-Wskażesz mi go. Nie mam zamiaru dawać mu wolnej ręki do twojego ciała.

Licealista zaczerwienił się nieco i spuścił wzrok na podłogę, czując dreszcze, spowodowane gorącym oddechem bruneta.

-Nie mogę.

-Twój wybór, Tae.

-Sunggyu by ci nie darował.

-Nie obchodzi mnie to. Mam zamiar z nim tylko porozmawiać.

Blondyn chwilę się zastanawiał, jednak doszedł do wniosku, że musi się zgodzić na zasady mężczyzny. Naprawdę chciał być bliżej z Jeonem.

-Dobrze.

Brunet odsunął się i pogłaskał blondyna po włosach, uśmiechając się ciepło.

-Dobry chłopiec. Jedź w takim razie do domu. Mam jeszcze mnóstwo pracy. -mruknął i ściągnął z siebie bluzę, by po chwili zarzucić ją na ramiona młodszego. -Przyjadę jutro do twojej szkoły koło południa, wtedy porozmawiamy. Weź coś przeciwbólowego i wyśpij się.

-Do jutra. -kiwnął głową Kim, wychodząc z łazienki i opuścił salon Jungkooka, w którym burzyła się krew ze zdenerwowania.

×××

Gdy tylko blondyn przekroczył próg mieszkania na jego szyję rzucił się Jimin. Widząc przyjaciela w takim stanie, zaczął cicho płakać. Jego ogromne łzy ściekały szybko po rumianych policzkach i wsiąkały w bluzę Jeona.

-Dzwoniłem. Jak mogłeś nie odebrać? Nienawidzę, gdy tak robisz. -łkał wściekły, wtulając się w ramiona chłopaka. -Co ci się stało?

Taehyung objął licealistę i westchnął ciężko.

-Przepraszam. Sprawy się nieco skomplikowały.

Kim nigdy nie powiedział Jiminowi, kto go dręczy i dlaczego. Nie chciał, żeby chłopcy z innych klas maturalnych zrobili Parkowi krzywdę, tylko przez kolegowanie się z blondynem. W końcu Jimin był homoseksualny i lepiej by było utrzymać to w tajemnicy.

Taehyung spuścił ręce i przymknął oczy. Jimin zaskoczony brakiem entuzjazmu przyjaciela, spojrzał na niego, wycierając mokre oczy i ciągnąc nosem.

-Co jest?

-Chciałbym się już położyć. Jutro mam mnóstwo spraw do załatwienia.

Chłopak już chciał minąć Parka, lecz ten zatrzymał go, torując mu drogę wyciągniętym ramieniem.

-Śpij dzisiaj u mnie.

Blondyn patrzył chwilę pusto w chłopaka, jednak zmusił się do uśmiechu i kiwnął głową. Przesunął rękę Jimina i poszedł zmienić ubrania.

Gdy tylko pościągał z siebie rzeczy zauważył liczne siniaki i otarcia. Jego twarz byla w pewnych miejscach czerwona czy opuchnięta. Nie przejął się swoim wyglądem, umył się i wycierając twarz ręcznikiem, spojrzał na bluzę tatuażysty. Zmienił ubrania na piżamę i wciągnął na siebie czarny ciuch bruneta. Była wystarczająco szeroka, jednak dla Tae zdecydowanie za duża i rozciągnięta przy klatce piersiowej i ramionach. Pachniała męskimi perfumami i papierosami.

Gdy blondyn wszedł do pokoju przyjaciela, Jimin kończył rozścielać lóżko obok jego. Położył ostatnią poduszkę w brzoskwiniowe paski i spojrzał na współlokatora, uśmiechając się słodko.

-Zgaś światło i chodź.

Kim wykonał polecenie, po omacku dotarł do materaca i wsunął się pod kołdrę. Po chwili ramieniem otulił go Jimin, który wtulił głowę w plecy blondyna.

-Nie myśl tak o tym wszystkim. To nie twoja wina. -powiedział cicho Park.

Taehyung poprawił ułożenie i westchnął.

-Chciałbym, żeby to była prawda. -odpowiedział Kim, jednak licealista zdążył usnąć, więc przyjaciel zamknął oczy i zasnął, mimo bólu, jaki sprawiał mu dotyk Jimina do jego obolałych, poobijanych pleców.

×××

Blondyn siedział wraz z Jiminem na parapecie w korytarzu szkolnym. Na dworzu od rana lał straszny deszcz, więc chłopak nieco się zmartwił i poprosił Jeona o przełożenie sprawy na następny dzień. Nie wierzył, żeby w ciągu doby coś mogłoby się stać. Opuchlizna zeszła, zostały jedynie siniaki i zasklepione rany.

Jimin opowiadał przyjacielowi o miętowowłosym, który zabrał go na kręgle z jego kolegami poprzedniego wieczoru. Zanim Park zaczął komplementować Mina, do licealistów podszedł Sunggyu wraz z dwoma kolegami ze swojej klasy.

Czarnowłosy nachylił się do blondyna i z uśmiechem pociągnął niższego za kołnierz.

-Porwę ci go na chwilę. -zwrócił się do Jimina, który oczywiście kiwnął głową i spuścił onieśmielony wzrok.

Kim zeskoczył z parapetu i poszedł wraz z licealistami. Poczuł jak oczy zachodzą mu mgłą że stresu. Wszyscy wyszli za szkołę i dopiero wtedy Sunggyu szarpnął Taehyunga za szyję. Przygniótł niższego do ściany budynku, dusząc go na tyle mocno, by każde zaczerpnięcie powietrza sprawiało mu ogromny ból.

-Zaczynasz mi działać na nerwy, Taehyung. Wiecznie to samo. -wyciągnął drugą rękę, do której jego kolega włożył kij baseballowy. Kim widząc to zaczął się szamotać, a przez brak tlenu również płakać, lecz niewiele było słychać przez zaciśnięte gardło. -Zrobiłeś mi kuku, więc sądzę, że zasłużyłeś na powtórkę z rozrywki.

Czarnowłosy uniósł gwałtownie nogę, uderzając kolanem w brzuch Taehyunga, po czym chłopak momentalnie upadł. Cała trójka stanęła nad nim i po kolei zaczęli tłuc w ustalone miejsca. W końcu Taehung krzyknął zrozpaczony, wylewając potok łez na zimny beton.

-Przestań! Błagam, Sunggyu!

Chłopak wstrzymał się. Kim spomiędzy łez dopatrzył się jego twarzy, jednak nie takiego wyrazu oczekiwał. Sunggyu patrzył na blondyna z obrzydzeniem ale i z wielkim rozbawieniem w oczach. Zakręcił kijem w dłoni i po chwili przyłożył go do twarzy Taehyunga.

-Przestać? Chyba sobie żartujesz. -zaśmiał się czarnowłosy, unosząc kij do góry. -Nic nie sprawia mi radości bardziej, niż eliminacja tego, co mnie irytuje.

Kim momentalnie zamknął oczy, widząc zamach Sunggyuna. Po chwili usłyszał głodny trzask łamanego drewna i czegoś jeszcze. Przez krótką chwilę myślał, że oberwał w głowę tak mocno, że stracił przytomność, jednak głos oprawcy kazał mu wrócić do aktualnej sytuacji.

-Kurwa! -syknął czarnowłosy.

Blondyn powoli uniósł powieki i spojrzał na rozgrywającą się nad nim scenę. Jednak trochę nie tego się spodziewał.

Kij Sunggyuna w jego dłoni był zupełnie roztrzaskany, drzazgi pokaleczyły mu rękę, a kawałki drewna rozleciały się przy blondynie. Taehyung spojrzał na cień, widniejący tuż nad nim.

-Jeon... -jęknął, zmuszając bruneta do zerknięcia kątem oka na młodszego.

-Hej. -mruknął z uśmiechem. -Znowu się spóźniłem, prawda?

-Po chuja się wpierdalasz, staruchu? Jesteś ojcem tego pedała?

Jeongguk przestał się uśmiechać. Spojrzał na Sunggyuna tym swoim wzrokiem, który nie znosi sprzeciwu i podszedł do chłopaka.

-Nie uważasz, że pozwalasz sobie na zbyt wiele?

Czarnowłosy odrzucił szczątki kija w bok, nie odwracając wzroku od oczu bruneta.

-Wypierdalaj, nie twoja sprawa.

-Zadałem ci pytanie.

Sunggyu chwycił Jeona za koszulę, jednak zanim wykonał jakikolwiek ruch, brunet złapał licealistę za krawędź spodni i udo, po czym przerzucił maturzystę przez ramię i przygniótł do ziemi. Tatuażysta chwycił młodszego za dłonie i jedną ręką uwięził je nad głową czarnowłosego, uśmiechając się półgębkiem.

-To jak? Pogadamy, Sunggyu? Nie mam zwyczaju rozmawiać z gatunkiem gorszym od mojego, więc załatwmy to szybko...

Tattoo artist | taekookWhere stories live. Discover now