- Ależ oczywiście, że mogę Imogen. Nie jestem Twoją własnością, ani Twoim pieskiem na posyłki! Skoro potrzebujecie Camille to sami ją sobie znajdźcie...

- Byliście parą przez bardzo długi czas. Sądzisz, że uwierzymy, że nie masz pojęcia gdzie może się teraz znajdować?

-Wierzcie, lub nie. Wasza sprawa... Jak to mówią, miłość bywa ślepa...

- Co ty niby możesz o tym wiedzieć? Jesteś tylko zwykłym Podziemnym... - oznajmiła z wyraźną pogardą wypluwając słowa – Twoje dziedzictwo w końcu może się na coś przydać i powinieneś być wdzięczny, że dajemy Ci taką możliwość.

- Wdzięczny?! Przypominam, że to Ty mnie tutaj zaprosiłaś bo potrzebujesz mojej pomocy Imogen! Nie mam obowiązku Ci jej udzielać!

- Po co więc tutaj przyszedłeś?! Żeby zaprezentować nam swoją śmieszną garderobę, czy żeby zmarnować trochę naszego cennego czasu? Nie każdy ma go tyle, żeby dniami i nocami chodzić na imprezy! Zresztą czego ja się spodziewałam... Jesteś tylko zwykłym, nic nie wartym...

- Hej! Nie może się pani tak do niego odzywać! - jej wywód przerwał ostry, głęboki głos i Magnus aż uniósł brwi z zaskoczenia. Rozejrzał się po zebranych Nocnych Łowcach próbując zlokalizować źródło głosu. Inkwizytorka była w wyraźnym szoku i z otwartymi ustami łapała powietrze.

- Alec! - syknęła Maryse mrużąc wściekle oczy.

- Co Ty powiedziałeś młody człowieku? - Imogen w końcu przełknęła zdziwienie i skierowała wzrok na Lightwoodów. Magnus nie wiedział jakim cudem dopiero teraz dostrzegł tego wspaniałego chłopaka, który nonszalancko opierał się o regał z założonymi rękami. Jego czarne włosy prezentowały idealny wręcz artystyczny nieład, a głęboki błękit oczu widać było z daleka.

- Nie może pani odzywać się do niego w ten sposób tylko dlatego, że jest Podziemnym? Kogo to obchodzi? Czy to może jakiś nowy trend, że obrażamy wszystkich w pomieszczeniu i znowu nikt mi nie powiedział? Jace, wiesz coś na ten temat?

- Ja? Pierwsze słyszę...

- Czy ty wiesz z kim rozmawiasz?! Jeśli już nie potrafisz się powstrzymać przed idiotycznymi uwagami to zwracaj się do mnie odpowiednim tytułem! Trochę szacunku! Nikt cię tego nie nauczył?

- Bardzo przepraszamy Imogen. Alec z pewnością nie chciał powiedzieć nic... - do dyskusji włączyła się Maryse wciąż posyłając chłopakowi wściekłe, a jednocześnie pełne niedowierzania spojrzenia. Magnus przyglądał się i nie pamiętał kiedy ostatnio był tak zaskoczony. Natomiast jakiś blondwłosy chłopak z tyłu, nazwany przed chwilą jako Jace wprost dusił się z powstrzymywanego śmiechu.

- Przestań mamo – zganił ją czarnowłosy, a Bane poczuł jeszcze większe zaskoczenie. Ten piękny chłopak jest synem Maryse i Roberta? - Bardzo panią przepraszam za swoje zachowanie. Uczono mnie, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć, ale najwyraźniej coś się w tej kwestii zmieniło... Inkwizytorko – chłopak twardo patrzył Imogen w oczy, a jego ton pełen był pogardy. To ci dopiero nieoczekiwany zwrot akcji! Pomyślał Czarownik.

- Dość tego! Zabierzcie stąd tego chłopaka zanim postanowię go ukarać!

- Och dziękuję, ale i tak właśnie wychodziłem – ostentacyjnie odepchnął się od regału i wyszedł z biblioteki.

- Jace – syknęła znowu Maryse, a blondyn uniósł ręce w obronnym geście.

- Co? Ja go tego nie nauczyłem! Alec rzadko się odzywa, ale jak już coś powie... - Maryse posłała mu ostrzegawcze spojrzenie i tym razem to Magnus próbował powstrzymywać śmiech – Aa, mam z nim pogadać! Jasne, już idę. Wiedzcie tylko, że całkowicie się z nim zgadzam – po czym również odwrócił się i wyszedł. Maryse patrzyła wszędzie tylko nie na Imogen, a Robert wyglądał jakby miał się zaraz przewrócić.

One shotWhere stories live. Discover now