Całą niedzielę przebimbałam w piżamie. Miałam dzień leniucha i zero wyrzutów sumienia. Potrzebowałam resetu – oraz dużej dawki kalorii.
Na śniadanie zjadłam lody prosto z pudełka, na obiad zamówiłam pizzę, potem znowu zjadłam lody, a na kolację wciągnęłam całego arbuza. Szukałam sobie różnych zajęć, chcąc odciąć się od nawiedzających mnie myśli. Z godną podziwu determinacją dekorowałam dom na zbliżające się Halloween. Obserwowałam również sąsiadów, których ogrody mogłyby posłużyć za plany zdjęciowe dla Hollywood. Ja nie byłam aż tak zakręcona na punkcie dyń i szkieletów. Zamiast tego z uporem maniaka przyklejałam na oknie i fasadzie domu maleńkie pająki, usiłując odtworzyć scenę z Harry'ego Pottera. Wyszło marnie, co tylko wzmogło moją irytację.
Poszłam spać głodna i niezadowolona.
Prawda była taka, że przez cały dzień nie mogłam myśleć o niczym innym niż...
Och, spójrzmy prawdzie w oczy!
Nie mogłam przestać myśleć o Samuelu!
Co za irytujący typ! Prześladował mnie nawet wtedy, kiedy fizycznie nie było go obok!
Co jakiś czas chwytałam za telefon tylko po to, żeby ponownie przeczytać naszą wymianę zdań. Analizowałam każde słowo i dochodziłam do coraz gorszych wniosków.
Przykładowo: nie zaprzeczył.
Nie zaprzeczył, kiedy napisałam, że zalazłam mu za skórę i teraz nie mógł przestać o mnie myśleć.
Sęk w tym, że ja też nie mogłam przestać myśleć. O nim.
Drażniła mnie aura, którą wokół siebie roztaczał. To ciągłe napięcie, życie w strachu, pilnowanie się na każdym kroku, ten cały blichtr Księcia Mafii i idąca za tym władza. Na dodatek był przystojny i wzbudzał powszechne zainteresowanie. Naoglądałam się wystarczająco dużo seriali dla nastolatek i naczytałam romansideł, żeby wiedzieć, że nasza historia mogłaby stać się fabułą większości tych gniotów.
Samuel Weston był dupkiem. Nie liczył się z ludźmi, pomiatał nimi. Miał się za pępek świata, a jego ojciec był odpowiedzialny za wiele zła. Ich nazwisko zwiastowało problemy, mieli krew na rękach, a ich sumienia pozostawały czyste chyba tylko dlatego, że ich nie używali.
Samuel nie był zwykłym nastolatkiem. Nie był przeciętnym bad boyem. Już nie próbowałam i nie zamierzałam szukać w nim dobra, bo go w nim nie było. Nie wierzyłam, że pod wpływem uczuć zajdzie w nim wewnętrzna przemiana i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.
Nie podobał mi się fizycznie. Nie był w moim typie, ale cała ta otoczka czyniła go atrakcyjnym. Wstyd przyznać, ale nawet dla mnie. Podobało mi się, że w pewnym sensie mnie wyróżnił, chociaż chciałam pozostać anonimowa. Kręciła mnie myśl, że mogłam mieć na niego wpływ.
Wszystko to świadczyło o jednej rzeczy: mojej skrajnej głupocie.
Byłam skończoną idiotką, miotając się między zdrowym rozsądkiem a mimowolnym podniecaniem się zainteresowaniem ze strony Westona. Mogłabym zwalić winę na hormony, ale prawda była taka, że kierowała mną pycha. Byłam słaba. Ten sam błąd popełniłam w poprzedniej szkole. Szkoda, że najwyraźniej, wbrew pozorom, nie wyciągnęłam żadnych wniosków.
Olivia miała rację. Kto raz wejdzie w strukturę siatki mafijnej, ten już z niej nie wyjdzie. To etat na całe życie. To wyrok, którym obarcza się nie tylko siebie, ale też najbliższe osoby. Niech Jacob będzie przykładem. Porachunki z mafią miał jego ojciec, ale to Jacob finalnie zapłacił najwyższą cenę.
O tym też nie mogłam zapomnieć: Samuel podobno miał na rękach krew nastolatka, swojego kolegi. Fakt, że mógł z tym żyć, patrzeć w lustro i spać spokojnie, zupełnie go w moich oczach dyskwalifikował. Nigdy nic nie mogłoby nas łączyć. Chodziliśmy do jednej szkoły. Tylko tyle. Aż tyle.
CZYTASZ
Książę Mafii
Teen FictionOFICJALNA PREMIERA KSIĄŻKI: 7 września 2022r. ⭐⭐⭐ Fenomenalny start serii „High School Tales" Ava desperacko próbowała się odnaleźć w nowej szkole. Nic więc dziwnego, że się wściekła, skoro nikt jej nie ostrzegł, by nie zadzierała z Samuelem Westone...