Rozdział 1

228 13 8
                                    

Lynn[1]

czasy obecne...

Znów ten sam sen.

Dręczył ją od kilku tygodni. Tak było odkąd pamiętała. Nie było roku, w którym dokładnie w tym samym czasie, nie opanowywały jej umysłu ciągle te same obrazy. Zakryła twarz dłońmi. Ponownie obudziła się zlana potem. Jej serce biło tak szybko, jakby chciało wyskoczyć z miejsca w którym się znajdowało. Flora podniosła się, choć wymagało to od niej całej siły woli, jaką udało jej się zgromadzić przez dłuższą chwilę wpatrywania się w sufit. Zupełnie jakby to on był przyczyną jej bezsenności i koszmarów, gdy uda się jej tylko przyłożyć głowę do poduszki. Miała już dość, powracających do jej głowy przerażających obrazów. Chciała się ich pozbyć raz na zawsze. Nie wiedziała tylko, gdzie miała teraz szukać pomocy. Jej terapia u doktora Cromvela nie dawała pozytywnych rezultatów. Psycholog nie dawał jednak za wygraną, podczas gdy ona poddała się już dawno temu. Miała niejasne przeczucie, że do końca swoich dni będzie wciąż na nowo przeżywać to, co widziała, gdy tylko zamykała oczy. A to, w efekcie doprowadzi ją pewnego dnia do obłędu.

Skierowała się ku drzwiom łazienki, po drodze potykając się o pozostawione poprzedniego wieczoru na podłodze ubrania. Była zbyt zmęczona, by przejmować się czymś tak błahym, jak szafa i wieszaki. Trzeba było zatrudnić sprzątaczkę, jak wielokrotnie mówiła jej przyszywana ciotka. Ale Flora posiadała jedną, bardzo poważną wadę – była okropnie uparta i nie lubiła, gdy się jej cokolwiek kazało. Zwykle w takich chwilach robiła wszystko odwrotnie, nawet jeśli powodowało to tylko kłopoty. Po szybkim prysznicu, nałożyła na jeszcze wilgotne ciało ostatnie czyste spodnie i t-shirt. Idąc do aneksu kuchennego, zwróciła jej uwagę stojąca tuż przy oknie sztaluga. Nie przypominała sobie, by wczoraj cokolwiek malowała. Zmieniła kierunek, podchodząc do przykrytego chustą płótna. Przekrzywiła głowę myśląc, że może pod innym kątem coś się zmieni w jej polu widzenia, jednak nic się takiego nie stało. Z lekkim drżeniem rąk, chwyciła róg delikatnego materiału i jednym ruchem ściągnęła go ze sztalugi. Cofnęła się z przerażeniem. Przyłożyła dłoń do klatki piersiowej. Czuła jak łomocze jej serce, coraz bardziej, coraz szybciej. Patrzyła właśnie na zwizualizowany jej sen. Przerażający obraz kobiety, dźgającej się niewielkim nożem w serce.

Flora zachwiała się i opadła na kolana. Nie wiedziała jakim cudem to, co do tej pory było tylko wyobrażeniem w jej głowie, teraz widzi namacalnie na płótnie tuż przed sobą. Poczuła się bardziej słaba, niż kiedykolwiek wcześniej. Nie wiedziała, jak długo siedziała w tak opłakanym stanie ducha.

Klęczącą dziewczynę na podłodze znalazła Maggie. Wchodząc do wspólnego mieszkania, nie spodziewała się, że zastanie przyjaciółkę w rozsypce. Po nocnej zmianie w szpitalu, była wyczerpana. To, co zobaczyła bardzo szybko ją obudziło. Podbiegła do rozedrganej dziewczyny, dotykając jej skostniałą dłoń.

— Flora? — z przerażeniem przyglądała się bladej twarzy. — Jezu! Jesteś lodowata! Ile czasu spędziłaś siedząc w tej lodówce?

Dziewczyna, o włosach w kolorze ciemnej czekolady, nawet nie drgnęła. Maggie, zostawiła na chwilę przyjaciółkę, podbiegając do okna, zamykając je. Podkręciła ogrzewanie, zgarnęła po drodze niedbale rzucony na krześle koc i wróciła do Flory. Okryła jej ramiona i stanowczym ruchem spróbowała podciągnąć do góry. Udało jej się chyba tylko dlatego, że dziewczyna była raczej wątłej budowy ciała i ostatnio bardzo niewiele jadła. Gdy położyła ją do łóżka, wróciła do niewielkiego salonu. Przyjrzała się obrazowi, przed którym znalazła Florę. Okropny – uznała. A raczej przerażający. Popełniająca samobójstwo kobieta wśród tłumu ludzi ubranych w ciemne szaty, z których żaden nie ruszał na pomoc. Skąd wziął się u jej przyjaciółki taki pomysł? Czyżby ostatnio zagustowała w horrorach? Było to raczej wątpliwe. Od kilku dni skarżyła się na narastające bóle głowy, jednak Maggie sądziła, że to z powodu bezsenności, która męczyła Florę. Do tej pory nie sądziła, że to coś poważnego. Teraz nie była już tego taka pewna. Przykryła chustą, leżącą u stóp sztalugi, obraz. Zgarnęła blond loki i upięła je wysoko.

Polowanie na czarownice - Tom 1 - Po drugiej stronie lustra [Zawieszone]Where stories live. Discover now