JELLY JENO

1.3K 104 51
                                    

Jeno wcale nie był zazdrosny o Yukheia. Wiedział że on i Renjun bardzo dobrze się dogadują, oboje są z Chin i mają tematy na które mogą rozmawiać godzinami. Jeno po prostu nie lubił sposobu w jaki piękne oczy jego Renjuna zaczynały iskrzyć gdy dzwonił do niego Lucas. Nie ważne czy starszego bolał brzuch, czy był zmęczony, nie ważne czy Yukhei dzwonił o 11 w nocy czy o 7 rano, Renjun zawsze radośnie odbierał telefon i umawiał się z nim na kolejne spotkanie.

Tak też było dziś.

Komiks trzymany w dłoni Lee w ogóle stracił fabułę gdy usłyszał czysty, głośny śmiech swojego współlokatora. Renjun siedział po turecku na swoim łóżku, opierając plecy o ścianę. Szkicownik leżał na jego kolanach, a ulubione kredki, kupione przez Jeno, porozsypywane były po żółtej pościeli. To nie było tak że Jeno chciał podsłuchiwać, nie. Ale głośność w telefonie Huanga ustawiona była na maksymalną, więc słyszał dokładnie każde słowo, wszystko.

- Błagam Cię, tylko nie pizza!- mruknął młodszy Chińczyk- Chenle ostatnio mogły ją jeść codziennie, już nie mogę na nią patrzeć. Proponuję lody i gofry, po łyżwach akurat, są blisko.

- Hej, hej- dało się słyszeć po drugiej stronie. Chłopaki rozmawiali po Koreańsku.- Miała to być randka, więc ja planuję, a ty się dostosowujesz.

Jeno zmarszczył brwi, czując ukłucie w sercu. Randka? Już miał wtrącić się do rozmowy, gdy Huang zaśmiał się znowu, kręcąc delikatnie głową. Żartowali.

- Więc nie będzie lodów?- spytał smutnym tonem Renjun.

- Ani gofrów.

- A łyżwy? Daj mi chociaż tyle radości i zabierz mnie na łyżwy!

- No nie wiem Renjun, zależy co za to dostanę- zaśmiał się Yukhei.

- Będę Cię trzymał za rękę, znaj mą dobroć.

- Przekonałeś mnie!

I to nie było tak ze Jeno chciał trzasnąć drzwiami wychodząc z pokoju. Po prostu w dormie panował przeciąg.


Brak puchatej zimy dobił trochę chłopaków, tak samo jak rozbieranie dużej sztucznej choinki. Minhyung razem z Donhyuckiem zgłosili się na pomocników, przesiadując w dormie DREAM już trzeci dzień. Reszta chłopaków nie miała im tego za złe, wręcz cieszyli się gdy razem mogli spędzić trochę czasu z dala od kamer, w dresach jedząc pizzę. Gdyby jeszcze Jaemin tu był, byłoby idealnie. Ale Nana miał dziś badania więc nie mógł wpaść.

Po rozebraniu, ozdobionego na biało drzewka, przy którym było więcej zamieszania niż spokoju, Jeno i Mark zanieśli je do garażu służącego tak naprawdę za rupieciarnię, a Renjun i Haechan zaoferowali że zrobią kolację. Tak więc Jisung, Chenle, Mark i Jeno oblegiwali salon oglądając najnowszą część Thora, gdy z kuchni zaczęły dochodzić niepokojące odgłosy. Będąc zbyt leniwym, nikt nie ruszył się z salonu, do czasu.

Z głośnym krzykiem, wymieszanym z śmiechem do pokoju wpadł Renjun lokując się w jego koncie. Zaraz za nim wleciał Donghyuck, którego włosy i ramiona pokryte były czymś białym.

- Weźcie go ode mnie, on chcę mnie zabić!- krzyknął Renjun przemieszczając się za fotel na którym siedział maknae. Jego przestraszona mina nie pasowała do śmiechu, którego nie mógł opanować.

- Co Ci się stało?- spytał Jisung. Nie chętnie spojrzał w stronę Haechana, nawet się nie uśmiechając. Poprawił tylko opleciony wokół niego koc.

oneshots➡jejun/norenTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon