. Jego włosy sięgające ramion miały wszystkie kolory tęczy. Miał na sobie czarne, materiałowe spodnie oraz czerwoną kamizelkę.

— Już idę, idę... Co się drzesz, kobieto? — mruknął i upił łyk kawy. Jego spojrzenie spoczęło na mnie i posłał mi szeroki uśmiech. — A to pewnie nasza Livia. Mam wrażenie, jakbym cię znał, chociaż nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy. Jack ciągle o tobie gadał. Widział cię na nagraniu z koncertu i jest zachwycony twoimi umiejętnościami tanecznymi.

Zrobiło mi się miło i czułam, jak rozpiera mnie zadowolenie. Dzięki Mirandzie naprawdę otworzyły się przede mną drzwi kariery. Miałam zamiar potem jej podziękować. Ponownie.

— Cieszę się z tego powodu. Naprawdę dobrze mi się z nim pracuje, poza tym uwielbiam jego muzykę — przyznałam.

— Naprawdę? — Usłyszałam za swoimi plecami i obróciłam się na krześle.

Ujrzałam Jacka stojącego w drzwiach garderoby. Miał na sobie czarne eleganckie spodnie od garnituru, białą koszulę i narzuconą na nią czarną, szykowną kamizelkę. Jego rude włosy były nieco zmierzwione, a na jego twarzy gościł szeroki uśmiech.

— Naprawdę — potwierdziłam z cichym śmiechem. — Masz świetne piosenki. Cieszę się bardzo, że to mnie wybrałeś do tego nagrania.

Jack otworzył usta, aby odpowiedzieć, ale w tym samym momencie podeszła do nas Mary.

— Nie czaruj Liv w tej chwili, Jack! — zawołała, machając rękami w powietrzu. — Mamy mało czasu! Trzeba ją jeszcze wyszykować, zrobić makijaż... Tyle roboty. Potem sobie pogadacie.

Jack wzruszył ramionami i posłał jej rozbrajający uśmiech.

— Już nie mogę się doczekać — zapewnił wesoło i wyszedł.

Zaśmiałam się cicho i pozwoliłam, aby Mary zajęła się moim makijażem, a Nick fryzurą.

Czterdzieści minut później byłam gotowa. Miałam na sobie ciemnoniebieską, przewiewną sukienkę na ramiączka sięgającą łydek, ale z rozcięciami aż do górnej części ud. Włosy skręcone w loki sięgały mi do połowy pleców i dzięki zabiegom Nicka nabrały pięknego, ciemnobrązowego koloru. Na stopach miałam błękitne baleriny. Weszłam na salę. Udekorowana była niczym dziewiętnastowieczna sala balowa, na ścianach znajdowały się reflektory oraz co najmniej dziesięć ruchomych kamer. Jack już tam na mnie czekał, a razem z nim choreograf, Rafael. Oprócz nich przy ścianach znajdowała się ekipa filmowa oraz reżyser. Wszyscy czekali, aż zaczniemy nagranie.

— I jest nasza gwiazda — powiedział Rafe i pomachał dłonią w moją stronę. — Chodź, Liv.

Znałam go, bo wcześniej razem pracowaliśmy przy kilku projektach. Był wysokim czarnowłosym mężczyzną, zawsze ubierał się w ciemne kolory. Nie miałam pojęcia, ile miał lat, bo odkąd go znałam, nie zmienił się ani trochę. Zawsze ta sama fryzura i uśmiech. Był także świetnym choreografem.

— Przestań, Rafe. To Jack jest gwiazdą, nie ja — odparowałam rozbawiona.

— Rafe ma rację, ty jesteś tu gwiazdą. Wyglądasz ślicznie, Liv. Mogę tak do ciebie mówić? — zapytał Jack i przechylił lekko głowę w bok, wpatrując się we mnie.

Miał jasnoniebieskie oczy. Niemal tak błękitne jak bezchmurne niebo w lato. Piękne i ciepłe. Pokiwałam głową rozbawiona, ponieważ dopiero po dwóch tygodniach pracy o to zapytał.

— Możesz — powiedziałam, czując, jak moje usta układają się w delikatny uśmiech.

— Dobra, więc przypominam, chciałbym, żeby to wyglądało jak najbardziej naturalnie — zaczął mówić Rafe, patrząc na nas. — Jesteście w sobie zakochani po uszy. Macie się uśmiechać do siebie, nie odrywajcie od siebie spojrzenia. A ty, Liv, masz za zadanie sprawić, abyśmy wszyscy nie mogli oderwać od was spojrzenia. Jasne?

Pokiwałam głową, planując dać z siebie wszystko. Jak zawsze. Po tylu godzinach spędzonych z Jackiem na parkiecie naprawdę doskonale sobie radziliśmy.

— Pewnie. Masz to u mnie jak w banku — zapewniłam wesoło.

Po porządnej rozgrzewce zatańczyliśmy choreografię dwa razy, a potem zabraliśmy się za nagrywanie. Starałam się wyglądać na szczęśliwą i zakochaną. To wbrew pozorom nie było trudne, chociaż przecież byłam kiepską aktorką. Podczas przerw Jack rozbawiał mnie do łez kawałami i opowieściami ze swojego życia. Był bardzo zabawnym i przyjaznym mężczyzną, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Był miły dla każdego z ekipy, nie wywyższał się i zabraniał zwracania się do niego per „pan". Mówił, że przez to czuje się staro, a przecież miał dopiero 28 lat.

Byłam w pracy, ale bawiłam się świetnie.

Dance, Sing, Love. Miłosny układOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz