# 87 Miguel

134 7 6
                                    

*Maks*

Już prawie tydzień w naszym domu siedzi jakiś staruch. Ponoć jest to jakiś wujek Kuby który przyjechał z za granicy i dlatego nie mówi po naszemu. Cały czas nawija coś po hiszpańsku, a mi kazał mówić do siebie Miguel. Po raz pierwszy od długiego czasu moje życie zrobiło się ciekawe. Wiem, że obaj coś kręcą, a ja dowiem się co.

Kiedy przechodziłem dziś rano koło kuchni usłyszałem kawałek ich rozmowy. Teraz byłem wdzięczny moim starym, że kiedy byłem młodszy zmuszali mnie do nauki języków. Nie było by tam nic ciekawego gdyby Miguel nie wspomniał na końcu o jakimś wyjeździe dziś wieczorem. Szybko odskoczyłem od drzwi kiedy usłyszałem kroki z wewnątrz. Zaraz po tym w przejściu pojawił się Miguel.

- Hola, Maks! ¿Cómo dormiste? – spytał z fałszywym uśmiechem. Postanowiłem nie wzbudzać większych podejrzeń i w ciąż grać nic nie rozumiejącego idiotę.

- Kuba! Czego on zaś chce?! – zawołałem do kumpla w kuchni.

- Pyta się jak spałeś! – zawołał wyraźnie niezadowolony, że musi mi ciągle wszystko tłumaczyć. Nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że ja wszystko doskonale rozumiem.

- Gracias. Muy bueno.* – odparłem. Mężczyzna jedynie kiwnął głową i odszedł. Odkąd tu jest ciągle słyszy ode mnie to samo. Posługuje się tylko tymi słowami których „uczył" mnie Kuba. Nalałem sobie kawy i udałem się do salonu. W telewizji jak zwykle nic nie było więc zacząłem przeszukiwać nagrania. Skończyło się na tym, że na telewizorze pojawiła się morda Jacka Sparrow'a i trzecia część „Piratów z Karaibów". W połowie filmu dołączył do mnie Kuba i Miguel. Chłopaki zawzięcie miedzy sobą dyskutowali co od razu spowodowało, że film zszedł na drugi plan. Ich rozmowa była co najmniej dziwna. Gadali coś o ślubie, siostrze, morderstwie, wilkołakach, alfie, Mai, Isaac'u i Nathan'ie.

*Karolina*

Postanowiłam odwiedzić Maje w nowym domu. W ostatnim czasie trochę pourywał nam się kontakt. Seba i Ania gdzieś przepadli, Wiktoria wyjechała z tym swoim chłoptasiem, Kamil nie żyje, a Maja... to Maja. Co chwila znika i pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie.

Stałam właśnie pod drzwiami czekając aż ktoś mi w końcu otworzy. Dobijając się już jakieś piętnaście minut. Nareszcie usłyszałam przekręcający się w drzwiach klucz. Ku mojemu zdziwieniu nie otworzył mi ani Kuba ani Nathan, a tym bardziej nie Maja. W drzwiach stał wysoki chłopak, na oko trochę starszy od Mai. Jego włosy w całkowitym artystycznym nieładnie i szare oczy wpatrywały się we mnie z zaciekawieniem i nieufnością przyprawiły mnie o ciarki.

- Ja przyszłam do Mai ale chyba jest zajęta. - spojrzałam dwuznacznie na chłopaka. Ten jedynie lekko się uśmiechną i przesunął się robiąc mi miejsce w drzwiach.

- Tak w ogóle to Isaac jestem. - powiedział podając mi rękę. Czułam się przy nim taka malutka, że szkoda gadać. *Facet ma chyba z cztery metry!*

- Karolina.

- A ta od Star Wars! – zaśmiał się. - Maja dużo o tobie opowiadała... kiedyś. – mruknął i odwrócił wzrok, był wyraźnie przybity. Nie miałam pojęcia co działo się w ostatnim czasie ale wnioskując po jego zachowaniu nie było najlepiej.

- A tak w ogóle to gdzie Nathan, Przemek czy ich rodzice? No i gdzie ona się podziewa? – spytałam chcąc wyciągnąć z niego jak najwięcej się tylko da. *Jeśli Maja mu o mnie opowiadała to chyba mi odpowie, nie?*

- Maja jest u siebie. Schodami na górę i pierwsze drzwi na lewo. Miło, że w końcu ktoś ją odwiedzi. Ciągłych wizyt Pana Woźnicy i Przemka ma już wyraźnie dość, a Pani Woźnica... no cóż... bardzo jej podpadła. – mruknął drapiąc się po karku. - Jeśli chodzi o Nathan'a to nie ma z nim żadnego kontaktu, a ja już nie mam pomysłu co z nią zrobić. Nie chce jeść ani pić, no chyba, że kawę. Coraz częściej sięga też po alkohol. Całe dnie siedzi w biurze lub w pokoju. Nie wychodzi z domu, a nawiązanie z nią dłuższej rozmowy graniczy z cudem. - westchnął przeciągle przeczesując ręką włosy. Nie trzeba być geniuszem żeby zobaczyć, jak bardzo się o nią martwi i jak bardzo jest już tym wszystkim zmęczony. - I jeszcze może do końca życia być kaleką, a to wszystko przez moją głupotę... . Dobra nieważne. Idź do niej. A i jeszcze jedno. - zawołał kiedy byłam już na schodach, powoli odwróciłam się w jego stronę. - Między nami nic nie ma. - powiedział poważnie i zniknął jak przypuszczam w kuchni.

-----------------------------------------------

Skillet – The Resistance

* Gracias. Muy bueno – Dziękuję. Bardzo dobrze.

Witam ponownie moi drodzy!

Rozdział znów nudny jak flaki z olejem ale nic nie poradzę. Nie da się tu już nic wcisnąć tak, żeby potem reszta miała sens, a całość trzymała się kupy.

Dajcie znać co myślicie i jak idą wam przygotowania do świąt?  Macie już choinkę? 🎄

Paaaaa!😜

Dziewczyna inna niż wszystkie ✔Where stories live. Discover now