Rozdział 12

51 11 4
                                    

Wszyscy spojrzeli do góry. 

Na piętrze stał starszy człowiek, ubrany dosyć niechlujnie. Koszula wyglądała na powyciąganą i nie pierwszej świeżości. Spodnie wypłowiałe i pogniecione, ściągnięte były paskiem wokół wychudzonego ciała. Opierał się w niedbałej pozie o jeden z dwóch filarów. Na pomarszczonej bliznami twarzy pojawił się nikły uśmiech.

— Wuj Horacy. Już się bałem, że pożarły cię trolle — przywitał się ze szczerym śmiechem Ayden.

— Niedoczekanie — prychnął dumnie unosząc głowę. Odepchnął się i klasnął trzykrotnie w dłonie. Nie minęła nawet sekunda, a ich oczom ukazał się lśniący czystością hol, a z sufitu zwisały piękne, ozdobione kryształami żyrandole. Starszy człowiek nie był już niechlujnym staruchem, lecz przystojnym, eleganckim mężczyzną w kwiecie wieku ubrany w doskonale skrojony garnitur. Zszedł powoli po bocznych schodach.

— Piękna sceneria.

— Dziękuję. Lubię robić odpowiednie, dobre wrażenie.

— Mogłem się tego spodziewać — uśmiechnął się do wuja, który wciągnął go w objęcia, gdy tylko przed nim stanął. Nie wyglądał na osobę zbyt wylewną, jednak Aydena nie zaskoczył. Zawsze łączyła go z wujem szczególna więź.

— Cieszę się, że żyjesz — powiedział z przejęciem Horacy.

— Ja też. Muszę przyznać, że przywiązałem się do tego świata — roześmiał się nieco zawstydzony.

— Jak większość z nas — westchnął wuj. Odsunął się od bratanka i spojrzał na tłoczących się za Aydenem towarzyszy. — A teraz, najwyższa pora abym się właściwie przedstawił. Horacy Magnus, do usług.

Skłonił się dwornie w stronę dziewczyn. Dopiero teraz, Ayden poczuł, że trzymany przez niego Alex bardzo mu zaczyna ciążyć. Wuj, widząc jego zmagania, mruknął coś pod nosem i po chwili nad posadzką unosiły się nosze. Ostrożnie ułożyliśmy na nich mężczyznę.

— Chodźmy. Po drodze, możecie mi opowiedzieć, co się stało z tym młodym człowiekiem i dlaczego w końcu raczył mnie odwiedzić mój dawno nie widziany bratanek. — Spojrzał nieustępliwie na Aydena. Wiedział, że będzie się musiał przed wujem wyspowiadać, inaczej czy był synem jego brata, czy nie, to nie będzie się liczyło. Po prostu wykopie ich za drzwi i nawet się nie obejrzy. Takim już był nietypowym człowiekiem i trzeba było się z tym pogodzić. W końcu, każdy ma swoje dziwactwa, prawda?

— Właściwie, nie bardzo wiemy, co się przytrafiło Alexowi. Dotąd tylko na krótkie momenty odzyskiwał przytomność.

— Niedobrze. Cóż, wydaje się, że powinniśmy wezwać Delfinę. Ona będzie najlepiej wiedziała, jak pomóc waszemu przyjacielowi. — Horacy spojrzał pochmurnie na nieprzytomnego i przyśpieszył kroku.

— Tylko nie Delfinę — jęknął Ayden.

Horacy tylko się roześmiał, nie mówiąc nic więcej. Gdy dotarli na piętro, otworzył pierwsze drzwi po lewej w korytarzu do którego weszli. Gdy Alex leżał już na łóżku, wuj wrócił na dół pozostawiając ich samych. Nie chciał nawet myśleć o reakcji swojej kuzynki na jego widok. Nie kontaktował się z rodziną od kilkunastu miesięcy. Wiedział, że szukali go i pragnęli uzyskać wszelkimi sposobami wiadomości o tym, czy żyje. Poprosił Ezehiela, by ten ich poinformował, że nic mu nie jest, nie zdradzając przy tym miejsca pobytu. Wystarczyło, że jego brat wciąż usiłował go odnaleźć, nie potrzebował jeszcze Ernesta i Marianne traktujących go jak małego chłopca.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 06, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Polowanie na czarownice - Tom 1 - Po drugiej stronie lustra [Zawieszone]Where stories live. Discover now