~

178 26 7
                                    

~

Kibum do tej pory czuł się jakby ktoś podpiął go pod wysokie napięcie. Gapił się tempo w drzwi, za którymi zniknął jego Koszmar, nie przyjmując do świadomości jakoś szczególnie co właściwie się stało. Coś jednak, bardzo cichutko, w jego głowie mówiło mu, że to jaką szopkę odstawił mu Jonghyun, nie było przypadkiem. Wszystko musiało się jakoś ze sobą łączyć. Do tego przerażało go poniekąd wrażenie, że wyglądał jakby przerabiał tą sytuację już nie pierwszy raz.

Ale po kolei. Zagadka poniekąd jest interesująca, zwłaszcza, że Jonghyun musiałby być istnym kretynem myśląc, że chłopak zabije się na dzień dobry. A jak wszyscy niestety wiemy, nie był nim. Kibum dostał klucz, truciznę i rewolwer. Co wybrałby każdy normalny człowiek, gdyby dostał takie trzy przedmioty? To bardziej niż oczywiste.

Kibum podszedł do biurka i wziął mały, złoty przedmiot do ręki. Gdzieś w głębi umysłu odpędzał od siebie myśl, że to zbyt oczywiste, ale przecież nie będzie tutaj odwalał jakiejś szopki, dopóki nie dowie się o co chodzi. Na przedstawienia jeszcze przyjdzie czas. Dla bezpieczeństwa jednak, rewolwer odłożył w jakieś bezpieczne miejsce, byleby tylko przypadkowo go nie dotknąć. Znając jego szczęście, jeszcze coś by wystrzeliło i nieszczęście gotowe.

Chłopak wpatrywał się w błyszczący przedmiocik jeszcze kilka minut. Klucz. Każdy klucz otwiera jakiś zamek. Każdy zamek strzeże jakiś drzwi. Jeśli strzeże drzwi, to znaczy, że w środku musi być coś, czego ktoś inny ma nie oglądać. Kibum powiódł uważnie po całym pomieszczeniu. Jego oględziny nie trwały długo, to było bardziej niż oczywiste. Takie bajery nie muszą strzec wcale rzadnych drzwi, albo jakiejś skrzyni ze skarbami. Równie dobrze może być to... wiecznie intrygująca szuflada biurka najbardziej intrygująco-irytującej osoby w tym niezaprzeczalnie nienormalnym miejscu.

Kibum uważnie spojrzał na tajemniczą skrytkę, do której niegdyś tak namiętnie próbował się dostać. Skrytkę, której Jonghyun strzegł bardziej niż oka w głowie. Miejsca gdzie chował rysunki. Miejsca, za które był w stanie nawet... zabić?

Jego wzrok zaraz powędrował na blat biurka. Niemal natychmiast jak za dotknięciem magicznej różdżki uderzyły w niego wątpliowści. Co takiego tak właściwie musi być w środku? Czy na prawdę Jonghyun przerabiał to już kilka razy? Czy ludzie na widok tego, co tam było, popełniali samobójstwa? Na dobrą sprawę to by się zgadzało. Ale dlaczego Jonghyun w ogóle się w to bawił?

Nikt nie rodzi się zły. To konkretne wydarzenia i konkretni ludzie sprawiają, że w sercach ludzi kiełkuje nienawiść.

Czy tam znajdzie odpowiedź na pytanie, które nurtuje go od jakiegoś czasu? Jaki Jongyun był kiedyś? Czy też był normalnym chłopakiem, który chodził do szkoły, pomagał rodzicom, uczył się, miał znajomych, bawił się, po prostu korzystał z życia? Co się stało potem?

Im dłużej patrzył się na zamek w szufladzie, tym bardziej odchodziła mu ochota na to, by tam zaglądać. Jeszcze do niedawna, ciekawość przez ten czas gdy wlepiał oczy w malutki zamek chyba wyżarłaby go od środka. Dzisiaj jednak chyba wyjątkowo mu odpuściła, a razem z nią pewność siebie, bezpieczeństwo i czucie w nogach.

Kibum westchnął głośno. Czuł jak dłonie zaczynają mu się pocić ze zdenerwowania. Właściwie czemu się tak stresował? Co takiego strasznego tam może znaleźć? Przecież są tam tylko rysunki. Tak przynajmniej sądził.

Na krótką chwilę odrzucił od siebie wszystkie czarne myśli, wziął kluczyk z powrotem do ręki i bez dłuższego zastanowienia włożył go do zamka. Metalowe części szczęknęły kilka razy, gdy go przekręcał i chwilę potem, szuflada z cichutkim kliknięciem odsunęła się lekko od biurka. Kibum przysiadł na ziemi i wyciągnął ją bardziej. Pierwsze co ujrzał to papier. Mnóstwo papieru. Tak właściwie to kartki zajmowały niemal całą jej przestrzeń. Jednak... gdy wyciągał ogromną ryzę, na samym dnie, leżała mała, czarna skrzyneczka. Nie była zamknięta, nie zdobiły jej żadne wzorki. Przejechał delikatnie palcami po jej wieczku. Z jakiegoś powodu wydała mu się znajoma... jakby już kiedyś trzymał coś takiego w dłoniach.

Lalkarz / jongkeyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz