— Edith, mogę liczyć też na taki gorący kubek? — pytam słodkim głosem.

Od kiedy ja potrafię tak mówić?

— Kubek truskawek ze szczyptą umiejętności? — chichocze.

— Oczywiście, kopciuszku. — Dostaję kopniaka piętą w łydkę.

— Ała, za co?

— Zważaj na określenia, Mikey — odpowiada i zalewa kolejny kubek.

Lubię, kiedy tak do mnie mówi, tylko jeszcze mama i pan Wesley tak na mnie wołają.

Kiedy Edi zajmuje się naszymi kubkami, ja piszę wiadomość do nieznajomej. Od jakichś trzech dni jest między nami kompletna cisza, czas to zmienić. Wklepuję pierwszy lepszy cytat z Internetu o ciemności i bez wahania wysyłam.

Ja: Jestem w ciemności i próbuję widzieć jasno.

Dziewczyna podaje mi moją herbatę i w tym samym momencie w pomieszczeniu rozlega się dźwięk jej telefonu, który prawdopodobnie trzyma w kieszeni. Unoszę ciekawsko brew. Herbata trochę wylewa się, kiedy dziewczyna ją stawia. Sama Edith przełyka tak głośno ślinę, że słyszę to nawet ja.

Nie mam pojęcia o co chodzi. Ma jakieś spięcia z ojcem? Za bardzo ją kontroluje i pisze nawet w nocy. Dziwne.

Edith przemierza wraz z kubkiem drogę do drzwi.

— Ja już idę spać, dobranoc, Mike. — mówi cicho i zanim się spostrzegam jej cień ginie mi z oczu.

— Dobranoc, Edith... — szepczę do pustego pomieszczenia.

To było bardzo dziwne...

  •••  

Rano zjadamy z paczką śniadanie. Jajecznica znika z naszych talerzy w kilka minut. Jest tak dobra, że zapominam o jakichkolwiek zasadach i wylizuję talerz. Reszta przyjaciół śmieje się, ale sami potem dołączają do mnie. Wszystko o poranku dzieje się tak szybko, że nawet nie wiem, kiedy Alicia i chłopaki wybywają z domu i zostaję sam z Edith.

Wracam się do pana Ridge - dziadka Jaspera - po wiosła. W tym czasie Edi usiłuje wejść do drewnianej łódki. Kiedy wybiegam z domu, dostrzegam, że ma z tym problem, więc w mgnieniu oka znajduję się obok i przysuwam bliżej nasz okręt. Moczę przy tym delikatnie znoszone jeansy.

— Dzięki. — Posyła mi uroczy uśmiech z małymi dołeczkami.

Podaję jej koc i sam w skupieniu siadam, zaczynając wiosłować. Na razie panuje między nami niewygodna cisza. Ustaliliśmy, że teraz skorzystamy z piękna jeziora, potem wspólnie zrobimy obiad.

Wiosłuję szybko, przyglądając się, jak Edith robi zdjęcia telefonem. Fotki wychodzą naprawdę niezłe. Widok tafli jeziora prezentuje się obłędnie. Nic tylko wskoczyć i taplać się w wodzie, ale nie jest ona zbyt ciepła.

Dziewczyna obraca się do mnie i posyła jeden z tych swoich typowych uśmiechów. Lekko tajemniczy i fikuśny.

— Też nie lubisz jeździć na rowerze? — zadaje pytanie.

Niby zwykłe, ale dla mnie niezmiernie trudne i wstydliwe. Wiem, że mogę jej zaufać, więc wyznaję.

— Po prostu nie umiem jeździć — rzucam niezwykle cicho, patrząc, jak wiosła raz po raz zatapiają się w wodzie.

Cieszę się, że nie widzę jej twarzy. Moment kpiny lub żalu w jej spojrzeniu mógłby mnie wewnętrznie zabić.

— Ooo. — Reaguje zaskoczeniem.

Zatraceni | Tom 1Where stories live. Discover now