I Won't Let You Go

1.2K 60 1
                                    

Kolejny tydzień minął bardzo szybko. Między mną a Justinem nie było żadnej poprawy. Nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa.

To strasznie bolało...

Była sobota, więc postanowiłam przejść się do pobliskiego parku.

Ten krótki spacer naprawdę dobrze mi zrobił.

Jednak podczas powrotu, mój humor trochę się pogorszył, ponieważ jedyną drogą prowadzącą do mojego domu, w moją stronę szedł Justin wraz z Jacksonem i Jazmyn.

Bardzo zależało mi na tym, żeby z nim porozmawiać i właśnie to zamierzałam zrobić, ale niestety, pech chciał, żebym na kogoś wpadła.

-Wszystko w porządku?- zapytał średniego wzrostu brunet, który wyciągnął rękę w moją stronę, pomagając mi wstać.

-Tak, przepraszam... nie zauważyłam cię.- mówiłam, ale mój wzrok wciąż kierował się do Justina.

-Nie przejmuj się, Nic się nie stało. A teraz, wybacz, ale moja dziewczyna czeka na mnie i... trochę się śpieszę- odpowiedział i lekko się uśmiechnął.

-Jasne i jeszcze raz przepraszam.

Po odejściu chłopaka, ruszyłam w stronę Justina. Chłopak siedział na ławce i bawił się swoim telefonem, a dzieciaki pobiegły na plac zabawa.

-Hej, mogę usiąść?- szepnęłam.

Blondyn spojrzał na mnie, a po chwili lekko skinął głową.

-Twój kolega musiał już iść?- zapytał, jednak, ku mojemu zdziwieniu brzmiało to dość normalnie.

-Tak, niestety śpieszył się do swojej dziewczyny. Szkoda, nawet był przystojny.- zażartowałam, a na twarzy chłopaka pojawił się cień uśmiechu.

-Chyba powinniśmy porozmawiać, co?

-Jay, ja wiem jak to mogło brzmieć, ale nie o to mi chodziło. Ja naprawdę nie chcę tego kończyć i naprawdę mi na...

Moją wypowiedź przerwały mi usta chłopaka, które znalazły się na moich.

-Naprawdę mi na tobie zależy.- dokończyłam, kiedy oderwaliśmy się od siebie.

-Mi na tobie też. I choćby nie wiem co, nie pozwoliłbym ci odejść.

Uśmiechnęłam się szeroko i przytuliłam do chłopaka.

-Justin, chcę iść po czekoladę!- krzyknął Jackson, który do nas podbiegł. -

-Naprawdę Jackson, akurat teraz chcesz tą czekoladę.- westchnął Juss.

Po krótkiej rozmowie między braćmi, uzgodniliśmy, że oni pójdą do najbliższego sklepu, a ja przypilnuję wciąż bawiącą się Jazzy.

Po kilku minutach drobna dziewczynka podbiegła do ławki, na której siedziałam.

-Gdzie jest Justin?- zapytała lekko przestraszona.

-Zaraz wróci, poszedł z Jacksonem po słodycze dla was.- uśmiechnęłam się, chcąc przekonać do siebie dziewczynę.

Ta usiadła na ławce, i nie zwracając na mnie żadnej uwagi, przyglądała się pozostałym dzieciom bawiącym się na placu zabaw/

-Jazmyn, powiesz mi, dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz?- zapytała, a drobna blondynka cicho fuknęła.

-Justin znowu będzie przez ciebie smutny. Zawsze tak było.

-Dlaczego miałby być przeze mnie smutny?

-Jesteś kolejną dziewczyną, która nie lubi mojego brata, tylko lubi jego wygląd. Justin miał dużo takich koleżanek i dziewczyn, które udawały, a potem go wykorzystywały. Samanta też taka była. Mówiła, że kocha, a potem zostawiła Justina samego i nie przejmowała się tym, że był bardzo smutny.

-Jazmyn... nie wiem jaka była Samanta ani inne dziewczyny, ale przysięgam ci, że ja nie chcę w żaden sposób wykorzystać twojego brata. Widzę, że bardzo się o niego martwisz, ale tym razem nie musisz. Nie zostawię Justina, tak jak one.

-Obiecujesz?- spojrzała na mnie z zaszklonymi oczami.

-Oczywiście, słoneczko.- powiedziałam i przyciągnęłam ją do siebie. Jazmyn mocno się we mnie wtuliła.

-Bardzo go kocham i nie chcę, żeby znowu płakał.- szepnęła

-Gdybym wiedział, że wystarczy zostawić was same na kilkanaście minut, żebyście się dogadały, to już dano bym to zrobił.- zaśmiał się Justin, gdy razem z Jacksonem podeszli do nas.

-Justin.- wskazałam na Jazzy i lekko pokręciłam głową, dając mu tym znak, aby... cóż, po prostu na razie siedział cicho.

-Co się stało?- nie posłuchał mnie i od razu znalazł się koło swojej siostry.

-Jay, wszystko ci potem wyjaśnię...

Tak jak powiedziałam, zamierzałam o wszystkim porozmawiać z chłopakiem.

Kilka godzin później spotkaliśmy się u mnie w domu. Widziałam, że Jay był lekko poddenerwowany.

-Powiesz mi w końcu co stało się mojej siostrze?

Westchnęłam.

-Zapytałam Jazz, dlaczego aż tak bardzo mnie nie lubi. Powiedziała mi, że po prostu nie chce, żeby to skończyło się tak jak z Samantą i innymi dziewczynami i nie chce, żebyś znowu był smutny.

Chłopak otworzył szerzej oczy.

-Co powiedziała ci o Sam?

-W tym problem, że nic. Dlatego mam nadzieję, że ty jakoś mi to wytłumaczysz.- oznajmiłam.

-To moja była.

-Domyślam się Justin... cholera, ja mam dość. Jay, od pewnego czasu zauważyłam, że cały czas starasz się coś przede mną ukryć. Mam wrażenie, że tak naprawdę nic o tobie nie wiem. Chcesz, żebym ci zaufała, ale nie dajesz mi do tego żadnych powodów.

Blondyn spojrzał na mnie, a następnie przeniósł wzrok na ścianę i przeklnął pod nosem.

-Dobra, powiem ci o wszystkim, o czym do tej pory ci nie powiedziałem. Sam, Caroline i inne dziewczyny, były ze mną tylko dlatego, żeby mnie wykorzystać. Odkąd dołączyłem do tej szkoły, byłem popularny, głównie dzięki Ryanowi, więc nie trudno się domyśleć, że miałem powodzenie u dziewczyn. Pomimo to, chciałem mieć kogoś, kto pokochałby mnie, a nie tego cholernego popularnego chłopaka. Samanta jako jedyna wydawała się wtedy dość normalną dziewczyną. Nie latała za mną wszędzie i nie starała się ze mną umówić, Podobało mi się to. Zacząłem coraz częściej zwracać na nią uwagę, potem zaczęliśmy się spotykać. Było idealnie. Czułem jakbym znalazł tę jedyną dziewczynę... potem, kiedy chciałem powiedzieć jej, że ją kocham, dowiedziałem się, że była ze mną tylko dla p... popularności. Co mam ci jeszcze powiedzieć, że po tym wszystkim załamałem się, byłem nią zaślepiony jak jakiś pieprzony frajer, a ona to wykorzystała i całkowicie mnie zniszczyła. Owszem, potem była Caroline, ale chodziłem z nią, tylko dlatego, żeby spróbować zapomnieć o Samancie i nawet mi się to udawało. Oczywiście, od początku wiedziałem na czym zależy Caroline, ale po tym wszystkim przestałem się tym przejmować.

-Justin... dlaczego nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?- zapytałam i podeszłam do chłopaka. On wtulił się we mnie jak dziecko.

-Chyba po prostu się bałem, że nie będziesz chciała chłopaka, który nie umie utrzymać przy sobie żadnej dziewczyny.

-Jesteś głupi. Mówiłam ci już, bardzo mi na tobie zależy i ani Sam, ani Caroline, ani inne dziewczyny tego nie zmienią...


Only Lie ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz