Mój chłopak

6K 233 72
                                    



Alec sięgnął po kolejną strzałę, nałożył na cięciwę, naciągnął i wypuścił. Jak zawsze poszybowała dokładnie tam gdzie chłopak chciał ją posłać. Wypuścił jeszcze kilka strzał zabijając kolejne demony. Później rzucił łuk i sięgnął do pasa po serafickie ostrze. Cicho wypowiedział jego imię i rzucił się na przeciwników. Patrząc z boku można było śmiało stwierdzić, że Nocni Łowcy w walce wyglądali spektakularnie. Poruszali się błyskawicznie, uderzali raz za razem bez wahania. Alec rozejrzał się. Po swojej prawej jak zawsze zobaczył walczącego Jace'a. Blondyn walczył z uśmiechem na twarzy. Dla niego to zawsze była najlepszą rozrywką. Był w tym doskonały i miał tego pełną świadomość. Niestety przez swoją arogancję często narażał się na niebezpieczeństwo, ale właśnie po to miał Alec'a. Czarnowłosy zawsze obserwował swojego Parabatai, ale również swoją siostrę. Obrócił się w lewo i zobaczył Isabelle wymachującą biczem. Nikt inny nie robił tego z taką gracją i wdziękiem. W dodatku na tak absurdalnie wysokich obcasach. Alec obrócił się i zobaczył, że wprost na niego pędzi jeden z demonów. Zasłonił się mieczem i przebił nim przeciwnika na wylot. Z obrzydzeniem zauważył, że demoniczna posoka zabrudziła mu koszulkę i spodnie. Trzy minuty i pięć martwych demonów później było już po wszystkim. Alec spojrzał na Jace'a i zobaczył jak ten poprawia sobie przydługie, blond włosy.

 - Myślisz, że demony padną na zawał od widoku twojej perfekcyjnej fryzury Jace? - Blondyn spojrzał na niego i szeroko się uśmiechnął.

- Już od dawna zastanawiam się dlaczego tak się nie dzieje – odparł, a Alec pokręcił głową niedowierzając w próżność brata.

- Skończyliście chłopcy? - wtrąciła się ich siostra – Chciałabym już wracać, mam dzisiaj randkę – oznajmiła wesoło z błyskiem w oku.

- To dopiero nowość! - wykrzyknął blondyn – Co to za nieszczęśnik tym razem? I jak go do tego zmusiłaś? - Izzy spojrzała na niego naburmuszona.

 - Niektórzy z nas mają wrodzony wdzięk i urok osobisty, a inni nie – odparła

- Izzy nie obrażaj Alec'a – pouczył ją Jace z triumfalnym uśmiechem.

- Mam was dość – rzucił czarnowłosy i ruszył przed siebie. Rodzeństwo zaraz poszło za nim. Alec był najstarszy i zawsze pełnił rolę nieformalnego przywódcy. Był też najbardziej odpowiedzialny z tej trójki.

- Nie możesz przed nami uciec, Alec. Jesteś skazany na nasze wspaniałe towarzystwo. To zaszczyt – poinformował go blondyn.

- A może pójdziesz do swojego chłopaka? - zapytała Izzy ze śmiechem, kładąc wyraźny nacisk na ostatnie słowo.

- A żebyś wiedziała, że dokładnie tak zrobię – odparł, a jego rodzeństwo spojrzało na siebie z zaskoczeniem. Pierwszy raz przy nich oficjalnie nazwał Magnusa swoim chłopakiem.

- Zamierzacie zostawić mnie samego? - wyrzucił oburzony Jace.

- Przecież najlepiej bawisz się w swoim własnym towarzystwie – odparł Alec. Nic już nie mówiąc wyszli z ciemnego zaułka w którym walczyli, Alec pożegnał się z rodzeństwem i udał się prosto do mieszkania Czarownika. Na Brooklyn miał całkiem blisko, więc po chwili był już na miejscu i nacisnął dzwonek domofonu.

- Kto śmie przerywać odpoczynek Wysokiemu Czarownikowi Brooklyn'u?! Dzisiaj nie pracuję! Przyjdź kiedy indziej.

- Poważnie mam sobie iść? - zapytał chłopak ze śmiechem.

- Alexander! Czemu się wygłupiasz? Przecież masz swoje klucze.

- Wpuścisz mnie czy nie? - Nocny Łowca ledwo powstrzymywał śmiech. Magnus nic już nie odpowiedział, a Alec usłyszał charakterystyczny dźwięk i drzwi stanęły otworem. Chłopak wbiegł po schodach, stanął przed wielkimi mahoniowymi drzwiami i wszedł cicho do mieszkania.

- Magnus? - zawołał.

- W kuchni – Alec skierował tam swoje kroki i zobaczył Czarownika siedzącego przy stole z kubkiem kawy i książką. Pochylił się nad nim i pocałował go krótko na powitanie. Kociooki zlustrował go wzrokiem.

- Wyglądasz jakbyś wylazł z piekła – skrzywił się.

- Zawsze miło usłyszeć komplement od swojego chłopaka – odparł Alec.

- Wiesz, że jesteś zachwycający Groszku, ale zdejmij to z siebie.

- Zawsze chcesz mnie tylko rozebrać, Mag's.

- Oczywiście, a co myślałeś? - powiedział Czarownik z poważną miną. Nocny Łowca prychnął tylko i udał się do łazienki. Zdjął z siebie koszulkę i spodnie i wrzucił wszystko do pralki zostając w samych bokserkach. Wsypywał właśnie proszek kiedy poczuł, że oplatają go w pasie silne ramiona Czarownika, a on sam całuje go po ramieniu. Alec obrócił się, spojrzał w kocie oczy swojego chłopaka i mocno wpił się w jego usta. Przyciągnął go do siebie i wplótł ręce we włosy. Magnus przejechał językiem po jego wargach pogłębiając pocałunek. Nocny Łowca obrócił się zamieniając ich miejscami i popchnął Czarownika na pralkę. Posadził go na niej, a sam ustawił się pomiędzy nogami swojego chłopaka. Magnus mruknął cicho i zjechał z pocałunkami na szczękę Aleca, a później na szyję. Jego ręce wodziły po umięśnionej, poznaczonej runami klatce piersiowej czarnowłosego. Nocny Łowca zdjął z niego koszulkę i rzucił na podłogę. Poczuł, że ręce Magnusa zjeżdżają na jego pośladki i wsuwają się pod bokserki. Sam zaś zaczął rozpinać pasek jego spodni.

- Och Razjelu! Pralka? Serio? - usłyszeli głośny okrzyk od strony wejścia. Oboje zaskoczeni oderwali się od siebie i w progu zobaczyli zdegustowanego Jace'a. Magnus rzucił mu wściekłe spojrzenie.

- Jak do cholery tu wszedłeś?! - wykrzyknął, a blondyn z uśmiechem podrzucił klucze należące do Alec'a.

- Pomyślałem, ze was odwiedzę i ponudzę się z wami, ale widzę, że wy już macie zajęcie – Jace cały czas szeroko się uśmiechał. Alec złapał pierwszą rzecz jaka wpadła mu w ręce, czyli odżywkę do włosów z licznej kolekcji Magnusa i cisnął nią w blondyna, lecz ten uchylił się szybko.

 - Nie wiedziałem bracie, że z Ciebie taki ogier! Izzy będzie wniebowzięta.

- Alexandrze, czy ja mogę go zabić? - zapytał Magnus swojego chłopaka nadal siedząc na pralce – proszę!

- Wiesz, że nie potrafię ci odmówić – odpowiedział mu Alec z uśmiechem.

- Hej! Dwóch na jednego? To nie fair – wykrzyknął oburzony blondyn.

- Wynoś się Jace, bo zamienię cię w robaka! - Magnus zamachał rękami podkreślając powagę swoich słów.

 - Zgorszyliście mnie! Już nigdy nie spojrzę tak samo na pralkę - Jace roześmiał się, ale wyszedł z łazienki puszczając im oczko i po chwili usłyszeli trzask zamykanych drzwi wejściowych. Alec jęknął i przytulił się do Czarownika.

- I czar chwili prysł – oznajmił Nocny Łowca, a Magnus westchnął.

- A mogło być tak pięknie. To co? Przenosimy się do sypialni? - zapytał z błyszczącymi oczami, a Alec uśmiechnął się do niego znacząco i pociągnął do sypialni.

                                                                                                ***


         Dedykuję ten fragment mojej drogiej K. Pomysł pralki wyszedł od niej <3

Na bank brakuje gdzieś przecinków... Niestety są one moją życiową zmorą i tragedią. To moja pierwsza publikacja, więc proszę o wyrozumiałość i zostawcie coś po sobie.

Mispa!

~ L.

One shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz