(2) Jak się poznaliście? cz.1

468 24 0
                                    

Scott:

Z racji, że twój pies musiał przejść szczepienie pojechałaś z nim do weterynarza. Piesek nigdy nie lubił tego typu badań, dlatego w domu męczyłaś się godzinę żeby go złapać. Kiedy w końcu to zrobiłaś wsadziłaś go do auta i ruszyłaś. Po dotarciu na miejsce wysiadłaś i podeszłaś do samochodu z drugiej strony. Przypięłaś smycz do jego obroży i poszłaś do środka. Po wejściu zawołałaś przyjaciela twojej rodziny. Lecz za miast niego podszedł do ciebie chłopak.

-Deatona dzisiaj nie ma- powiedział spokojnie, na co westchnęłaś.

-A kiedy będzie? Bo wiesz. Mój pies ma mieć dzisiaj szczepienie- spojrzałaś mu w oczy i się uśmiechnęłaś.

-Mogę się nim zająć. Potrafię, naprawdę- dodał szybko widząc twój pytający wzrok.

-Jasne, ale jak mu się coś stanie- pogroziłaś mu palcem.- Biada ci.

Chłopak tylko się zaśmiał i zaprosił do gabinetu. Po kilku minutach twój pies już był zaszczepiony, a ty rozmawiałaś z brunetem. Kiedy miałaś już wychodzić zawołał za tobą.

-Nawet nie wiem jak masz na imię!

-[T.I.]- odpowiedziałaś z uśmiechem i wyszłaś.

Stiles:

Jesteś na imprezie u swojej najlepszej przyjaciółki- Lydii. Nie masz pojęcia w jaki sposób dałaś się namówić na ten idiotyczny pomysł. Nie lubisz imprez i innych takich zabaw, ale żeby sprawić jej przyjemność w końcu się zgodziłaś. I w taki sposób stoisz pod ścianą i obserwujesz ludzi bawiących się.

-Ty też nie lubisz imprez?

Usłyszałaś po swojej lewej głos na co podskoczyłaś. Spojrzałaś w tą stronę. Obok ciebie stał oparty o ścianę jakiś brunet, którego jako tako kojarzyłaś ze szkoły.

-Tak, nie lubię. A co?

-To widać- spojrzał na ciebie i się uśmiechnął.- Zatańczysz ze mną?- wypalił nagle na co przez chwilę stałaś zaskoczona.

-No dobra, ale od razu się przyznaje. Nie umiem tańczyć- uśmiechnęłaś się.

-Ja też i co z tego?- powiedział uśmiechnięty, a następnie złapał ciebie za ramię i pociągnął na parkiet.- A na marginesie jestem Stiles.

-[T.I.]- powiedziałaś śmiejąc się.

Liam:

Jadąc do domu od kuzynki słuchałaś wiadomości w radiu. Mówili o jakimś wielkim stworzeniu biegającym po lesie. Prychnęłaś pod nosem i przełączyłaś stacje w odbiorniku. Nagle coś uderzyło w twoje auto. Zaskoczona zatrzymałaś samochód i wysiadłaś zabierając latarkę, bo reflektory przestały się palić. Jak na złość jeszcze zaczął padać deszcz.

-Brawo [T.I.], brawo- powiedziałaś do siebie cicho.

Nagle usłyszałaś wycie. Nie pierwszy raz słyszysz odgłos tego typu, więc nie przejęłaś się tym za bardzo. Jednak wróciłaś do samochodu po paralizator. Co jak co, ale tym to się nie zabijesz. No cóż, po prostu jesteś straszną fajtłapą. Sprawdziłaś każdą część auta, ale nic nie znalazłaś. Usiadłaś na drodze i zaczęłaś nasłuchiwać. Po paru minutach usłyszałaś dźwięk silnika. Uniosłaś głowę i spojrzałaś w tamtą stronę. Po chwili samochód zatrzymał się i wysiadł z niego chłopak na oko w twoim wieku.

-Coś się stało?

-Może oprócz popsutego auta już nic się nie stanie- powiedziałaś i przewróciłaś oczami na co chłopak się zaśmiał.

-Pomóc ci?- podszedł i oparł się o drzwi.

-Będę wdzięczna- wstałaś, a po chwili kichnęłaś.

Chłopak zaśmiał się i powiedział, że podwiezie ciebie do domu, a jurto przyjedziecie tutaj i odholuje samochód do mechanika. Po godzinie dojechaliście do domu. Z uśmiechem podziękowałaś i wysiadłaś z samochodu. Dopiero kiedy odjechał zorientowałaś się, że nie wiesz jak ma na imię.

~~~~~~~~~~~

Hej! Mam nadzieje, że jak na razie wam się podoba. Jeśli będę się wyrabiać rozdziały będą się pojawiać codziennie. Jeśli nie będę dodawać je w soboty.

Some of us are human!- Preferencje Teen WolfWhere stories live. Discover now